Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sawicka do agenta Tomka: Pa, misiu. Lulaj

RED
Piotr Krzyżanowski/ Gazeta Wrocławska
Obrońcy Beaty Sawickiej wygłosili dziś mowy końcowe w procesie sądzonej za korupcję b. posłanki PO. Prokurator żąda dla niej pięciu lat więzienia i 54 tys. zł grzywny. Przed Sądem Okręgowym w Warszawie głos zabrał mec. Jacek Dubois i mec. Mikołaj Pietrzak. Potem ostatnie słowo wygłoszą Sawicka i drugi podsądny burmistrz Helu Mirosław Wądołowski (oskarżenie chce dlań 3,5 roku więzienia i 36 tys. zł grzywny). Sąd wydaje wyrok w terminie do 7 dni od zakończenia mów końcowych.

Agent Tomek z CBA wywołał uczucie u oskarżonej dziś o korupcję b. posłanki PO Beaty Sawickiej, by łatwiej nią manipulować - uznał obrońca Sawickiej mec. Jacek Dubois. W swej mowie nawiązywał do literackich i filmowych wzorców "miłości platonicznej".

- Były takie filmy, jak "Śniadanie u Tiffany'ego" czy "Między słowami", gdzie wszystko dzieje się w głowach ludzi. Ten drugi film nakręciła kobieta, bo żaden mężczyzna nie byłby w stanie. A kobiety czują inaczej. W tym filmie nie ma ani pół słowa o uczuciu. Nie ma dotyku. A tymczasem ta dwójka przeżywa olbrzymie emocje - wszystko się dzieje wewnątrz. Emocje i namiętności, które nie zostały wyrażone. Czy trzeba powiedzieć "kocham cię" i pójść z kimś do łóżka, żeby wyrazić emocje? - pytał adwokat.

Jego zdaniem w sprawie Sawickiej "dokonano wszelkich manipulacji, aby teraz móc na sali sądu twierdzić, że to była jedynie relacja służbowa". Tak mówił przed tygodniem prok. Rafał Maćkowiak, przywołując słowa samej Sawickiej, która drugiemu agentowi CBA miała powiedzieć, że nic ją nie łączy z agentem Tomkiem.

Na dowód tych bliskich relacji Dubois przypomniał fakty znane z akt sprawy: wspólne wyjścia do kina, wizyty w pokoju hotelowym, wspólne śpiewanie piosenek, tańce, smsy po północy, wysyłanie sobie kwiatów i obdarowywanie się prezentami.
- Czy ktokolwiek z nas miał taką służbową znajomość? A co na to powiedziałby nasz partner życiowy? - pytał retorycznie.

- Sawicka przeżywała fascynację mężczyzną, a w tym czasie agent zacieśniał sieć, która doprowadziła ją na ławę oskarżonych. Weźmy takie cytaty z ich rozmów: "Pa, buziaczki". "Nie ma Ciebie, to komu mam śpiewać?", "Tak się za Tobą stęskniłem (...)", "Pa, misiu. Lulaj". Gdyby ktokolwiek wypowiadał podobne słowa w kontaktach służbowych, to padłoby oskarżenie o mobbing - ale tutaj nikt się nie skarżył - ocenił.

Zarazem adwokat podkreślił, że jeśli nawet Sawicka przeżyła romans - to nie uczyniła nic złego. - Weszła w ferwor życia, czuła się jak nastolatka. Powiedziała kiedyś Tomkowi: "robię to dla ciebie". Właśnie taką osobą bardzo łatwo manipulować
- skonkludował prawnik.

Tydzień temu prok. Rafał Maćkowiak, uzasadniając żądanie kar, mówił że nie mogą być one łagodne, zważywszy na funkcje podsądnych. - Przeliczyli na pieniądze zaufanie, jakim obdarzyli ich wyborcy - dodał. Według niego prowokację policyjną wobec Sawickiej i Wądołowskiego zastosowano prawidłowo. - I Sawicka, i Wądołowski przyznali, że przyjęli przedmioty o obiektywnie wysokiej wartości - od biznesmenów - jako posłanka na Sejm i jako burmistrz. Choćby z tego powodu ich zachowanie powinno podlegać karze - uznał oskarżyciel.

Sawicka jest oskarżona o przyjęcie 100 tys. zł łapówki od podających się za biznesmenów agentów CBA. Wądołowski także miał zostać przez nich skorumpowany w ramach policyjnej prowokacji. Obojgu grozi do 10 lat więzienia.

O uniewinnienie burmistrza Wądołowskiego wniósł już jego obrońca mec. Jacek Potulski. Jego zdaniem CBA nie miało podstaw, by rozpoczynać operację przeciw jego klientowi. - To było polowanie na jakąkolwiek osobę, to nie agenci powinni wychodzić z inicjatywą korupcji - mówił. Podkreślił, że wszędzie tam, gdzie w podsłuchach są fragmenty mogące świadczyć na korzyść burmistrza, "ćwierkają ptaki albo przejeżdża samochód i nie można tego fragmentu odcyfrować".

Przypomnijmy. CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami. Wywołało to wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO). Ona sama prosiła w emocjonalnym wystąpieniu szefa CBA, by jej "nie linczował publicznie". Twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta CBA. Uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia, podejmując wobec niej inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał.

10 maja warszawski sąd okręgowy ma zakończyć proces, tego samego dnia głos zabiorą sami podsądni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sawicka do agenta Tomka: Pa, misiu. Lulaj - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska