Mecz na szczycie na pewno nie rozczarował. Było całkiem sporo emocji (choć końcowy wynik tego nie pokazuje), dużo efektownych akcji i indywidualnych popisów. Ale pewne też jest jedno - obie ekipy stać na jeszcze lepszą koszykówkę.
Przed samym spotkaniem w obu drużynach nie narzekano na brak problemów. W ekipie gospodarzy aż trzech zawodników (Bryant Bailey, Chris Daniels i Damir Milijković) miało objawy zatrucia pokarmowego. W komplecie wylądowali w szpitalu, skończyło się to wszystko kilkugodzinnymi kroplówkami. W efekcie Baileya w ogóle nie było w meczowej dwunastce, a dwaj pozostali byli dalecy od optymalnej formy.
Po stronie gości brakowało przede wszystkim trenera Tomasa Pacesasa, który z powodu kłopotów rodzinnych wyjechał na Litwę.
- Na pewno brak pierwszego trenera ma wpływ na zespół. David Dedek to dobry szkoleniowiec, ale drużyna zawsze odczuwa taką nieobecność. To musiało mieć wpływ na przebieg meczu - zauważał po spotkaniu Saso Filipovski.
Szkoleniowiec PGE Turowa przed samym meczem serdecznie przywitał się z liderem Asseco Prokomu Davidem Loganem, niedawnym gwiazdorem PGE Turowa, ale potem sentymentów już nie było.
- Właśnie ograniczenie poczynań Logana było naszym głównym zadaniem. Na to się przede wszystkim nastawiliśmy i chyba udało się to zrealizować - oceniał po spotkaniu Robert Witka z Turowa.
Rzeczywiście - to był jeden z kluczowych elementów gry. Logan poszalał w pierwszych minutach, potem Krzysztof Roszyk wybił mu z głowy popisy. Choć często na jego powstrzymanie pracowała cała drużyna.
Sam mecz tylko przez pierwsze minuty przebiegał pod dyktando gości, a z biegiem czasu konsekwencja w grze i przede wszystkim olbrzymi potencjał gospodarzy wzięły górę.
Filipovski ma naprawdę duży komfort pracy - nawet młodzieżowiec w II kwarcie błysnął formą (trzy trójki!).
- Denerwowałem się już dzień przed meczem. Cieszę się, że nie dałem plamy - mówił Bochno.
Błyszczeli także wysocy (ależ bloki Turka i Townesa - w sumie 11!), a klasą dla siebie był Donald Copeland - nowy lider z prawdziwego zdarzenia.
I tylko Saso Filipovski znowu kręcił nosem:
- Cieszę się, że wygraliśmy, ale my naprawdę możemy grać znacznie lepiej. Każdy z naszych graczy ma spore możliwości - wszystkiego, co potrafią, jeszcze nie pokazali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?