Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezent wart miliony

Marcin Rybak, Marcin Torz
Ziemia przy EPI warta jest 19 milionów złotych. Dzięki posłom, biznesmen dostał ją zupełnie za darmo
Ziemia przy EPI warta jest 19 milionów złotych. Dzięki posłom, biznesmen dostał ją zupełnie za darmo Mikołaj Nowacki
Biznesmen z Wrocławia dostał ziemię w centrum. Prezent sprawili posłowie i urzędnicy.

Wrocławski przedsiębiorca dostał za darmo grunt wart dziś przeszło 19 milionów złotych. Podarowała mu go - najzupełniej legalnie - spółdzielnia mieszkaniowa Wrocław-Południe. Co więcej, gdyby tego nie zrobiła, jej prezes popełniłby przestępstwo.
Takie przepisy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych obowiązują od roku. Traktują one tak samo mieszkania w bloku, które za darmo przekazuje się dotychczasowym lokatorom, jak i użytkowane przez biznesmenów spółdzielcze nieruchomości.

To nie jest luka w prawie. Posłowie uchwalili przepisy świadomie. Od początku wiedzieli, że na przepisach skorzystają także np. właściciele sklepów działających w lokalach spółdzielni mieszkaniowej. Tacy jak Michał Kosela, właściciel wrocławskiego marketu EPI.
- Przejąłem teren dzięki zapisom w ustawie. Dlaczego szukacie sensacji?! - denerwuje się Kosela. - Nie uczestniczyłem w pracach nad tą ustawą. Nie lobbowałem za jej uchwaleniem. Nie zamierzam komentować całej sprawy - kończy rozmowę.

Kosela dostał od spółdzielni 4,6 tysiąca metrów kwadratowych. Prezent byłby mniejszy, gdyby spółdzielni udało się podzielić działkę związaną z EPI na dwie mniejsze. Próbowała to robić od 2002 roku.
- Chcieliśmy zostawić w spółdzielni 2 tysiące metrów kwadratowych od strony ulicy Swobodnej - mówi prezes spółdzielni Wrocław-Południe Józef Śnieżko. - Zwykle takie procedury nie trwają dłużej niż 3 miesiące.

Tym razem procedura trwała aż 6 lat. Kolejne decyzje magistratu były uchylane, a postępowania wszczynane na nowo. Trwały też procesy sądowe i postępowania w Samorządowym Kolegium Odwoławczym.
Grzegorz Roman, były dyrektor departamentu architektury w magistracie (dziś wicemarszałek województwa), winy urzędu nie widzi. Mówi, że tak długa procedura była efektem konfliktu między Koselą a spółdzielnią Południe.
- To była prawdziwa wojna - mówi. - Chcieli wmanewrować w swój spór urząd miejski. Wysyłali do nas różne wnioski, chcieli nas wciągnąć w swoją rozgrywkę. Tymczasem była to sprawa czysto cywilna - przekonuje Roman.

Dziś szczęśliwy posiadacz gruntu wielkiej wartości szykuje się do inwestycji na nim. Rozpoczęły się już prace nad planem zagospodarowania przestrzennego. - Przewiduje on zabudowanie całego terenu od ul. Powstańców Śląskich do Komandorskiej - wyjaśnia Tomasz Ossowicz z Biura Rozwoju Wrocławia.
- Najprawdopodobniej na rogu Swobodnej i Powstańców Śląskich będzie można wybudować 55-metrowy wieżowiec - zdradza Piotr Fokczyński, miejski architekt.

Ustawa o spółdzielniach to jeden z większych bubli prawnych
Z posłem Lewicy Wiesławem Andrzejem Szczepańskim rozmawia Marcin Rybak.

W poprzedniej kadencji Sejmu brał Pan udział w pracach nad ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych. Był Pan przeciw niej.

Ta ustawa to jeden z większych bubli prawnych. W trakcie prac nad nią biuro legislacyjne Sejmu zwracało uwagę, że wiele artykułów jest niekonstytucyjnych. Pytaliśmy marszałka Sejmu, czy w ogóle jest sens głosowania nad ustawą w takim kształcie. Parlament ostatecznie ustawę przyjął. Jako posłowie SLD zaskarżyliśmy część jej zapisów do Trybunału Konstytucyjnego.

Jest wśród nich artykuł dający prawo do bezpłatnego przekształcenia własnościowego prawa do lokalu w pełną własność?

Nie skarżyliśmy tego przepisu, choć mieliśmy do niego wiele zastrzeżeń. Obawialiśmy się jednak, że zanim Trybunał skargę rozpatrzy, część ludzi zdąży mieszkania przekształcić, a część nie. Byłoby to niesprawiedliwe. Ale do Trybunału z pytaniem o ten przepis zwrócił się jeden z sądów. Więc i tak zajmie się tą sprawą.

Wiedzieliście, że przepis ten pozwala na uwłaszczenie nie tylko właścicieli mieszkań, ale i najemców lokali użytkowych?

Tak. Za tym przepisem opowiadali się głównie posłowie PO i PiS-u.

Na podstawie tego właśnie przepisu wrocławski biznesmen otrzymał od spółdzielni mieszkaniowej grunt wart prawie 20 milionów złotych.
Może się tylko cieszyć. Jego sprawa to przykład, jak polskie prawo premiuje tych, którzy nie powinni dostawać tego typu nieruchomości za przysłowiową złotówkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prezent wart miliony - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska