Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł, bo pogotowie go nie zabrało. Mimo próśb rodziny

Tomasz Jurak
Marzena Szuszkiewicz błagała o ratunek dla teścia. Przez ignorancję pogotowia zmarł
Marzena Szuszkiewicz błagała o ratunek dla teścia. Przez ignorancję pogotowia zmarł Tomasz Jurak
- Tato wręcz błagał o zabranie go do szpitala. Ledwo mówił. Ostatnio nie chciał ani jeść ani pić. Nie brał leków. Za każdym razem, gdy tak było, zawoziliśmy go do szpitala i tam mu pomagali - mówi synowa zmarłego. Jak relacjonuje rodzina, stan 66-latka był naprawdę ciężki. Rodzina chorego poprosiła o pomoc specjalistów. Niestety, natknęli się tylko na ludzką obojętność.

Pan Aleksander, mieszkaniec Świeradowa-Zdroju od dłuższego czasu zmagał się z chorobami. Kilka lat temu założono mu bajpasy. Niedawno amputowano mu jedną nogę, a niedługo później druga. Zaledwie dwa tygodnie temu opuścił szpital, chociaż jego stan zdrowia stale się pogarszał. Kiedy pan Aleksander bardzo źle się poczuł, rodzina zadzwoniła do swojego lekarza rodzinnego, jednak ten przebywał na urlopie, w związku z tym pielęgniarka zaleciła wezwanie pogotowia.

- Tato wręcz błagał o zabranie go do szpitala. Ledwo mówił. Ostatnio nie chciał ani jeść ani pić. Nie brał leków. Za każdym razem, gdy tak było, zawoziliśmy go do szpitala i tam mu pomagali - mówi synowa zmarłego. Jak relacjonuje rodzina, stan 66-latka był naprawdę ciężki. Rodzina chorego poprosiła o pomoc specjalistów. Niestety, natknęli się tylko na ludzką obojętność.

Pierwszym trudnym krokiem okazało się przekonanie dyspozytorki pogotowia, że mężczyzna rzeczywiście potrzebuje natychmiastowej opieki medycznej. - Przez 10 minut musiałam przekonywać, że karetka rzeczywiście jest niezbędna - opowiada synowa.

Na miejscu pojawił się lekarz pogotowia, który wstępnie zbadał chorego i ponownie zalecił kontakt z lekarzem rodzinnym. - Zachowywał się arogancko i wulgarnie. Stwierdził, że jest od ratowania życia, a nie od udzielania porad. Powiedział, żeby przekazać pielęgniarce z przychodni, że następnym razem to ona zapłaci za karetkę. Rzucił, że nie zna pacjenta i nie wie co mu jest. Tłumaczyłam, że lekarz taty jest aktualnie na urlopie. Usłyszałam, że musi być dla niego jakieś zastępstwo. Tylko, że lekarz na zastępstwie też pacjenta nie zna - dodaje Marzena Szuszkiewicz.

Po tej wizycie synowa przerażona stanem teścia, szybko udała się do ośrodka zdrowia, gdzie lekarz przepisał leki i kroplówki.
- Od godziny jedenastej, kiedy wezwałam karetkę do godziny 13.48, kiedy umarł ojciec mija ponad dwie i pół godziny. Gdzie w tym czasie mogli mu już pomóc, a nie zrobili nic - opowiada załamana kobieta. - Kiedy ojciec przestał oddychać natychmiast zadzwoniliśmy po karetkę. Mimo że samochodem jedzie się z pogotowia 5 minut, ratownicy na miejscu pojawili się dopiero po 25. Reanimowaliśmy tatę przez 10 minut. Zmarł na moich rękach - mówi synowa. - Lekarz przyjechał tylko, by stwierdzić zgon - płacze.

Dariusz Kłos, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze, które odpowiada za obszar Świeradowa-Zdroju o sprawie dowiaduje się od dziennikarzy. Zapowiada, że zostanie wszczęte postępowanie wyjaśniające. Jak mówi, po wstępnym przesłuchaniu zarejestrowanych rozmów dyspozytora i zespołu wyjazdowego, można powiedzieć, że wezwanie karetki do chorego w Świeradowie nie miało związku z jego nagłym pogorszeniem stanu zdrowia, czy zagrożeniem życia. Zaprzecza także relacji bliskich.

- Nie było żadnego dramatu, bowiem przy pierwszym zgłoszeniu nie było zagrożenia życia. Zgłaszane było złe samopoczucie - tłumaczy dyrektor. - Druga interwencja po utracie oddechu była o wiele bardziej poważna. Niestety, w tym czasie zespół ze Świeradowa, podejmował działania w innym miejscu i do tego wezwania najpierw zadysponowano karetkę z Leśnej. Stąd taki, a nie inny czas przyjazdu - dodaje dyrektor.

Rodzina nie chce ukarania lekarza i nie będzie w tej sprawie zgłaszać skarg. Mówią, że mają tylko ogromny żal.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zmarł, bo pogotowie go nie zabrało. Mimo próśb rodziny - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska