Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sami uczcie tolerancji

Maciej Czujko
Słowna agresja w szkole mało kogo bulwersuje. Sytuację mają poprawić kursy dla nauczycieli.

We Wrocławiu będą warsztaty uczące tolerancji nauczycieli. W szkołach rośnie przemoc i zwiększa się dyskryminacja, a pedagodzy nie są dobrze przygotowani, by sobie z nią radzić.
Główną organizatorką spotkań z naszymi pedagogami jest Anna Kamińska ze Stowarzyszenia Inicjatyw Niezależnych Mikuszewo. Na zajęciach w ramach projektu "Galeria Tolerancji Edukacja dla różnorodności" chce ona uzmysłowić nauczycielom, że oni sami są wobec różnych grup uprzedzeni.
Chce, by uczyli dzieci tolerancji głównie poprzez dobry przykład.
- Najpierw trzeba jednak uzmysłowić sobie swoje uprzedzenia. A ma je każdy, nie da się ich wyzbyć - zaznacza Kamińska.

Jedno z ćwiczeń jest takie: nauczyciele mają uszeregować, kierując się sympatią, różne grupy społeczne. Są tam Żydzi, policjanci, księża, homoseksualiści. Na początku wszyscy nauczyciele się przed tym bronią, ale potem z łatwością układają kolejność. Instruktorki nie obchodzi, jak wygląda lista po przetworzeniu, ale sam fakt, że uszeregowanie jest możliwe.
- Nauczyciele zdają sobie wtedy sprawę, że nie wszystkich lubią tak samo. Tłumaczę im, że muszą o tym pamiętać, by w kontaktach z tymi ludźmi nie dali dojść do głosu swoim irracjonalnym uprzedzeniom - wyjaśnia Kamińska.

Inne ćwiczenie ma z kolei uzmysłowić pedagogom, jak dużo uprzedzeń objawia się w języku. Wypisują oni z pozoru niewinne powiedzonka, jak: cyganić, zaiwanić (od Rosjanina Iwana), oszwabić, podjudzać (od jude), żydzić i już widzą, że stereotypy kryją się i tutaj.
- Gdy pedagodzy uświadomią sobie te zjawisko, łatwiej będzie im radzić sobie z dziećmi - przekonuje Kamińska.
Na bezpłatne szkolenia w październiku szkoły mogą się zapisać pod adresem: [email protected].

Trzeba dać dobry przykład
Rozmowa z Małgorzatą Kramarz, psychologiem z Centrum Mamy Dziecko.

Dlaczego musimy uczyć dzieci tolerancji? I pilnować, by nie obrażały się wyzwiskami?

Dzieci nie są ani złe, ani dobre. One są ja gąbki, chłoną wszystko, co usłyszą i zobaczą. Wyzywają się, bo takie zachowania podejrzały u dorosłych. Na podwórku, w domu, szkole, wszędzie.

Czyli trzeba po prostu dawać dobry przykład.

Tak. I nie musimy zawsze stawać w obronie słabszych i dyskryminowanych, bo nie każdy się do tego nadaje. Ale gdy już jesteśmy świadkami takiej sytuacji, nawet w telewizji, to musimy ją skomentować. Gdy np. ktoś w towarzystwie dziecka z pogardą mówi o bezdomnym, że śmierdzi i brzydko wygląda, to rodzice muszą zareagować.

Powiedzieć, że ładnie pachnie?

Nie, zaprzeczanie faktom nic nie da. Trzeba uzmysłowić dziecku, że pomimo stanu, w którym taki człowiek się teraz znajduje, to wciąż zasługuje na godne traktowanie, na szacunek. Proszę zwrócić uwagę, jak mało ludzi mówi "dzień dobry" paniom sprzątającym klatki w blokach. A grzeczność wobec nich uczy dzieci szacunku dla osób, które mogą być źródłem niewybrednych żartów.

Wyobraźmy sobie, że mamy dwójkę dzieci. Jedno wyzywa drugie. Jakie konsekwencje taka sytuacja może mieć dla obu z nich?

Dyskryminowany straci pewność siebie i poczucie własnej wartości. W przyszłości zamknie się w sobie i nie będzie miał odwagi, by budować relacje z ludźmi. Dyskryminujący zapewne będzie coraz częściej angażował się w słowne potyczki. Przemoc stanie się jego sposobem na życie, lecz i sam stanie się w końcu ofiarą, dyskryminowanym. Tak zamyka się błędne koło nietolerancji, niechęci i przemocy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska