Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Johan Voskamp: Zostanę we Wrocławiu (FILM)

Jakub Guder
Janusz Wójtowicz
- Jak oceniam swoje umiejętności? Widział Pan przed zimą - strzeliłem w sumie 9 goli - mówi napastnik Śląska Johan Voksamp.

Ile goli strzelił Pan w lidze w tym sezonie?
Sześć.

Wychodzi na to, że Pan i Piotr Celeban jesteście najskuteczniejszymi zawodnikami w drużynie.
No tak.

...i mimo tego nie gra Pan w tym roku dużo. Dlaczego?
Nie wiem, to pytanie do trenera. W tym roku częściej stawia na Cristiana Diaza i Łukasza Gikiewicza.

To może zaważyć na Pana przyszłości w Śląsku? Rozmawiał Pan o tym z trenerem?
Jakoś specjalnie nie rozmawiałem. Myślę jednak, że zostanę we Wrocławiu na następny sezon, bo to był dobry rok. Miasto też mi się podoba. Muszę pracować, by dać jeszcze więcej drużynie. Może w sezonie będzie nowa sytuacja? Być może będą inni zawodnicy, może zagramy w Lidze Europy? Nigdy nie wiadomo. W tej chwili dobrze się tu czuję. Chcę jak najlepiej wykorzystywać moje minuty na boisku.

Uważa Pan, że Łukasz Gikiewicz i Cristian Diaz są lepszymi napastnikami?
Nie mi to oceniać. Może dziennikarzom czy kibicom łatwiej jest o tym mówić. Mamy różny styl. Każdy z nas ma niezłe umiejętności, ale każdy inne.

No to jak Pan oceni swoje umiejętności?
Widział Pan przed zimą - strzeliłem w sumie 9 goli. Jestem typem zawodnika, który wykańcza akcje w polu karnym. Wiem, skąd przyleci piłka. Staram się pracować dla drużyny.

A jak Pan czuje po zimie? Jest Pan zmęczony? Niektórzy mówią, że może w Holandii w tym okresie nie trenuje się tak intensywnie jak w Polsce.
Ponad cztery tygodnie przerwy w rozgrywkach to dużo. W Holandii ćwiczy się inaczej. Może pierwsze 15 min. to rozgrzewka, trochę biegów czy pracy nad koordynacją. Potem jest już tylko gra, zajęcia z piłką, podczas których starasz się być lepszym piłkarzem. Tutaj trening jest inny. Jest dużo siłowych ćwiczeń.

Uważa Pan, że taki typ treningu podczas zimy jest powodem, że nie jest Pan w takiej dobrej formie jak jesienią?
Może niektórzy zawodnicy lubią takie zajęcia, ale po zimowej przerwie wygraliśmy tylko dwa mecz w lidze: z Cracovią i z Bełchatowem mając zresztą dużo szczęścia...


Lepiej gra się na Oporowskiej, czy na Pilczycach?

Na starym obiekcie czuję się dobrze, może nawet gramy tam trochę lepiej. Na Pilczycach wygraliśmy tylko dwa mecze w lidze i jeden w Pucharze Polski. Ale oczywiście doping 43 tys. fanów jest wspaniałą rzeczą. Tylko murawa była tam dotychczas bardzo zła. Na Oporowskiej idealna też nie jest, ale zdecydowanie lepsza.

Czy Johan Voskamp grający w Holandii był lepszy od tego, który występuje teraz we Wrocławiu?
Trudno to ocenić. Inna jest liga, treningi, koledzy z drużyny. Do wszystkiego musisz się przyzwyczaić. W tamtym roku strzeliłem dla Śląska kilka istotnych goli. Byłem też ważny dla drużyny, ale wtedy grałem regularnie po 90 min.

Co słyszał Pan o problemach finansowych Śląska?
Koledzy z drużyny trochę mi o tym opowiadali. Słyszałem, że były niewielkie kłopoty, ale w tamtym tygodniu odwiedził nas prezydent i zapewnił, że wszystko będzie dobrze. Dostajemy na czas swoje pensję więc myślę, że to nie jest duży problem. To w żaden sposób nie zmieniło mojego myślenia o klubie, czy polskiej lidze. Owszem - gdybyśmy nie dostawali pieniędzy przez kilka miesięcy, to byłoby nerwowo. U nas jednak wszystko jest na czas. W moim odczuciu klub jest stabilny.

Czyli nadal lubi Pan Wrocław?
Przede wszystkim to ładne miasto. Tak jak Kraków, gdzie byłem z moją dziewczyną. Tu jest dużo restauracji, centrów handlowych. Jest co robić. Mieszkamy blisko centrum, więc tym bardziej nam się podoba.

Mieszka Pan dziewczyną? Myślę, że wiele fanek Śląska nie będzie z tego zadowolonych...
Tego nie wiem (śmiech). To właściwie moja narzeczona, bo niedawno się oświadczyłem, a ona powiedziała "tak". Dla mnie to ważne, że jest tutaj razem ze mną.

To gratuluję. Miałem zapytać o polskie dziewczyny, ale w takiej sytuacji...
(śmiech) Jeśli powiem, że są bardzo piękne, to będę miał problemy.

W takim razie jak polska kuchnia?
Chodzimy do restauracji, ale nie zamawiamy tradycyjnych polskich, dań. Kiedy na nie patrzymy, myślimy, że nam nie będą smakować... (śmiech). Tyle tam sosów. No i te zupy.

Nie próbowaliście nawet pierogów?
Nie.

W Holandii był Pan podobno dziennikarzem.
Pisałem dwa-trzy artykuły w tygodniu o niższych piłkarskich ligach. Czasem były to wywiady, innym razem relacje z meczów. W tym samym czasie normalnie grałem w piłkę. Swoje mecze miałem zazwyczaj w piątki wieczorem, więc soboty i niedziele były wolne. Mogłem zobaczyć jakieś inne spotkanie.

To było tylko hobby, czy dostawał Pan za to jakieś pieniądze?
Normalnie mi płacono. Lubię pisać. Teraz to jest oczywiście trudne, ale nie wykluczam, że jak kiedyś wrócę do Holandii, to znów zacznę to robić.

Decyzja o przenosinach do Polski była trudna?
Nie. Z drugiej ligi holenderskiej - gdzie jest mniej fanów, mniej pieniędzy, mniej kamer - przeniosłem się do klubu, który walczy o mistrzostwo i grał w Lidze Europejskiej.

Znał Pan jakichś polskich piłkarzy zanim zaczął Pan grać w Śląsku?
Smolarka - zarówno ojca jak i syna. Lewandowskiego z Borussii i bramkarza z Arsenalu. Nie znałem jednak żadnego piłkarza, który grałby w ekstraklasie. Czytałem w gazetach historię trenera Maaskanta, że zdobył z Wisłą mistrzostwo Polski. No kilku rodaków, którzy tu grali: Bruma w Lechu czy Suart w Cracovii.

Czym różni się polska liga od holenderskiej?
W Polsce gra się bardziej twardo, fizycznie. W Holandii technicznie i do przodu. Dla mnie - jako dla napastnika - to lepsze. Wciąż jednak przejście z drugiej ligi holenderskiej do polskiej ekstraklasy jest krokiem do przodu.

A kibice?
W Polsce są lepsi. Robią więcej hałasu, śpiewają cały mecz. W Holandii tak zachowuje się tylko mała grupka. Reszta na trybunach jest spokojna.

No i w Polsce kibice czasem odwiedzają was na treningu...
No tak. To zdarzyło się raz, ale i w Holandii dzieją się podobne rzeczy. W tym sezonie na treningu PSV pojawiło się około 30 fanów, którzy byli źle z formy ich drużyny.

Jak oceni Pan takie zachowanie?
To jest ich życie. Śląsk mają w sercach i ja rozumiem, że chcą żebyśmy walczyli i wygrywali. Z drugiej strony to piłka nożna: jedna drużyna wygrywa, inna przegrywa, czasem jest remis. Zawsze jednak robimy, co w naszej mocy. Rozumiem ich, ale czasem mimo tego, że się walczy, to i tak przychodzi porażka.

Zawsze był Pan napastnikiem?
Jak miałem 10-11 lat grałem jako pomocnik. Potem już tylko na szpicy.

W rodzinie ktoś grał w piłkę?
Tata, ale bardziej towarzysko. Wujek grał w amatorskich drużynach. Mama - także amatorsko - uprawiał tenis.

Pana zdaniem Polska ma szansę na dobry występ na Euro?
Myślę, że mają szansę. Słyszałem, że Polacy są trochę negatywnie nastawieni, ale macie kilku naprawdę dobrych piłkarzy. Szczególnie w Bundeslidze. No i dobrego bramkarza. Grupa też jest dla was dobra.

Finał Polska - Holandia jest możliwy?
W piłce nigdy nic nie wiadomo. Przecież nikt nie przypuszczał, że Grecja zostanie mistrzem Europy. Jeśli będą walczyć, no i dopisze im szczęście - kto wie. Powiedzmy, że na finał macie 1-2% szans (śmiech). Holandia może 20%.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska