Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stadion Olimpijski do rozbiórki? A kiedyś był naszą dumą

Marcin Torz, Wojciech Koerber, Paweł Kucharski
fot. Geoportal Wrocław
Gruntowny remont Stadionu Olimpijskiego to konieczność. Nagła. Obiekt jest w fatalnym stanie: ze ścian odpada tynk, z ławek odłazi farba, elewacja jest brudna. Nie działa ani tablica świetlna, ani nagłośnienie. Ba! Ni stąd, ni zowąd, szyby wylatują z okien. Stadion Olimpijski, niegdyś chluba Wrocławia, dziś jest wstydem miasta. Do tego stwarza realne zagrożenie dla kibiców.

Niestety. Planów na gruntowny remont w najbliższym czasie nie ma. - Wykonywane są bieżące naprawy - mówi Jacek Sutryk, dyrektor departamentu spraw społecznych w magistracie, który odpowiada za stadion. - Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że poważny remont jest konieczny. Ale, niestety, nie mamy na to pieniędzy.

Z najoszczędniejszych nawet szacunków wynika, że aby zabytkowy obiekt został przebudowany, trzeba wydać ponad 100 mln zł. - Pod koniec tego roku planujemy porozmawiać o tym w urzędzie. Trzeba zdecydować, kiedy mogłyby rozpocząć się prace. Wstępny plan finansowania remontu już mamy - dodaje Sutryk.

Urzędnicy zdają sobie sprawę, że w 2017 roku we Wrocławiu zostaną zorganizowane World Games, czyli wielka impreza sportów nieolimpijskich. Na Stadionie Olimpijskim prawdopodobnie będą organizowane wyścigi żużlowe. Oczywiście pod warunkiem, że do tego czasu arena się nie rozpadnie. Są też plany wybudowania obok basenu o wymiarach olimpijskich i toru do łyżworolek. Na tych obiektach rozgrywano by World Games 2017.

Ale, nawet pomijając tę imprezę, stadion i tak trzeba wyremontować. Jerzy Pękalski, szef Wrocławskiego Centrum Sportu, Hippiki i Rekreacji, które zarządza obiektem, mówi, że stadion jest w pełni obłożony. - Ścigają się tu żużlowcy, w futbol amerykański gra drużyna Devils, trenują szermierze, akrobaci. Trzeba go przebudować - mówi.

Nie ma w Polsce drugiego stadionu, który mógłby się pochwalić tak bogatą historią. Obiekt kojarzony jest przede wszystkim z imprezami żużlowymi, ale gościł również piłkarzy reprezentacji Polski, czy Śląska Wrocław. A dlaczego Olimpijski? To nieprawda, że Adolf Hitler planował tu zorganizowanie kilku konkurencji igrzysk w 1936 r., które odbyły się w Berlinie. Swoją nazwę zawdzięcza Richardowi Konwiarzowi - architektowi, który za swój projekt został nagrodzony brązowym medalem igrzysk w Los Angeles (1932) w dziedzinie sztuki. Hitler bywał jednak na Olimpijskim, czy raczej Herman Goering Sportplatz, bo taką nazwę nosił obiekt do 1945 r.

Siedem lat wcześniej kanclerz III Rzeszy przemawiał do wrocławian z Pól Marsowych podczas ogólnonarodowego święta sportu. Po wojnie polskie władze organizowały pokazy sprawności młodzieży komunistycznej. Ale Olimpijski, jaki pamiętamy dziś, to przede wszystkim wielkie sportowe emocje. To tutaj odbywały się największe zawody żużlowe na świecie. Choćby finał drużynowych mistrzostw świata z 1961 r. Kilkanaście lat później Wrocław mógł się pochwalić sztucznym oświetleniem o największej sile luxów w tej części Europy, a następnie jedynym w Polsce systemem podgrzewania murawy z prawdziwego zdarzenia.

W 1992 r. odbył się tu jednodniowy finał mistrzostw świata, w którym triumfował szalony Gary Havelock. Kibice wspominają te zawody także z powodu niezwykłych okoliczności, jakie im towarzyszyły. Najpierw piekielny upał, przez który zasłabł jeden z koni podczas prezentacji, a później potężna ulewa.

Rok 1995 to historyczne, bo pierwsze w dziejach światowego speedwaya Grand Prix. Sukces Tomasza Golloba oglądało ok. 25 tysięcy widzów. Niestety, od kilku lat najlepsi żużlowcy przyjeżdżają do Wrocławia już tylko przy okazji meczów ligowych. .

Olimpijski to wielkie emocje piłkarskie. To tu John Toshack i Kevin Keegan z Liverpoolu toczyli bój ze Śląskiem. WKS podejmował też Napoli, Dundee United, Borussię Moenchengladbach, Dynamo Moskwa czy Real Sociedad. W 1983 r. wszyscy ściskali kciuki za reprezentację Portugalii. Polska nie miała szans na awans do Euro'84, a zwycięstwo gości dawało im awans kosztem Związku Radzieckiego. A gdy Śląsk grał w 2. lidze, Olimpijski służył mu czasem zamiast boiska przy Oporowskiej.

Olimpijski, który oddycha historią, nie zasługuje na wypadające szyby, sypiący się tynk i połamane krzesełka.
Warto jednak pamiętać, że Anglicy nie mieli skrupułów i stare Wembley zrównali z ziemią. Tylko czy Wrocław stać na to samo?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Stadion Olimpijski do rozbiórki? A kiedyś był naszą dumą - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska