Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak to było z unijną kasą?

Janusz Krzeszowski
Urząd pracy nie będzie już dzielił pieniędzy z Unii. To efekt sporów przy podziale wielkiej gotówki.

Dwadzieścia organizacji pozarządowych i instytucji, które za pośrednictwem Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy miały dostać unijne pieniądze, może nie doczekać się obiecanej gotówki. Urząd marszałkowski zapowiedział wczoraj, że - choć konkurs już rozstrzygnięto - jeszcze raz przyjrzy się wszystkim wnioskom o dofinansowanie, złożonym przez dwieście podmiotów. Chodzi w sumie o 320 mln zł.

Wątpliwości, czy pieniądze zostały przez urząd pracy rozdzielone prawidłowo, pojawiły się m.in. po naszych tekstach. Ujawniliśmy, że stowarzyszenie, w którym skarbnikiem była żona nadzorującego urząd pracy wicemarszałka Piotra Borysa, otrzymało ponad 5 mln zł (PRZECZYTAJ) . Do dzisiaj nie wiadomo, czy był to przypadek.

Po tym tekście oraz skargach społeczników marszałek Marek Łapiński nakazał kontrolę w Dolnośląskim Wojewódzkim Urzędzie Pracy. Ujawniła ona, że w urzędzie dochodziło do nieprawidłowości i błędów. Pracownicy oddelegowani do komitetu oceniającego projekty nie przykładali się do swoich zadań. Nie wszyscy mieli nawet odpowiednie wykształcenie.

Aby uniknąć takich sytuacji w przyszłości, w urzędzie marszałkowskim ogłoszono wczoraj plan naprawczy dla urzędu pracy.
- Od nowego roku urząd już nie będzie dysponował pieniędzmi na przedsięwzięcia związane z edukacją i integracją społeczną - tłumaczy marszałek Marek Łapiński.

Dodaje, że powoła u siebie specjalny wydział, który przejmie te obowiązki. Łapiński obiecuje również, że projektów nie będą już oceniać wyłącznie urzędnicy, ale również niezależni eksperci.
Ale zanim to nastąpi, zadania związane z podziałem unijnych dotacji przejmie wicemarszałek Tadeusz Drab. To oznacza, że Łapiński od tych zadań odsunął wicemarszałka Piotra Borysa.

Zarząd województwa poważnie rozważa też unieważnienie wszystkich wątpliwych konkursów. To może spowodować, że pieniądze na programy mogą zostać rozdane dopiero w przyszłym roku. To mocno skomplikuje życie ubiegającym się o nie.
Aby tak się nie stało, komisja oceniająca projekty musiałaby dwieście z nich przeanalizować na nowo tylko w ciągu dwóch miesięcy.
- Całe zamieszanie znacznie utrudnia pracę organizacji pozarządowych. Te projekty ciągną się już i tak długo i nadal końca nie widać - narzeka Waldemar Wajs, prezes Dolnośląskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.

Gdyby urzędnicy nie zdążyli z podpisaniem umów z różnymi fundacjami do końca grudnia, pieniądze na szkolenia czy budowanie przedszkoli mogą przepaść. Jednak marszałek województwa zapewnia, że groźby utraty dotacji nie ma. Żeby podołać zadaniu, urzędnicy i niezależni eksperci będą spotykać się bardzo często.

Zarząd województwa za cały ten bałagan nie wyciągnął jeszcze wobec nikogo żadnych konsekwencji. Wciąż nie zdecydował, czy - oprócz odwołania wicedyrektor DWUP we Wrocławiu Joanny Naliwajko - podejmie inne decyzje personalne, np. odwoła dyrektora urzędu pracy Tadeusza Zielińskiego. On sam uważa, że nie ma sobie nic do zarzucenia. A wczorajszej decyzji marszałka, o której dowiedział się od nas, nie chce komentować.

W DWUP trwa jeszcze druga kontrola zlecona przez Łapińskiego. Od jej wyników zależy dalszy los dyrektora Zielińskiego, a może i wicemarszałka Borysa. Jeżeli potwierdzi się, że miał coś wspólnego z przyznaniem pieniędzy organizacji, w której zasiada jego żona, i on może stracić posadę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska