Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna sytuacja Śląska Wrocław. Klub upadnie?

Marcin Rybak
fot. Janusz Wójtowicz
- Finansowa sytuacja piłkarskiego Śląska Wrocław jest dramatyczna - przyznał w piątek po Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy klubu Włodzimierz Patalas, sekretarz miasta i jednocześnie przedstawiciel Wrocławia we władzach spółki. - Większościowy udziałowiec, Zygmunt Solorz, nie dał w tym roku ani złotówki na Śląsk - ujawnił.

Niestety, nie było to wielkie zaskoczenie. Wcześniej Solorz zrezygnował z wybudowania galerii handlowej, a przecież z jej zysków miał być finansowany klub. Właściciele Śląska, czyli przedstawiciele miasta i Solorza, mieli przegłosować podniesienie kapitału zakładowego spółki, co oznaczało, że obie strony przekażą klubowi po ok. 12 mln zł.

Miasto było gotowe na taki krok. Drugi właściciel - nie.

Po pół godzinie z gabinetu Patalasa wyszedł pełnomocnik Solorza, mecenas Józef Birka. Nie udał się ani do toalety, ani do bufetu, lecz opuścił budynek. Po paru minutach Patalas oświadczył: - Pytania o przyszłość Śląska należy kierować do Solorza.

O co tak naprawdę chodzi w tym sporze? Być może o wielkie pieniądze, jakie Solorz chce dostać za wykopanie dziury przy stadionie. Władze Wrocławia i Zygmunt Solorz umówili się w marcu, że kapitał spółki zostanie podniesiony. Miasto miało dopłacić 12 mln zł, Solorz - 12,7 mln (ma minimalnie więcej udziałów). Pieniądze klubowi są potrzebne natychmiast, więc taką uchwałę miało przegłosować w piątek Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy.

Jednak rano Włodzimierz Patalas, sekretarz miasta i szef rady nadzorczej Śląska, ogłosił, że Solorz wycofał z posiedzenia akcjonariuszy uchwałę o podniesieniu kapitału. Co oznacza, że dopłat nie będzie wcale. Ani z miasta, ani od Solorza. - W tym roku klub nie dostał ani złotówki od Zygmunta Solorza. Nie wpłacił on też miliona złotych z sumy 6 mln zł, jakie wpłacić miał w ubiegłym roku - twierdzą urzędnicy magistratu.

Z ich wyjaśnień wynika, że gdy akcjonariusze umawiali się na dokapitalizowanie klubu, Solorz postawił jeden warunek: zażądał zwrotu nakładów poniesionych na wykopanie słynnej dziury pod niedoszłą galerię handlową. Urzędnicy twierdzą, że nie zgodzili się na to i zaproponowali, by uwzględnić te koszty przy wycenie terenu. Solorz miał więc odzyskać zainwestowane pieniądze, gdy pojawi się kupiec. Tymczasem Solorz nie dostarczył rachunków, a później wycofał ten warunek.

Mecenas Józef Birka, przedstawiciel Solorza w Śląsku, zapewnił nas w piątek, że nic złego się nie dzieje i nic nie stoi na przeszkodzie, by miasto wpłaciło klubowi 12 mln zł. Zygmunt Solorz też wpłaci swoją część, ale nie teraz. Kiedy? Gdy dostanie zwrot pieniędzy, jakie wydał na wykopanie dziury pod galerię handlową. I to z tych pieniędzy biznesmen miałby dofinansować klub. Solorz czeka, aż miasto sprzeda teren. Zdaniem Birki może do tego dojść w sierpniu.

Dlaczego Solorz nie chce pokazać rachunków za wykopanie dziury? - To nieprawda - mówi Birka. - Biegły wyceniający grunt jest w kontakcie z firmą, która kopała dziurę, i dostanie od niej wszystkie informacje. Jednak urzędnicy nie wierzą, że Solorz w ogóle jest zainteresowany Śląskiem. Sugerują, że czekanie na zwrot pieniędzy to tylko mydlenie oczu. Dlatego miasto nie przekaże 12 mln zł klubowi.

Jednocześnie nie ukrywają, że jeśli w ciągu kilku tygodni problem nie zostanie rozwiązany, to Śląskowi zagrozi bankructwo. Zarząd spółki ma obowiązek złożyć w sądzie wniosek o upadłość, jeśli firma nie będzie miała pieniędzy na działalność. Czy jest możliwe rozstanie się magistratu z Solorzem i znalezienie nowego wspólnika do piłkarskiego biznesu? W urzędzie nie ukrywają, że tak się może stać. Ale wszystkie karty trzyma w ręku Solorz. To on musiałby zaakceptować nowego partnera.
Sprzedając akcje albo zgadzając się na jego wejście do spółki.

Prezes klubu Piotr Waśniewski nie chce mówić o sytuacji finansowej klubu. Nie wiadomo, ile pieniędzy brakuje Śląskowi oraz jakie najpilniejsze płatności będą zagrożone, jeśli klub nie dostanie pieniędzy od właścicieli. Nie odpowiada również, czy ma gotówkę na pensje dla piłkarzy.

Czy Śląsk w ogóle dokończy sezon, w którym miał walczyć o mistrzowski tytuł? - Nie wyobrażamy sobie, żeby było inaczej - odpowiada Patalas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dramatyczna sytuacja Śląska Wrocław. Klub upadnie? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska