Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Dlaczego szpitale kasują za parkowanie?

Anna Gabińska
Grzegorz Pawelec: - Nie rozumiem, dlaczego pacjenci muszą płacić za szpitalny parking
Grzegorz Pawelec: - Nie rozumiem, dlaczego pacjenci muszą płacić za szpitalny parking fot. Janusz Wójtowicz
Grzegorz Pawelec jest oburzony, że parkując pod szpitalem przy ul. Koszarowej, musi płacić za postój. Zaznacza, że nie chodzi mu o kwotę, ale o sam fakt, że parking pod publicznym szpitalem jest płatny. Do lecznicy wozi swoją schorowaną mamę, która ma wszczepione endoprotezy bioder i porusza się o kulach.

- Ma orzeczenie o niepełnosprawności, dostała niebieską kartę, upoważniającą samochód, którym jedzie, do parkowania na kopertach - wylicza pan Grzegorz. - Gdy ją wiozę, mogę zatrzymać się na zakazie. A tu, by zatrzymać się pod szpitalem, trzeba płacić.

Janusz Jerzak, dyrektor szpitala przy Koszarowej, tłumaczy, że wprowadził płatny parking dla dobra pacjentów.
- Wcześniej mieli wielkie problemy, by w ogóle postawić samochód, bo pół parkingu zajmowali okoliczni mieszkańcy i studenci - tłumaczy Jerzak. Zaznacza, że pierwszy kwadrans, potrzebny do wysadzenia mniej sprawnego pacjenta, jest bezpłatny. Za pierwszą godzinę opłata wynosi 2 zł, za każdą następną - 3 zł.

- Nie chcemy zarabiać na pacjentach. Chodzi jedynie o uporządkowanie kwestii parkowania - podkreśla Jerzak. Mówi, że na więcej niż pierwszy darmowy kwadrans pod szpitalem nie może się zgodzić. - Mamy duży ruch karetek. Poza tym pacjenci i odwiedzający nie stosują się do znaków zakazu parkowania i postoju w miejscach zabronionych. - Będziemy prosić o pomoc straż miejską - zapowiada.

Jarosław Maroszek, dyrektor departamentu polityki zdrowotnej w urzędzie marszałkowskim, przypomina, że osoby niepełnosprawne nie powinny płacić za parking pod szpitalem publicznym. - Przy wyjeździe powinni pokazać swoją niebieską kartę i wyjechać bez opłaty - tłumaczy Jarosław Maroszek.

Jerzak przyznaje, że taka zasada obowiązuje też przed jego szpitalem. Ale z racji nadużywania przez niektórych pacjentów niebieskiej karty, czyli pożyczania jej od niepełnosprawnych członków rodziny, wprowadzono zasadę, że nie płacą osoby z widocznym kalectwem. - Kobieta o dwóch kulach na pewno takie ma, więc jej kierowca nie powinien płacić. Zwrócimy mu pieniądze - deklaruje dyrektor.

Za parking pacjenci muszą płacić też pod szpitalem przy Kamieńskiego. I tam pierwszy kwadrans jest za darmo. Ale dłuższy postój w strefie podjazdu dla ambulansów kosztuje 6 zł. A parkowanie do 24 godzin w dalszej strefie pod szpitalem - 3 zł. - W czerwcu rozpiszemy nowy przetarg na dzierżawę parkingu, ale dla pacjentów nadal będzie on płatny - zapowiada Małgorzata Tobiś, wicedyrektor szpitala przy Kamieńskiego.

Na razie pacjenci nie płacą, parkując na placu pod placówką przy ul. Warszawskiej na Brochowie. I nie ma tam planu wprowadzenia opłat. Ale pod ASK przy Borowskiej, gdzie panuje wolna amerykanka przy parkowaniu, też ma być parking płatny dla pacjentów.

Na razie nie wiadomo, kiedy opłaty wejdą w życie. Akademia Medyczna rozpisała przetarg na dzierżawcę parkingu. Chyba wyśrubowała warunki, bo na razie nie ma chętnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław: Dlaczego szpitale kasują za parkowanie? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska