Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hotel Panorama był dumą Wrocławia

Marek Zoellner
Panorama była jednym z najbardziej rozpoznawalnych budynków pl. Dominikańskiego
Panorama była jednym z najbardziej rozpoznawalnych budynków pl. Dominikańskiego fot. wroclaw.hydral.com.pl
Kosy z metaloplastyki, Rodowicz, Vondráčková i tradycyjnie już zawiany Himilsbach... Nieistniejący hotel Panorama przypomina Marek Zoellner.

Dawno, dawno temu... 27 kwietnia 1970 r. w obecności przewodniczącego Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki, członka Komitetu Centralnego PZPR Włodzimierza Reczka swoje drzwi po raz pierwszy uchyliła przed gośćmi Panorama. Wyrosła na ówczesnym pl. Dzierżyńskiego i była pierwszym hotelem wybudowanym w powojennym Wrocławiu, a później zaledwie jednym z trzech (oprócz Novotelu i Wrocławia), które powstały do 1989 r.

- To był jeden z najlepszych hoteli w mieście. Może piękny nie był, taki klocek peerelowski, ale wszyscy tam mieszkali - opowiada Maryla Rodowicz, którą kilka dni temu udało nam się namówić do wspomnień. - Mam jedną taką historię... Pewnego razu przyjechałam tam późnym wieczorem. W recepcji powiedzieli mi, że przede mną pojawiła się już Helena Vondráčková. Obudziłam ją i przekonałam, że trzeba to jakoś uczcić. Zaczęło się jeszcze w hotelu, ale potem poszłyśmy do jakiejś dyskoteki, nie pamiętam już, jak się nazywała. No i tam doszło do mordobicia. Nie wiem, kto z kim się bił, ale na pewno przyjechała milicja - uśmiecha się Maryla Rodowicz.

Faktycznie sam hotel nie wyglądał imponująco. Podobnych budowli w Polsce Ludowej powstało wówczas więcej. Różniły się nazwą i kilkoma detalami. Nasza Panorama (zbudowana według projektu Jerzego Liśniewicza i Henryka Jarosza) miała siedem kondygnacji. Na górze znajdowały się pokoje 1- i 2-osobowe oraz apartamenty, łącznie dla 220 gości. Dwie pierwsze kondygnacje zajmowały restauracja, kawiarnia i drink bar, przy którym można było spotkać m.in. znanego aktora, pisarza i... kamieniarza: "Przez dwa tygodnie koczowaliśmy w hotelu Panorama we Wrocławiu. I - jak pamiętam - każdy dzień zaczynał się od polowania na Jasia. Himilsbach podpierał się już laską, ale niezwykle był ruchliwy. Nie można go było spuszczać z oka nawet w knajpie, bo nagle zaprzyjaźniał się nie wiadomo z kim i znikał. W nocy prawie nigdy nie spał w swoim łóżku. Kierownik produkcji i równie jak ja pożałowania godni aktorzy dzień zaczynaliśmy od objazdu taksówką po znanych wrocławskich melinach. O tym trzeba było zrobić film, o tropieniu ścieżek gwiazdora filmowego" - wspominał w rozmowie z Łukaszem Wyrzykowskim z "Dziennika Zachodniego" znany polski dziennikarz sportowy i przyjaciel Himilsbacha Janusz Atlas.

- Też tam bywałem. Po jakimś telewizyjnym programie zaproszono nas na party. Ot, gorzała, pewnie jakaś whisky. Żaden szpan, normalny standard orbisowski. I jakoś nie był po drodze, tak jak np. Monopol - dodaje satyryk Tadeusz Drozda. My dodajmy, że na początku lat 70. obiad plus mała szkocka kosztowały tam ok. 60 zł. W niedzielę na nieco lepszy obiad trzeba było wydać 100 zł. I właśnie na tych lepszych obiadach Panorama wyrobiła sobie markę.

- W pewnym momencie jej kuchnia przebiła wszystkie inne - przyznaje Krzysztof Kucharski, dziennikarz "Gazety Wrocławskiej", któremu wywiadów udzielali tam ówcześni celebryci, tacy jak Lucjan Kydryński z Haliną Kunicką czy właśnie Maryla Rodowicz.

- Panorama miała najlepszych kucharzy. Przy szatni ustawiały się kolejki ludzi, którzy czekali, aż inni skończą jeść. Mieli świetnego boeufa strogonowa, to było ich popisowe danie. Pamiętam też suto zastawione szwedzkie stoły, a na nich maleńkie, kolorowe kanapeczki - tartinki - reklamuje Kucharski.

Kolejną garstkę wspomnień dorzuca Romuald Nowak, od lat związany ze stojącą kilka kroków dalej Panoramą Racławicką. To właśnie jej sąsiedztwu hotel zawdzięczał swoją nazwę, choć dzieło Kossaka i Styki pokazano światu dopiero 15 lat później (14 czerwca 1985 r.). - Pamiętam salę przystrojoną postawionymi na sztorc kosami. Nie, nie były prawdziwe. To taka metaloplastyka - śmieje się Nowak.

Kres Panoramy nadszedł w 1999 r. Budynek kupił niemiecki koncern ECE, który zaczął go wyburzać. Z okien tramwajów przez wiele miesięcy widać było przyklejone do szyb twarze wrocławian, obserwujących, jak wielki gryzak budowlany kawałek po kawałki rozrywa ściany i odsłania opuszczone, hotelowe wnętrza. Rok później stanęła tam Galeria Dominikańska, tak chętnie odwiedzana dziś przez tłumy mieszkańców i przyjezdnych, a wraz z nią nowy hotel - Mercure-Panorama.

I chociaż łezka w oku pewnie nikomu się nie zakręci, można chyba zanucić za Marylą: Ale to już było... i nie wróci więcej.

Dziś z Gazetą Wrocławską dodatek specjalny z cyklu "Place i ulice Wrocławia". Piszemy o historii Placu Dominikańskiego, jego tajemnicach i przyszłości. Polecamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Hotel Panorama był dumą Wrocławia - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska