Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Na Kozanowie padają sklepy. Zabija je Biedronka?

Łukasz Mirytiuk
Elżbieta Skoczylas chce zamknąć sklep, bo straciła klientów
Elżbieta Skoczylas chce zamknąć sklep, bo straciła klientów fot. Łukasz Mirytiuk
Sklepikarze z Kozanowa liczą straty, część z nich myśli o zwinięciu interesu. Mają jeden wspólny problem - niedawno otwarta Biedronka przy skrzyżowaniu ulic Kozanowskiej i Pilczyckiej.

- Obroty spadły o trzy czwarte, przychodzi do mnie o wiele mniej klientów. Przestałam przywozić alkohol, mimo opłaconej koncesji, bo nie schodzi - rozkłada ręce Elżbieta Skoczylas ze sklepu spożywczego Elizabeth przy ul. Kolistej. - Myślę, że najdalej za miesiąc będę musiała zamknąć interes - dodaje zmartwiona.

W podobnej sytuacji są inne małe osiedlowe punkty. Obroty o około 20 procent spadły w delikatesach przy ul. Kolistej 6-8. - Zamawiamy już bardzo mało towaru - mówi Jolanta Klimuk, ekspedientka z tego sklepu.
Zaniepokojony sytuacją jest nawet miejscowy proboszcz, bo supermarket stoi bardzo blisko kościoła - Jest prawo, które zabrania sprzedaży alkoholu bliżej niż 200 metrów od szkół i kościołów - mówi ksiądz Janusz Czarny. - Mamy zamiar jeszcze w tej sprawie interweniować - dodaje.

Mniejszą liczbę klientów zauważyli nawet pracownicy dużych sieciowych sklepów. Nawet im odbiera ich nowo powstała Biedronka. - Mieliśmy stałego klienta, codziennie kupował chleb i bułki, chwaląc sobie ich jakość - mówi Bogusława Mielnik z piekarni Hert. - Dziś chleb kupuje w Biedronce, do nas przychodzi już tylko po bułki - mówi.
Sklepikarze się martwią, boją się, że straty będą jeszcze większe, a już dziś czują w kieszeniach, że jest źle.

- Nie wiem, dlaczego klienci odchodzą do marketów - mówi Iwona Wróbel, od 9 lat pracująca w sklepie spożywczym. - U nas jest zupełnie inna atmosfera, wszyscy znamy naszych klientów - stwierdza i dodaje, że w supermarkecie nikt klientom nie pozwoli donieść za chwilę 2 złotych
Nie wszystkich martwi sąsiedztwo dużego marketu. - W Biedronce także sprzedają kwiaty, nawet często tańsze niż u nas - mówi Barbara Mróz z kwiaciarni na Kozanowie. - My jednak stawiamy na wysoką jakość. Dzięki temu Biedronka nie jest dla nas konkurencją - dodała.

Sklepikarze z Kozanowa powoli zmieniają sposób działania. Zamawiają inne towary, których w dużym markecie klient nie dostanie. Walczą o każdego klienta, ale boją się, że w końcu przegrają:- Tak źle nie było nigdy, ale się nie poddajemy - mówią handlowcy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wrocław: Na Kozanowie padają sklepy. Zabija je Biedronka? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska