Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice Madzi z Sosnowca przenieśli się na Dolny Śląsk

Sylwia Królikowska, Artur Szałkowski
fot. Artusz Szałkowski / Gazeta Wrocławska
Katarzyna i Bartłomiej Waśniewscy, rodzice półrocznej Madzi z Sosnowca, przeprowadzili się na Dolny Śląsk - ustalili dziennikarze Gazety Wrocławskiej. W czwartek zwiedzali wałbrzyski zamek Książ. - Chcemy trochę spokoju. Wciąż uciekamy - mówili dziennikarzom naszej Gazety.

Waśniewscy nie chcą zdradzić dokładnego miejsca, gdzie mieszkają. Nie potwierdzają też, by był to Dolny Śląsk. Internauci donoszą jednak na forach, że widzieli ich w Jedlinie-Zdroju oraz w jednym z hoteli pod Lwówkiem Śląskim.

Niepozorni, ubrani w ciemne kurtki, z włosami przefarbowanymi na kasztanowy kolor. Spokojnie przechadzali się po dziedzińcu zamku. Wcześniej zwiedzili sam obiekt. W czwartek około godz. 14 turystów w Książu było niewielu. Niektórzy rozpoznawali parę, ukradkiem na nich spoglądając. Ich twarzy trudno jednak nie rozpoznać. Przecież jeszcze niedawno pokazywały ich wszystkie stacje telewizyjne.

Wyjechali z Sosnowca, bo, jak przyznali, nie dało się już tam żyć. - To bardzo trudne. Ludzie już osądzili - mówi nam Bartek. Podczas rozmowy kilkakrotnie wyłącza dzwoniący nieustannie telefon komórkowy. - Chciałem zmienić numer, ale to nie takie proste. Umowa się jeszcze nie skończyła - tłumaczy. Jest bardziej rozmowny od żony. Studiował geologię i bywał wcześniej w Wałbrzychu. Region słynie z tajemniczych miejsc, do których zjeżdżają poszukiwacze. - Wałbrzych jest sto razy ładniejszy od Sosnowca. I spokojniejszy... - ocenia Bartłomiej Waśniewski.

Wyprowadzka z Sosnowca na Dolny Śląsk, to pomysł Krzysztofa Rutkowskiego, który zajął się rodziną. - Powiedziałem im, żeby normalnie żyli, wychodzili do ludzi. Niech się przyzwyczają, że funkcjonują na tym świecie - mówi nam Rutkowski. Twierdzi, że za jakiś czas rodzice Magdy mają być przeniesieni do 150-metrowego apartamentu, gdzieś w Polsce. Dlaczego na razie wybrał Dolny Śląsk? Bo jest spokojniej niż na Śląsku.

Ogólnopolskie media od dwóch dni bezskutecznie starały się ustalić miejsce pobytu Katarzyny i Bartka. Wiadomo było tylko tyle, że zaszyli się gdzieś w górach, żeby odzyskać spokój po śmierci dziecka. Okazało się, że samotnia, w której Katarzyna i Bartek zamierzali odzyskać równowagę, leży w okolicach Wałbrzycha. Wykorzystując to, małżeństwo postanowiło wczoraj zwiedzić zamek Książ - największą atrakcję regionu.

Małżeństwo z Sosnowca wywołało jednak zamieszanie w Wałbrzychu. Kilku mieszkańców rozpoznało ich.
- Podeszli do mnie i spytali, jakim autobusem dojadą do zamku Książ. Powiedzieli, że jak powiem, to będę mogła im zrobić zdjęcie - opowiadała nam wczoraj jedna z mieszkanek Wałbrzycha.

W mieście byli widziani m.in. na pl. Grunwaldzkim. Wkrótce potem rozgorzała dyskusja na forach internetowych.
W samym zamku turyści ukradkiem spoglądali na parę. Ale o tej porze tłumów w zabytku nie ma. Nie rozpoznali ich pracownicy zamku, u których kupili bilety wstępu do Książa. Bartek zrobił kilka pamiątkowych zdjęć. Małżeństwo było zaskoczone naszą obecnością, ale zgodzili się na rozmowę. O śmierci dziecka mówili jednak niechętnie.
Bartek i Katarzyna zainteresowani byli również leżącymi w pobliżu Książa: Stadem Ogierów oraz palmiarnią. Potwierdzili także, że zatrzymali się niedaleko Wałbrzycha.

Oboje powiedzieli nam, że na Dolnym Śląsku czują się bezpieczniej. - W pobliżu są cały czas moi ludzie, którzy będą interweniować, jeżeli coś im będzie zagrażać - mówi Krzysztof Rutkowski.
Faktycznie, w Książu zauważyliśmy spacerującego mężczyznę, który cały czas obserwował rodziców Magdy z Sosnowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska