Start wyścigu do eurofotela

Kogo z Dolnego Śląska wystawią partie polityczne do Parlamentu Europejskiego? Choć swoich europosłów będziemy wybierać dopiero w czerwcu przyszłego roku, to już trwa nerwowe układanie list i zgłaszanie kandydatów.

Kampania wyborcza ruszy z kopyta zaraz po nowym roku. Najostrzejsza walka zapowiada się między politykami PO i PiS. Dolny Śląsk i Opolszczyzna tworzą wspólny okręg wyborczy. To, czy te dwa województwa dostaną 6 czy 7 mandatów, zależy od frekwencji i ordynacji wyborczej. Ta ostatnia powinna zostać uchwalona do końca roku.

Lidia Geringer de Oedenberg, europosłanka z Wrocławia, przyznaje, że już dostała propozycję ponownego startu do PE. Na razie jednak nie wiadomo, czy lewica nie wystawi wspólnej listy z centrolewicą, która powstaje na bazie SdPl i PD.
- Jesteśmy otwarci, decyzja o tym ma zapaść w najbliższych tygodniach - przekonuje Geringer de Oedenberg.

Gdyby połączenie sił stało się faktem, na wspólnej liście znajdzie się również eurodeputowany SdPl Józef Pinior. On też podobnego scenariusza nie wyklucza, ale innych nazwisk oprócz swojego nie chce zdradzić.

Po prawej stronie sceny politycznej w wyścigu chciałby stanąć powtórnie Konrad Szymański z Prawa i Sprawiedliwości, obecny europoseł. Nie jest tajemnicą również i to, że polityczne ambicje ma Krzysztof Grzelczyk, były wojewoda dolnośląski z tej partii.

W szranki wyborcze ma też stanąć Jerzy Gierczak, wiceprzewodniczący sejmiku z PiS, a także była senator Dorota Czudowska (PiS).
Pytanie, co będzie z eurodeputowanym Samoobrony Ryszardem Czarneckim, który pod koniec września wstąpił do PiS-u?

- Decyzje personalne zapadną na szczeblu krajowym - przyznaje poseł Dawid Jackiewicz, szef dolnośląskich struktur PiS. - Tak samo będzie z numerami miejsc na liście.
Okazuje się, że PiS z Czarneckim będzie miało jeszcze jeden problem. Jako europoseł w kończącej się kadencji zna pracę w PE, ale kiedy wszedł do PiS, dolnośląska lista była już zamknięta. Nieoficjalnie mówi się, że owszem, dostanie swoją kolejną szansę, ale z listy gdzieś na północy Polski.

Platforma Obywatelska ma swojego pewniaka, europosła Jacka Protasiewicza, który stanie na czele listy. Jakie nazwiska pojawią się za nim?
Mówi się, że w PE chciałby się znaleźć senator Roman Ludwiczuk, a także Leon Kieres.
- To mało prawdopodobne - ocenia jeden z działaczy PO. - Byłby zagrożeniem dla Prostasiewicza. Odebrałby mu głosy.

Nieoficjalnie wiadomo, że do Parlamentu Europejskiego Platforma będzie chciała wysłać obecnego wicemarszałka województwa Piotra Borysa. W ten sposób chce pokojowo się z nim rozstać, a także pozbyć z regionu.
Nad Piotrem Borysem zawisły bowiem czarne chmury po tym, jak media ujawniły, że nie radzi sobie z nadzorem nad podziałem pieniędzy z Unii Europejskiej.

Eurowybory
Nie wiadomo jeszcze, jak będziemy wybierać swoich europosłów i ilu ich będzie.
Dzisiaj w Parlamencie Europejskim zasiada ich 54 z Polski, w tym siedmiu z Dolnego Śląska. Prawdopodobnie od przyszłego roku Polacy wybiorą 50 lub 51 europarlamentarzystów, zaś Dolnoślązacy - 6 lub 7. Wszystko będzie zależało od frekwencji w wyborach, a także od tego, czy Polska przyjmie Traktat Lizboński.
Kiedy w 2004 r. głosowaliśmy po raz pierwszy, frekwencja wyborcza wyniosła niewiele ponad 19 proc.
Dzisiaj nikt nie chce spekulować, jak będzie w czerwcu przyszłego roku. Nie wiadomo też, która z partii dostanie większość mandatów. Cztery lata temu PO zdobyła 15, zaś LPR - 10, Samoobrona - 6, SLD-UP - 5. Resztę podzieliły między siebie SdPl, PSL i UW.