Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś maniery zastąpiła agresja

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski Marek Grotowski
Najbardziej medialny w Albionie kucharz Jamie Oliver, znany u nas z książek i małego ekranu, wysmażył list otwarty do brytyjskich ministrów.

Nie przedstawia, nie prosi, a domaga (!) się "podjęcia natychmiastowych działań" w trybie restrykcyjnych ustaw, by uczyć poddanych Jej Królewskiej Mości... właściwego odżywiania i służącego temu gotowania. Kiedyś przeciętny nawet brytyjski gentleman był chudy i nienagannie ubrany. Dziś jest raczej grubasem najchętniej noszącym dres. Znacznie grubszym ode mnie.

Mistrz prostej i zdrowej kuchni ma konkretne pomysły. Stawia na edukację od najmłodszych lat. Rząd natychmiast powinien się zająć promocją niedrogiego jedzenia. Autor listu jest nie tylko osobą niezwykle popularną, ale też cieszy się dużym autorytetem. Rząd poświęci temu problemowi jedno posiedzenie przed obiadem.

Szkoda, że u nas nie ma takiego autorytetu od dobrych manier. Ostatni "rycerz" savoir-vivre'u - Jan Kamyczek z "Przekroju", a właściwie - dama ukrywająca się pod takim pseudonimem, a w rzeczywistości - prawdziwa arystokratka Janina Ipohorska - od dwudziestu siedmiu lat propaguje kulturę osobistą już tylko na Wysokościach. Gdyby żyła, może nauczyłaby czegoś naszych polityków.

W pierwszym rzędzie mogłaby pomóc podźwignąć się naszemu najważniejszemu obywatelowi RP z dramatycznego szpagatu między: prostackim "spieprzaj, dziadu", a rozpaczliwym "ja panią wykończę".
Może, gdyby żyła, nauczyłaby sforę pomniejszych ujadaczy plątających się koło nogawek odrobiny szacunku do nas, czyli społeczeństwa.

Dziś maniery zastąpiła agresja. Przyjęła się wspaniale. Każdy teraz chętnie wyzwala w sobie chama i czuje ogromną satysfakcję, gdy uda mu się kogoś zniszczyć, zdeptać albo chociaż pogrążyć.
We Wrocławiu przydałby się murarz szczerych intencji, który uczyłby łatać tworzące się permanentnie dziury w dawnej partyjnej drużynie.

Przerośnięci trochę chłopcy niszczą się nawzajem, podkopują, ściągają w piekielną smołę. Prezydent miasta po cichu chce być prezydentem wszystkich Polaków, co pewnie mu się nie uda, ale nie ma co krakać. Wrocław teraz frapuje go jakby mniej.

Kandydaci z "żelaza" mają szansę zalać się tonami błota i za dwa lata nikt na nich nie spojrzy.
Były prezydent tego miasta, który teraz jest ministrem "gorszego" resortu, a apetyt miał na "lepszy", sprawia wrażenie, że miłość do grodu nad Odrą kurczy się w nim z dnia na dzień. Teraz nie może być po stronie swego następcy. Kto ich teraz nauczy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska