Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siła fachowa prosto z Azji

Edyta Golisz
Chińczycy traktują pracę bardzo odpowiedzialnie - co szef powie, musi być zrobione.
Chińczycy traktują pracę bardzo odpowiedzialnie - co szef powie, musi być zrobione. Tomasz Hołod
Polacy wyjechali za granicę, więc pracodawcy zaczynają ściągać pracowników z Chin.

"Pracowników z Chin w każdej liczbie ściągnę", "Chińczycy na twojej budowie - zadzwoń" - ogłoszenia tej treści coraz częściej pojawiają się na dolnośląskich portalach internetowych. Zjawisko jest nowe, ale coraz popularniejsze.

Ogłoszenia dotyczą każdej niemal branży: od fachowców z wyższym wykształceniem informatycznym czy ekonomicznym, po murarzy, dekarzy i cieśli. Czyli tych specjalistów, których w Polsce ciągle brakuje, bo nasi pracują w Wielkiej Brytanii czy Irlandii.
- Rzeczywiście, pojawiło się nieco większe zainteresowanie polskich pracodawców Chińczykami - potwierdza Agnieszka Piątkiewicz, kierownik Wydziału Polityki Społecznej w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu.
I dodaje:
- Nie jest to jeszcze zjawisko na jakąś wielką skalę, bo wydaliśmy dotąd ok. 50 pozwoleń na legalną pracę dla obywateli Chin na Dolnym Śląsku. Ale wyraźnie widać, że pracodawcy sprawdzają ten rynek, zaczynają się nim interesować.

- Jeszcze nie wiemy, czy Chińczykom podoba się praca w Polsce, bo to dla nas nowy rynek zatrudnienia. Wszystko dopiero się rozkręca - przyznaje Michael Wu, przedstawiciel chińskiej firmy Hicheng, która podlega pod tamtejsze Ministerstwo Gospodarki i pośredniczy w zatrudnianiu chińskich pracowników za granicą.
Firmy rekrutujące pracowników z Azji zachwalają Chińczyków: są bardzo oddani pracodawcy, sumienni i rzetelni.
- Tak rzeczywiście jest - potwierdza Aleksander Harecki, prezes firmy Goral Invest ze Świebodzic koło Wałbrzycha, która zatrudnia pięciu budowlańców z Państwa Środka. - Cała polska brygada nie zrobi tyle, co dwóch Chińczyków - podkreśla Harecki.

Przedstawiciele Goral Invest tłumaczą, że jak polscy fachowcy mają położyć rurę, to myślą, zastanawiają się i czas mija. A Chińczycy przychodzą, kopią dół, wkładają rurę i czekają na następne polecenia.
- Nie kłócą się z przełożonymi, są wydajni i sprawni - mówi prezes Harecki.
W efekcie zarabiają nawet więcej od rodzimych fachowców.

Legalnie zatrudniony Chińczyk nie może zarabiać mniej niż 1126 złotych brutto. A zarobki to ważny dla nich powód pracy w Europie.
- To tak jak z Polakami, którzy wyjeżdżali na kontrakty do NRD czy Iraku - mówi Piotr Gruszecki, rekrutujący Chińczyków. - W Chinach zdarzają się tak biedne rejony, że nasze przeciętne zarobki są dla nich naprawdę dużymi pieniędzmi.
Pewną barierę dla pracodawców stanowi jednak język. Komunikacja z Chińczykami jest trudna. Ratunkiem jest angielski, którego wszyscy w Chinach uczą się w szkołach od dziecka.

Mają obawy

Niektórzy lokalni przedsiębiorcy ostrożnie podchodzą do otwarcia rynku pracy.
- Chiny są w produkcji ozdób choinkowych naszym największym konkurentem na świecie. Bałbym się, że wywiozą od nas jakąś technologię - przyznaje Janusz Prus, prezes firmy Vitbis w Złotoryi.
- Zatrudniamy tylko Polaków. Chińczyków nie braliśmy pod uwagę - dodaje Marek Błaszczak z firmy budowlanej Cobex w Legnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska