Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Zniewalający urok kiczu

Andrzej Górny
Początkowo kicz oznaczał przede wszystkim nieudane malunki, inaczej bohomazy. Obecnie teren jego panowania obejmuje także film, teatr, literaturę, modę, politykę itd., tym bardziej, że kicz wszedł w sojusz ze szmirą i świetnie się oboje uzupełniają.

Klasycznym przykładem kiczu był jeleń na rykowisku, teraz jego miejsce może zająć artystka Doda, która, mimo niebotycznego rzekomo ilorazu inteligencji, dysponuje mentalnością przekupki i talentem z dolnej warstwy stanów przygruntowych. W jednej ze swych dawnych piosneczek własnego autorstwa panienka wyraża nadzieję, iż uda jej się o poranku "nogami do przodu wstać". Widywałem już osoby wstające do przodu "tymi ręcami", czyli czołganiem-pełzaniem, ale było to po wyczerpujących balangach.
Grono wielbicieli uważa ją za "Królową", choć to raczej wymysł wyssany z kciuków redaktorów tabloidalnych.

Pewna pani tak relacjonowała wizytę w mieszkaniu znajomej: - U niej na regałach ze 300 harlequinów i z 50 kryształów. Inteligencja do przesady! Przypomniało mi się to, gdy w telewizji usłyszałem nauczycielkę ubolewającą, że przy obecnym stanie oświaty szkolne mury opuszczają kolejne zastępy ćwierćinteligentów. Ludzkie pragnienie rozrywki i zaspokajania potrzeb estetycznych nigdy nie było zbyt ambitne, nie licząc jednostek nadmiernie wyrafinowanych. Najbardziej przemawiają do nas symbole proste i przyziemne.

Gdy po 1956 roku zelżała nieco cenzura, w filmach, w klubach studenckich, na imprezach nastąpił wysyp plakatów ze słowem "dupa". Zapewne była to demonstracja pragnienia wolności i niezależności. Później oglądałem awangardowe przedstawienie, a wtedy do teatru panie chadzały w kreacjach wieczorowych, a panowie w garniturach i krawatach. Nabożna atmosfera, w której nobliwi widzowie rozgryzali zagadkę bytu, skończyła się w momencie, gdy ze sceny dała się słyszeć "dupa" obok innych słów nieprzyzwoitych. Rechot, kwik i aplauz...

Przez lata i ustroje niewiele się zmienia. Kilka dni temu pewien kabareciarz krytycznie ocenił występ kolegi, mówiąc, że "dupy to nie urywa". I znów niemrawa dotąd publiczność wpadła w szał radości.

Z miejscem, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę, nie są w stanie konkurować żadne wyczyny celebrytów. Nawet tej pani, która podczas dyskusji roztaczała czary swej elokwencji, bez przerwy żując gumę. To przecież tylko zwykłe chamstwo. Natomiast dupa ma wyższe ambicje. W pewnym piśmie znalazłem tytuł: "Filozofia rzeźbienia pośladków". Coś pięknego. Marksistowscy zbawiciele świata eksperymentowali, z częściowym sukcesem, nad rzeźbieniem ludzkiego mózgu. Ale chyba przyznacie Państwo, iż rzeźbienie pośladków jest czynem przyjemniejszym i mniej niebezpiecznym. Trzymajmy się tej filozofii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska