Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnik dał koledze cynk, że jest interes do zrobienia

Marcin Rybak
Grzegorz Roman zapewnia, że nie zachował się nieetycznie
Grzegorz Roman zapewnia, że nie zachował się nieetycznie Magda Kołodzińska
Ważny urzędnik bardzo pomocny w biznesie. Nowy skandal z członkiem władz województwa.

Mnożą się etyczne wątpliwości wokół Grzegorza Romana, dziś członka zarządu województwa, a do marca dyrektora departamentu w urzędzie miejskim.

Dotarliśmy do prokuratorskich materiałów, opisujących, jak Grzegorz Roman w prywatnej rozmowie zdradza znajomemu przedsiębiorcy poufne informacje warte miliony złotych.
Chodzi o Dariusza D., szefa wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich. Mężczyzna jest oskarżony o powoływanie się na korupcyjne układy w urzędzie. Swojemu klientowi obiecał, że za łapówkę pomoże mu załatwić przekształcenie gruntu z przemysłowego na mieszkaniowy.

Na przesłuchaniu w prokuraturze Dariusz D. opowiedział, jak dzięki znajomościom z wrocławskimi urzędnikami szybciej załatwiał sprawy, na które bez układów czekałby miesiącami.
W grudniu 2007 roku od Grzegorza Romana usłyszał cenną wiadomość.
W magistracie trwały właśnie negocjacje z firmą deweloperską z Dalekiego Wschodu, dotyczące przekształcenia pól irygacyjnych w osiedle mieszkaniowe. Teren, na który dziś odprowadzane są ścieki i sąsiadujące z nim grunty zyskałby na wartości.

- Ktoś , kto jako pierwszy dostaje takie informacje, może zarobić - przyznaje Leszek Michniak, szef Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości. - Ja nie słyszałem o planach inwestycji na polach irygacyjnych.
Dyrektor Roman ujawnił je za to Dariuszowi D. w prywatnej rozmowie. Prosił, by informacji nie upubliczniać, bo urząd boi się wykupywania okolicznych gruntów przez zainteresowanych dużym zyskiem.
- Jeżeli to od urzędnika przedsiębiorca otrzymuje sygnał, że jest do zrobienia atrakcyjny biznes, to jest to wysoce nieetyczne - komentuje Marek Woron, sekretarz Loży Dolnośląskiej Business Centre Club.

Wiadomość pomogła Dariuszowi D. w korupcyjnej mistyfikacji. Plany magistratu sprzyjały pomysłowi przekształcenia gruntu jego klienta na mieszkaniowy. Powiedział więc właścicielowi terenu, że sprawę da się załatwić za łapówkę. Nie wiedział, że klient współpracuje z CBA. Architekt został zatrzymany po przyjęciu pierwszej raty.
- Udzielanie przez urzędników takich informacji w takim trybie jest zachowaniem nieetycznym, ale powszechnym - przyznał Dariusz D. w śledztwie.
- To jego punkt widzenia - komentuje w rozmowie z nami Grzegorz Roman. I broni się:
- Była decyzja, że przystępujemy do prac nad zmianą studium zagospodarowania przestrzennego. To była informacja publiczna. Nie mogliśmy jej ukrywać. A o rozmowach z firmą z Dalekiego Wschodu wielu wiedziało. Uczestniczyło w nich kilkadziesiąt osób.

Prezydent Rafał Dutkiewicz w prokuraturze zeznał, że w negocjacjach uczestniczyło wąskie grono. Zeznał jednak, że "oferta firmy nie stanowiła żadnej tajemnicy". Inaczej pamiętał te negocjacje wiceprezydent Adam Grehl. Powiedział w śledztwie, że rozmowy "miały charakter roboczy i nie były przeznaczone do rozpowszechniania".
- Nie zamierzam odnosić się do informacji, których prawdziwość nie została zweryfikowana, a przedstawione zostały przez osobę, której prokurator postawił zarzuty korupcyjne - mówi rzecznik Dutkiewicza Marcin Garcarz. I dodaje, że gdyby urząd wiedział o nieetycznym zachowaniu urzędnika, wyciągnąłby wobec niego konsekwencje.

- Plotki i pomówienia są wyłączone z poważnej dyskusji - mówi Rafał Dutkiewicz. - Grzegorza Romana znam od lat i uważam go za dużej klasy fachowca.
Ta historia to nie pierwsze problemy Romana. Niedawno ujawniliśmy, że był podsłuchiwany przez CBA. Z nagrań rozmów wynika, że pomagał w interesach szefowi znanej firmy budowlanej.

Protokoły i wywiady

Z protokołu przesłuchania Dariusza D.: Ja próbowałem i uzyskiwałem informacje od pana Grzegorza Romana w takiej formie - nieoficjalnej - podczas rozmów, dlatego że oficjalna droga uzyskiwania tego typu informacji jest długa. (...) Zdaję sobie sprawę, że tryb uzyskania informacji od Romana nie jest normalny. Wykorzystałem znajomość, żeby zdobyć te informacje szybciej.

Grzegorz Roman na przesłuchaniu: Spotykałem się z Dariuszem D. najczęściej u przewodniczącej rady miejskiej Barbary Zdrojewskiej. Chyba dwa razy w moim gabinecie i chyba dwa razy w pubie Pod Papugami. Często spotykałem się z osobami na mieście (...). Czasem rozmowy prowadziłem podczas obiadu poza urzędem.

Grzegorz Roman w wywiadzie dla Radia Wrocław w grudniu 2007 roku, po zatrzymaniu Dariusza D.: Spotkałem się z nim raz, z komputera wynika, że w listopadzie. Na tym polega praca, że przychodzą ludzie, którzy albo przychodzą dowiedzieć się, czy mogą zgodnie z prawem coś zrobić, czy też nie mogą. (...) Takich jak Dariusz D. jest w miesiącu pięciu, sześciu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Urzędnik dał koledze cynk, że jest interes do zrobienia - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska