- Chodziłam tam od jesieni ubiegłego roku. Na początku wszystko wyglądało bardzo dobrze. Kurs się odbywał, były nawet gratisowe konwersacje - opowiada Ewelina Karbownik, która uczyła się języka hiszpańskiego.
Problemy zaczęły się w drugim semestrze. Do uczestników kursu zaczęły docierać maile o odwołanych zajęciach. Najpierw na tydzień, potem na dwa, a potem na czas bliżej nieokreślony.
- Zacząłem się niepokoić. Dzwoniłem tam, ale nikt nie odbierał - opowiada Jarosław Głowacki, który chodził na kurs angielskiego. - Po ostatnim mailu o treści: "zajęcia znów są odwołane z przyczyn ekonomicznych" poszedłem do siedziby i zastałem zamknięte drzwi - dodaje.
Okazało się, że po szkole językowej nie pozostał nawet ślad. Oszukani kursanci zaczęli wymieniać informacje między sobą i założyli grupę na Facebooku - zapisało się do niej ponad 120 osób.
W międzyczasie okazało się, że szkoła językowa w podobny sposób zakończyła działalność także w Krakowie i Gdańsku. W każdym z tych miast oszukała setki klientów.
Wyszło też na jaw, że oprócz pozostawionych na lodzie kursantów, szkoła językowa K&S nie płaciła w terminie pensji, a także składek swoich pracowników.
- To wyszło przez przypadek. Zadzwoniła do nas koleżanka z oddziału w Gdańsku i opowiedziała, że zgłosił się do niej bank, w którym zaciągnęła kredyt studencki. Bank chciał wiedzieć czy jest bezrobotna, bo nie ma opłacanych składek ZUS - opowiada pragnąca zachować anonimowość pracownica oddziału we Wrocławiu. - Sprawdziliśmy i okazało się, że za nas składki też nie były odprowadzane - dodaje.
Była pracownica szkoły językowej opowiada też o tym, że do szkoły wielokrotnie zwracali się kontrahenci, którzy domagali się uregulowania zaległości.
- Właściciel tłumaczył, że wszystko ureguluje, że przelewy już wyszły itp... Podobnie tłumaczył się pracownikom. Mi jest winien prawie 5 tys zł - opowiada.
Lektorzy, po kilku miesiącach oczekiwania na zaległe pieniądze, zwolnili się. Wtedy też przepadł właściciel.
- Nie odbiera ode mnie telefonów. Usunął mnie też z kontaktów w internecie - tłumaczy była pracowniczka.
Sprawę trefnej szkoły już bada prokuratura. Zawiadomienie zgłosili kursanci z Krakowa. - Prowadzimy postępowanie w kierunku oszustwa - mówi Bogusława Marcinkowska z prokuratury okręgowej w Krakowie. Szkołą zajmuje się również policja.
- Zgłaszają się do nas osoby poszkodowane przez tę szkołę - przyznaje Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji.
Byli kursanci zamierzają walczyć o zaległe pieniądze.
- Przygotowujemy się do złożenia pozwu zbiorowego - mówi Michał Kurian, który chodził na lekcje języka hiszpańskiego.
Nie udało nam się skontaktować ze szkołą językową K&S. Po wykręceniu numeru telefonu podanego na stronie internetowej usłyszeliśmy komunikat " że abonent ma wyłączony telefon".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?