Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co się stało z porwaną 14 lat temu Moniką?

Zygmunt Mułek
Robert Bielawski wymyśla coraz to inną wersję zdarzeń
Robert Bielawski wymyśla coraz to inną wersję zdarzeń Piotr Krzyżanowski
Druga odsłona procesu Roberta Bielawskiego, oskarżonego o porwanie i sprzedaż swojej córeczki, rozpoczyna się jak marna telenowela.

W jednym końcu korytarza legnickiego sądu Bielawski przed kamerą telewizji opowiada, że z porwaniem Moniki nie miał nic wspólnego. Zrzuca winę na teściów. Mówi, jaki był dobry dla dziecka, kupił wózek.

W drugim końcu Julia Markowska, babcia dziewczynki, i jej mama Magdalena opowiadają innej telewizji o złym ojcu.
- Chcę, żeby poszedł siedzieć - mówi mama dziecka. Nigdy mi nie powiedział, co zrobił z Moniką, a ja pragnę tylko ją odzyskać.

Podczas pierwszej rozprawy Magdalena zrezygnowała z roli oskarżyciela posiłkowego i odmówiła składania zeznań przeciwko Robertowi. W środę zmieniła zdanie. Sąd zgodził się, by złożyła zeznania. Nie będzie jednak oskarżycielem posiłkowym.

W środę jako świadek wystąpiła babcia Moniki. Przypomniała, jak 14 lat temu Robert uprowadził wnuczkę sprzed apteki.
- Często powtarzał, że sprzeda tego bachora i będzie parę tysięcy dolarów - opowiadała kobieta. - Myśleliśmy, że to żart.

Babcia jest przekonana, że Monika żyje.
- Może wreszcie powie prawdę, co się z nią stało - wzdycha kobieta, patrząc w stronę byłego zięcia.

Policjant Zbigniew Prokop stwierdził, że w poszukiwania najbardziej angażowali się dziadkowie. Matka zaś była pod wpływem męża.
- Bielawski był ostatnią osobą, która widziała Monikę - podkreślał policjant. - Gdy pytaliśmy, co z nią zrobił, zmieniał temat i narzekał na swój los.

Monika zaginęła latem 1994 roku. Bielawski przyznał się do winy, ale przed procesem uciekł z kraju. Teraz twierdzi, że jest niewinny. Zgłosił się do policji i dostał list żelazny, gwarantujący mu wolność do końca procesu. Grozi mu do 15 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska