To efekt czwartej żółtej kartki, którą kapitan miedziowych zobaczył w sobotnim pojedynku z Kmitą Zabierzów. Dodajmy - zobaczył niesłusznie.
- Tylko zapytałem arbitra, czemu nie podyktował rzutu wolnego za zagranie ręką. Mam do tego prawo, przecież jestem kapitanem. Poza tym nie używałem żadnych wulgarnych słów. A on od razu upomniał mnie kartonikiem. Na dodatek po pięciu minutach podbiegł do mnie i przeprosił. Mówił, że się pogubił i gdyby wiedział, że przez jego decyzję będę pauzować, na pewno by mnie nie ukarał - opowiada Stasiak.
Żal sędziego to jednak za mało, by anulować kartkę. Dlatego środkowy obrońca wtorkowy mecz w Łęcznej obejrzy z trybun. Nie wiadomo, kto zajmie jego miejsce. Do gry palą się i Łukasz Jasiński, i Bartosz Rymaniak. Opaska kapitańska przypadnie za to bramkarzowi lubinian - Aleksandrowi Ptakowi.
Stasiak nie będzie mógł zagrać, Mateusz Bartczak przeciwnie. Co prawda wyleciał z boiska w Zabierzowie już na początku drugiej połowy, ale był to efekt dwóch żółtych kartek. W sumie na koncie Bartczak ma ich sześć, a to oznacza, że jeszcze nie musi pauzować.
Doświadczenie Bartczaka się przyda, bowiem Górnik zaczyna budzić się z letargu, w jakim był pogrążony na początku sezonu. Wydaje się, że po odejściu Krzysztofa Chrobaka (swego czasu był drugim szkoleniowcem Zagłębia) drużyna z Lubelszczyzny wskoczyła na właściwe tory. W ostatniej kolejce pokonała Odrę Opole po dwóch bramkach Jakuba Grzegorzewskiego.
- Górnik to trudny rywal. Nie będę mógł zagrać, ale wiem, że koledzy dadzą z siebie wszystko. Po dwóch remisach z rzędu bardzo zależy nam na zwycięstwie - zapowiada Stasiak.
Początek meczu w Łęcznej o godz. 18.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?