Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Co zrobić z dziurą na czas Euro? Nic. Zupełnie nic

Wojciech Koerber
Dawno temu, gdy byłem jeszcze mały i miałem swój pamiętnik, ktoś napisał mi tak: "bądź miły i grzeczny, dla wszystkich serdeczny, a zawsze i wszędzie dobrze ci będzie". I ja taki jestem. Grzeczny taki. Otóż, jako osoba, która wyniosła z domu wyjątkowo konserwatywne wychowanie, a przy okazji też niezliczone reklamówki kanapek (dzięki za to), pozwalam sobie np. zakląć ledwie kilka razy w roku. I to w trakcie pisania tylko, by na głos tego nie czynić. To naprawdę niezła średnia, słysząc, co się dzieje wokół.

Nie każdy jednak potrafi to docenić, czasem znajdzie się paru klakierów i mnie przeklinają. Np. za mój wysoce rozwinięty dar przewidywania. Przykład. Pół roku temu pozwoliłem sobie skrytykować posłankę Wolak. Że przytula się przed wyborami do naszych pieszczochów. Tzn. zapaśników, tak ich zwą niektórzy (bokserzy, ci więksi, na tych z niższych kategorii nieco pogardliwie mówią - plankton, też ładne). Pani poseł zwołała wówczas konferencję prasową, zapraszając na spotkanie z bohaterami, którzy wywalczyli właśnie srebro MŚ i dwie olimpijskie kwalifikacje (Janikowski, Banak).

Zresztą tych nazwisk w zaproszeniu w ogóle zabrakło, no, ale przecież nie o nie chodziło. Padły obietnice, że pomożemy zapaśnikom, że będę mieli lepsze warunki, takie tam bzdety. No więc podjechał ostatnio, po pół roku od wydarzenia, red. Ciona z naszej TVP, słusznie wracając do tematu. Bym powiedział, co o tym myślę. No to samo, co wtedy - trzeba było przytulić się przed wyborami do ludzi sukcesu. A wtedy byli nimi akurat zapaśnicy. Po pół roku pani poseł nie ma w sprawie nic do powiedzenia. Widać, zapomniała o niej po reelekcji.

Politycy tak mają. Inni krzyczą przy stadionowej dziurze: "Rafał, nie zarybiaj". Można przecież dokopać rywalom. No, ale krzyczeć najprościej. Też mógłbym sobie podworować, że aby tę paskudną dziurę przekuła władza w sukces, winna tam zrobić zaczątek metra. Rzadko korzystam, lecz wiem, że w środkach miejskiej komunikacji narrator informuje teraz o zbliżającym się przystanku.

Pękłbym ze śmiechu, słysząc charakterystyczny, zaprogramowany głos "Stadion Dziura, Stadion Dziura". Ale co to wnosi, w czym pomaga? Mało mnie również śmieszy informacja, że estetyczne pokrycie tego dołka ma nas kosztować od czterech do ośmiu baniek. Powiem Wam, co z nim trzeba zrobić. Nic. Zupełnie nic! No, jaki jest sens topić te nasze pieniądze w błocie, by przez kilka dni, na okres trzech meczów, dziury tam nie było?! Po cholerę to, skoro i tak będziemy na nowo ją rozkopywać, gdy już znajdzie swe przeznaczenie? Mamy najpiękniejszy Rynek w Europie i tam stanie strefa kibica, nie przy stadionie. Tam będzie kwitło życie.

Szanujmy się. Podobnie poniżają się nasi speedwayowi działacze. To my mamy najpiękniejsze żużlowe stadiony na świecie, tylko my w Polsce je zapełniamy, całą tę dyscyplinę utrzymujemy, a za turnieje GP płacimy światowej federacji najwyższe haracze.

Szanujmy się! Powstańmy z kolan. Nie jesteśmy tacy najgorsi. Często jesteśmy najlepsi. I jeszcze jedno. Czy wierzycie, że zdążymy zrobić tę dziurę na bóstwo przed przyjazdem gości z zagranicy? To byłby pierwszy dotrzymany termin w kompleksie stadionu miejskiego. Żyjmy już czymś innym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po bandzie: Co zrobić z dziurą na czas Euro? Nic. Zupełnie nic - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska