Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dymi się z dzikiej kanalizacji

Janusz Krzeszowski
Wrocławska grupa używa jednego z kilku w Polsce urządzeń do zadymiania kanałów
Wrocławska grupa używa jednego z kilku w Polsce urządzeń do zadymiania kanałów Paweł Relikowski
Wylewanie ścieków n a dziko to plaga Wrocławia. Powołano specgrupę, która ma z tym walczyć.

Wrocławianie na potęgę podłączają się nielegalnie do kanalizacji. Szacuje się, że bez pozwolenia do miejskich rur jest podłączonych aż 10 tysięcy mieszkań, czyli prawie co dwudzieste w mieście.

Wrocławianie okradają w ten sposób swoich sąsiadów, którzy uczciwie płacą za ścieki. Są też tacy, którzy nieczystości odprowadzają do kanalizacji burzowej. Stąd trafiają one prosto do Odry.
- Zjawisko gwałtownie się nasila właśnie teraz, po boomie budowlanym. Często to mieszkańcy eleganckich domów podpinają się nielegalnie do sieci - alarmuje Konrad Antkowiak, rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Firma wypowiedziała wojnę nieuczciwym mieszkańcom. Po kilku latach przerwy właśnie reaktywowała specjalną grupę, która ma wytropić każdą nielegalną rurę.

Przed laty najwięcej takich sytuacji zdarzało się na Zakrzowie, Strachocinie, Wojnowie, Maślicach, Ołtaszynie i Biskupinie. Pracownicy wodociągów rocznie demaskowali kilkaset takich przypadków. W sumie wykryli około 4,5 tysiąca dzikich przyłączy.
Potem sytuacja się uspokoiła i sekcja nie była potrzebna. Teraz śledczy wracają.
- Skupimy się na osiedlach, na których położone zostały nowe rury. To głównie Stabłowice, Muchobór i Oporów - zapowiada Sylwester Gwizdała ze specjalnej grupy.

Ekipa już od pierwszych dni pracy ma ręce pełne roboty. Codziennie odkrywa co najmniej jedną nielegalną rurę wpiętą do kanalizacji.
- Ludzie bywają perfidni. Potrafią z przydomowych szamb poprowadzić rurę do kanalizacji i w momencie, kiedy zbiornik jest pełen ścieków, zamiast go opróżnić, wylewają brudy do studzienki - opowiada Marcin Ratajczyk z MPWiK.

Metoda działania nietypowych śledczych jest prosta - wtłaczają do kanału biały dym. - W przypadku istnienia przyłącza, dym będzie się wydobywać ze studzienek, odpowietrzników dachowych, rur spustowych i rynien - mówią.
Kiedy mają wątpliwości, uruchamiają mikrokamery. Jak mówią, prawie na każdej kontrolowanej ulicy znajdują nielegalne wpięcia. Zdarzają się też nieuczciwi deweloperzy i całe ulice odprowadzające ścieki na lewo. Tak było ostatnio np. przy ul. Skałecznej w Leśnicy.

Surowe kary
Za nielegalne podpięcie do kanalizacji grożą surowe kary. Przede wszystkim każdy przyłapany właściciel mieszkania musi wpłacić równowartość rachunków za odprowadzanie ścieków za ostatnie 2 lata. Pokrywa też koszt pracy specjalnej grupy, czyli 1200 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska