Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kulisy afery we wrocławskiej prokuraturze

Marcin Rybak
Czy prokurator może z niewinnego człowieka zrobić przestępcę? Na prośbę kumpeli albo po prostu za pieniądze?

Pożyczałeś kiedyś, Drogi Czytelniku, szklankę cukru sąsiadce? Bo ciasto już prawie w piecu, a tu taki pech. O cukrze zapomniała.W taki właśnie sposób przestępcą stać się miał biznesmen Refik Zulic. Wrocławską prokuratorkę o wszczęcie śledztwa przeciwko niemu poprosiła wrocławska adwokatka. Prywatnie koleżanka. Jeszcze z klasy w ogólniaku.

Kto wie? Może i do przyjacielskiej prośby dołączona była łapówka? Taką historię opowiadają materiały CBA ujawnione kilka dni temu przez "Rzeczpospolitą". Adwokatka, mec. Agnieszka Godlewska, to wspólniczka kancelarii, której klientem był Jan Wysoczański. Przed laty senator i burmistrz Świebodzic. Później mocno skonfliktowany z prawem. Wysoczański chciał przejąć grunt w Bielanach Wrocławskich, należący do Zulica. Jakoby za długi biznesmena. Obaj panowie - zanim popadli w konflikt - robili razem interesy. Były burmistrz bał się, że Zulic sprzeda grunt, a on obejdzie się smakiem. Poprosił o pomoc adwokatów. Jeśli wierzyć CBA, uknuto intrygę.

Szefowa prokuratury Krzyki-Zachód Monika Molik wszczęła śledztwo przeciwko Zulicowi. Rzekomo za łapówkę. Zarzucono mu ukrywanie majątku przed egzekucją. Zakazano sprzedawania ziemi w Bielanach, a potem postawiono przed sądem. Wysoczański dostał czas i szansę na wysłanie do Zulica komornika. Tak to przynajmniej mogło wyglądać.

Materiały CBA - ujawnione przez "Rzeczpospolitą" stenogramy podsłuchanych rozmów telefonicznych adwokatów i pani prokurator - są pełne uroczych poetyckich sformułowań. Ot, choćby "wiatr w kieszeni", który miała mieć Monika Molik.
Śledztwo wykaże, czym był ów wiatr i czy uspokoiły go jakieś pieniądze. Monika Molik i adwokaci mocno zaprzeczają.
Są jednak rzeczy poza sporem. Adwokaci: Agnieszka God-ewska i Ryszard Bedryj wymieniają w swoich rozmowach nazwisko prokuratora, który powinien dostać sprawę. I tak się stało. Sławomir Szołucha był wówczas asesorem. Czyli: młodzieńcem dopiero uczącym się zawodu. Szefowa i jej opinia o nim miały gigantyczny wpływ na jego dalszą karierę. Pewne jest też, że Zulic stał się podejrzanym, a potem oskarżonym. Rzecz działa się na przełomie 2009 i 2010 roku.

Sprawa trafiła do sądu z aktem oskarżenia. Sąd umorzył ją, uznając "oczywisty brak podstaw do oskarżenia". Najostrzejsza recenzja prokuratorskiego śledztwa. Sprawa jest tak marna i tak bardzo nie ma w niej dowodów, że procesu nie trzeba.
To całkowita kompromitacja prokuratury. I nie ma znaczenia, czy była poparta kumpelską prośbą, łapówką czy... brakiem profesjonalizmu. Kto wie, co jest gorsze.

Refik Zulic nie pierwszy raz pada ofiarą podobnych układów. Kilka lat przed opisywaną historią omal nie trafił do aresztu za oszustwo. Doniesienie złożył mecenas Jacek L. Oszukanym miał być Bogdan O. Przedsiębiorca z Kątów Wrocławskich, ponoć krewny Wysoczańskiego. Wcześniej biznesowy partner Zulica. Przed laty pan O. organizował w swoim domu suto zakrapiane alkoholem imprezy, na których bywali adwokaci, sędziowie, prokuratorzy i policjanci. Być może to dzięki takim układom, po doniesieniu mecenasa L., wszczęto błyskawiczne działania policji, a prokuratura chciała aresztu dla Zulica?

Mecenas L. i Bogdan O. stanęli przed sądem, m.in. za rzucenie fałszywego oskarżenia na Zulica. Proces częściowo skończył się wyrokami skazującymi, częściowo uniewinnieniem, a część sprawy toczy się nadal. Jeśli wierzyć nieoficjalnym informacjom, akta sprawy zawierają podsłuchane przez CBŚ rozmowy Bogdana O. z wrocławskimi prawnikami. Ponoć są równie pikantne jak te ujawnione kilka dni temu przez "Rzeczpospolitą", a dotyczące sprawy pani Moniki Molik. Tylko że nie wyciekły jeszcze do mediów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kulisy afery we wrocławskiej prokuraturze - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska