Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga! Psy atakują i gryzą. Kto za to odpowiada? (SKOMENTUJ)

Małgorzata Moczulska, Fot. Dariusz Gdesz, Infografika: Maciej Dudzik
- To nie przechodzień z dzieckiem powinien bać się psa, a ten, kto wychodzi z tym zwierzęciem na ulicę. To on powinien bać się kary i zrobić wszystko, by jego czworonożny pupil kogoś nie zaatakował - mówi Beata Jelińska zastępca prokuratora rejonowego w Bystrzycy Kłodzkiej. Ale problem dotyczy wielu innych miejscowości, zarówno małych wsi, jak i dużych miast takich jak Wrocław, Wałbrzych czy Legnica.

Tekst alternatywny

Przez trzy tygodnie mieszkańców Świdnicy terroryzowały dwa zdziczałe wilczury. Straż miejska niemal każdego dnia przyjmowała zgłoszenia w tej sprawie. W sześciu przypadkach psy zakatowały ludzi, w pozostałych inne zwierzęta. Wilczury miały obrożę, więc najprawdopodobniej zostały porzucone i wśród ludzi szukały pożywienia.

Takich błąkających się samopas psów wciąż przybywa. Problemem nie są tylko zwierzęta wyrzucane z domów na ulice, a głównie te, które mają nieodpowiedzialnych właścicieli. - Każdego dnia spotkamy w parkach i na zielonych skwerach duże psy, które bez kagańca biegają sobie między drzewami, podczas gdy ich właściciel siedzi na ławce albo plotkuje z kimś znajomym - opowiadają policjanci z Wałbrzycha.

O tragedie wtedy nietrudno, a pogryzień przybywa. Do pogotowia ratunkowego we Wrocławiu każdego dnia zgłaszają się ofiary psich zębów. W ubiegłym roku było ich blisko 350. - Pracuję w pogotowiu wiele lat i ten problem jest coraz większy - przyznaje doktor Włodzimierz Jacyna. Dodaje, że statystyka pogotowia to zaledwie część rzeczywistego problemu. Wiele osób zgłasza się do szpitali lub przychodni. W Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy od początku tego roku leczono już 12 pogryzionych osób. Jerzy Tomala ze Schroniska dla Psów Azyl w Dzierżoniowie podkreśla, że zawsze w przypadkach pogryzień wina leży po stronie człowieka. Jest to albo właściciel, który psa wypuścił bez smyczy, albo też kiedyś w przeszłości bił psa i ten może nerwowo zareagować na wszystko, co mu się z tym kojarzy.

Winna bywa też ofiara. Ta mogła psa sprowokować, często nawet nieświadomie. - Kiedy wydarzy się tragedia, cierpią również zwierzęta. Są usypiane albo przez nikogo niechciane trafiają do schroniska. W skrajnych przypadkach, jak np. w Świdnicy, kiedy próby odłowu nie powiodą się, psy zostają zastrzelone. - To nie przechodzień z dzieckiem powinien bać się psa, a ten, kto wychodzi z tym zwierzęciem na ulicę. To on powinien bać się kary i zrobić wszystko, by jego czworonożny pupil kogoś nie zaatakował - mówi Beata Jelińska zastępca prokuratora rejonowego w Bystrzycy Kłodzkiej.

Tekst alternatywny

Pani prokurator była oskarżycielem w procesie Stanisława S. właściciela psa, który oszpecił małą dziewczynkę.
3-letnia Julia rok temu bawiła się na podwórku jednej z kamienic w centrum Bystrzycy Kłodzkiej. Nagle podbiegł do niej kundel sąsiada, zaatakował ją i ugryzł w twarz. Dziewczynka będzie miała oszpeconą buzię. Lekarze cudem uratowali jej oko. 56-letni właściciel psa twierdził, że dziecko samo zwierzę sprowokowało, bo jadło chrupka, a pies chciał mu go zabrać i dlatego rzucił się nią. Prokuratura i sąd tych tłumaczeń nie przyjęli i mężczyzna został skazany za narażenie 3-latki na utratę zdrowia i życia. Mężczyzna w ubiegłym tygodniu usłyszał wyrok 4 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata i nakaz wyprowadza psa tylko na smyczy i w kagańcu, pod groźbą odwieszenia kary.

Na wyrok czeka też właściciel owczarka, który koło Bolesławca pogryzł 7-letnią dziewczynkę. Do zdarzenia doszło latem nad wodą, gdzie dziecko wypoczywało wraz z rodzicami. W pobliżu biegał pies, który zaatakował dziewczynkę. Dziecko trafiło do szpitala. Owczarek biegał bez kagańca, bo jak tłumaczył właściciel, pies był bardzo łagodny i nigdy nie zrobił nikomu krzywdy. - Zawsze może być ten pierwszy raz, a nawet łagodne psy potrafią ugryźć - mówi Marcin Wierzba, zoopsycholog, specjalista od zachowań psów. Dobrze zna takie tłumaczenia właścicieli. - Pamiętajmy, że psy są inne niż ludzie, to inna inteligencja. Nie można ich oceniać ludzką miarą - dodaje.

Policja i straż miejska mogą i karają mandatami właścicieli psów, którzy wyprowadzają je bez smyczy lub puszczają bez kagańca. Kazimierz Nowak, zastępce komendanta Straży Miejskiej w Wałbrzychu, nie kryje, że problem się nasila. W ubiegłym roku straż nałożyła ponad 200 mandatów. Niemal tyle samo razy upominała właścicieli czworonogów. - Kara to nawet 500 złotych, a dodatkowo część spraw kierujemy do sądu - dodaje Nowak.

Strażnicy z Bielawy wspominają poranną akcję na jednym z osiedli, kiedy okazało się, że kilkadziesiąt psów było samych na spacerach. Ich właściciele otwierali im drzwi i wypuszczali zwierzęta na zewnątrz, sami nie wychodząc. W wielu europejskich krajach takie zachowanie jest niedopuszczalne, a prawo jest bardziej restrykcyjne. We Francji np. każdy pies musi być zachipowany i wysterylizowany. W Niemczech właściciel rasy niebezpiecznej zobowiązany jest do wykupienia dla psa ubezpieczenia OC, a w Wielkiej Brytanii za spacer bez smyczy lub nieposprzątanie po pupilu płaci się kary nawet 2,5 tys. funtów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Uwaga! Psy atakują i gryzą. Kto za to odpowiada? (SKOMENTUJ) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska