Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moja przygoda z PKP. Nikomu nie życzę...

Hanna Wieczorek
Pociąg do Poznania właśnie odszedł, następny według rozkładu jazdy ma być czterdzieści minut. Błąd, rozkład jest nieaktualny, z wywieszonego na ścianie tymczasowego Dworca Głównego, wynika, że będzie za godzinę. W informacji mówią, że za półtorej. Uzbrojona w bilet wlokę się w stronę wejścia na perony...

Przed tablicą odjazdów, na zewnątrz, remontowanego dworca nie ma żywej duszy. Za to dobra setka podróżnych tłoczy się przed znacznie mniejszą, zawieszoną nad zamkniętymi jeszcze kasami. Na twarzach ludzi wyraz, jaki można zobaczyć, podczas losowania totka w dniu kumulacji. Po chwili wszystko jest jasne. Na tablicy wyświetla się godzina odjazdu, ale do ostatniej chwili nie informacji, na który peron zostanie podstawiony pociąg.

Do odjazdu pospiesznego do Krakowa zostało 15 minut. Miły damski głos zapowiada coś, ale pomimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie zrozumieć tego bełkotu. Ktoś jednak dosłuchał się ważnej dla niego informacji i kurcgalopkiem pędzi w stronę wejścia na perony. Na tablicy pojawia się 2 przy pospiesznym do Krakowa. Setka wgapionych w nią ludzi wzdycha z ulgą i biegnie za szczęśliwcem, któremu udało się zrozumieć komunikat.

Elegancką panią na 11-centymetrowych szpilkach holuje mąż i syn. - Jezu, to lodowisko - jęczy dama. Ktoś wybucha nerwowym chichotem. Bo posadzka jest elegancka, wypolerowany granit błyszczy wspaniale, ale śliski jest jak cholera.
Mam ponad godzinę do odjazdu. I w perspektywie snucie się w okolicach budowy. Bo przy wejściu na perony nie ma ani jednego miejsca do siedzenia. Jakiś zmęczony i odważny podróżny przysiadł na koszu na śmieci.

Dzień później, odjeżdżając z Poznania, dochodzę do wniosku, że nie powinnam narzekać. Tam, na remontowanym dworcu, informacja teoretycznie jest pełna. Tyle tylko, że pociągi odchodzą z peronu 4a, 4b, 4c. Pomyliłam się i wsiadłam do składu "c", zamiast do "a". Dopiero w Gnieźnie zorientowałam się, że jadę do Inowrocławia. Właściwie co za różnica....

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Moja przygoda z PKP. Nikomu nie życzę... - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska