18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasta w naszym regionie promują świnie, małpy i wilki

Sylwia Królikowska
Za marchewkę, buraki czy jabłka, zwierzęta promują miasta na Dolnym Śląsku. Coraz więcej gmin decyduje się na to, by zatrudniać zwierzęta
Za marchewkę, buraki czy jabłka, zwierzęta promują miasta na Dolnym Śląsku. Coraz więcej gmin decyduje się na to, by zatrudniać zwierzęta Piotr Krzyżanowski
W świdnickim urzędzie etat dostała pekari. Radków nie przedłużył umowy szympansowi.

Miasta w naszym regionie coraz chętniej zatrudniają na etatach... zwierzęta z wrocławskiego zoo. Zwykle dostają pracę w wydziałach promocji. I nie ma się co dziwić, wymagające nie są, własnego biura nie potrzebują, a za worek buraków albo kilogram bananów, godnie reprezentują miasto w ogrodzie zoologicznym.

Nowego, egzotycznego pracownika zatrudniła właśnie Świdnica. W miejscowym wydziale promocji pracuje pekari, ssak pochodzący od świniowatych. Pracownicy urzędu wolą mówić jednak, że to zwierzę podobne do dzika. Bo Świdnica ma go w herbie. Ale że w zoo dziki nie mieszkają, padło na pekari.

- Nasz nowy pracownik promocji nie został wyłoniony w konkursie kompetencji ani piękności, ale wszystko odbyło się zgodnie z prawem - żartuje Wojciech Murdzek, prezydent Świdnicy.
W ten sposób Świdnica, podobnie, jak wiele innych miast w regionie, przyłączyła się do programu "Gmino, przytul żyrafę", zorganizowanego przez wrocławski ogród zoologiczny.

Miasto płaci na utrzymanie zwierzaka, w zamian za to tabliczka z reklamą Świdnicy wisi obok klatki pekari.
- Ssaki te w codziennym jadłospisie mają między innymi marchew, jabłka, zielonkę i buraki - wylicza Stefan Augustyn, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Świdnicy.
Jak widać, wymagające nie są. A koszt jedzenia jest niewspółmiernie niższy od ceny wywieszenia billboardu czy reklamy w mediach. Ponadto rocznie wrocławski ogród odwiedza blisko pół miliona osób. Reklama będzie więc miała sporą rzeszę odbiorców. Specjalna tablica zawiśnie koło pekari lada dzień.

Jako pierwsze miasto na Dolnym Śląsku, zwierzę zaadoptowało Międzylesie. Gmina zaopiekowała się watahą wilków. Klucz do wyboru podopiecznego był taki sam, jak w przypadku Świdnicy - wilki znajdują się w herbie miasta. Mają przynieść gminie szczęście i sławę w całej Polsce.

Władze przygranicznej miejscowości rocznie na utrzymanie ośmiu zwierząt przekazują dwa tysiące dwieście złotych. W zamian za to, przy wybiegu z wilkami stoi tablica reklamowa Międzylesia, zachwalająca atrakcje turystyczne i krajobraz gminy.

Władze postanowiły jednak pójść dalej. Planują stworzyć unię miast i powiatów, które mają w herbach podobiznę wilka.
- Wilk jest w naszym herbie. Dlaczego mielibyśmy z tego nie skorzystać i nie promować gminy przy jego pomocy? - mówił Piotr Kensicki, wiceburmistrz Międzylesia, który wpadł na pomysł, by adoptować zwierzęta.
Ponadto od tego lata przebrany za wilka mężczyzna spaceruje ulicami miasteczka. Pojawia przy okazji ważnych imprez. Turyści mogą zrobić sobie z nim zdjęcie, zupełnie za darmo. Pomysł może nie jest nowy, bo z fotografii z maskotką słynie choćby Zakopane. Jednak za zdjęcie z niedźwiedziem turyści muszą płacić.

Chyba wszystkich zaskoczył jednak pomysł władz Radkowa, które zatrudniły w wydziale promocji... szympansa. Oczywiście egzotycznego zwierza nie ma w herbie miasta. Co zdecydowało zatem, że 17-letnia małpa stała się bohaterem Radkowa? W Górach Stołowych jest forma skalna, zwana małpoludem. Praca szympansa polegała więc na tym, żeby robić w ogrodzie zoologicznym małpie figle i w ten sposób zachęcać turystów do odwiedzania gór.

Władze Radkowa wkroczyły z promocją do wrocławskiego zoo w czerwcu tego roku. Sympatyczny Bobbi był jednak pracownikiem wydziału promocji w Urzędzie Miasta w Radkowie tylko przez trzy miesiące. I wcale nie dlatego, że się nie sprawdził. Władze gminy, po trzymiesięcznym okresie próbnym, nie przedłużyły z szympansem umowy na czas nieokreślony.

Przez zimę Bobbi może więc odpocząć. Samorządowcy zrezygnowali z jego usług, bo nie mają na razie pieniędzy w budżecie na nietypową promocję. Zastrzegają jednak, że w przyszłorocznym planie wydatków takie pieniądze na pewno się znajdą i szympans wróci do pracy.
Współpraca: PIEL

Tani pomysł
Piotr Wasilewski z warszawskiej firmy, zajmującej się promocją i marketingiem:
- Uważam, że pomysł zatrudniania na etacie zwierząt - jak to zwykły nazywać miasta - może być skuteczną metodą promocji.

Jest to szansa, zwłaszcza dla mniejszych miast na to, by więcej osób dowiedziało się o atrakcjach, jakie proponują. Przecież za ponad 2 tys. zł rocznie mają tablicę informacyjną w miejscu, które odwiedzają setki tysięcy turystów. A korzystają na tym obie strony. I gmina, i ogród zoologiczny.

Metropolie stać na duże kampanie reklamowe w mediach, czy wielkie billboardy na ulicach.
Koszt kampanii jest jednak zwykle nie do udźwignięcia przez mniejsze gminy. Za wywieszenie plakatów trzeba zapłacić około stu tysięcy złotych. Jeżeli dojdzie do tego spot reklamowy: nawet kilka razy więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska