Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest w orkiestrach dętych jakaś siła

Zbigniew Figat
O sprawie pisaliśmy w "Słowie Polskim"
O sprawie pisaliśmy w "Słowie Polskim" Michał Pawlik
Wracamy do tematów, które poruszyły naszych Czytelników w "Słowie Polskim".

Gdy pisałem reportaż o Reprezentacyjnej Orkiestrze Dętej Miasta Wrocławia, niewielu mieszkańców stolicy Dolnego Śląska wiedziało o jej istnieniu. Współtworzył ją, a potem nią dyrygował wrocławski maestro Bolesław Kuropatnicki, kapelmistrz z Kresów Wschodnich.
Wieloletni muzyk Opery Wrocławskiej, gdy już był na emeryturze, z żalem obserwował, jak upadają kolejne orkiestry dęte - tramwajarzy, pocztowców, kolejarzy, Pafawagu i inne, które grały na zakładowych festynach, jubileuszowych imprezach, akademiach i pogrzebach. Słuchał godzinami wirtuozów trąb, tub, puzonów, trąbek i waltorni, tworząc coraz większy zespół, aż powstała wspaniała orkiestra.
Maestro Kuropatnicki, kochający orkiestry dęte ponad wszystko, już wiele lat przed wojną, jako chłopczyk, w specjalnie dla niego uszytym mundurku, szedł w Brzeżanach przed wojskową orkiestrą, grając na bębenku, jako syn pułku. Za małym Bolkiem grały trąby, tuby, puzony, waltornie, trąbki. Potem studiował kompozycję i dyrygenturę w krakowskim Konserwatorium Muzycznym.
Od 1946 roku był już tylko Wrocław - najpierw filharmonia, a potem przez wiele lat Opera Wrocławska. No i w końcu Reprezentacyjna Orkiestra Dęta. Teraz miał przed sobą wszystkie instrumenty dęte, już jako wrocławski maestro.
- Pracuję nad Bolerem Ravela - mówił mi siedem lat temu, a ja skąd mogłem wiedzieć, że była to nasza ostatnia rozmowa, po tych wcześniejszych, które odbyłem z nim podczas prób orkiestry i po koncertach w kościołach - bo już wtedy grali za tacę, żeby przetrwać.
I tak grają do dziś.
- Próby mieliśmy zawsze w świetlicy MPK przy Obornickiej - mówi mi dziś prezes Towarzystwa Miłośników Reprezentacyjnej Orkiestry Dętej Miasta Wrocławia, Juliusz Moll. - Dwa razy w roku nasze koncerty finansował dotąd wydział kultury, a tak, gramy za tacę, żeby mieć na próby, na dojazdy i inne skromne potrzeby zespołu muzyków i zapraszanych solistów. Graliśmy i gramy w kościołach koncerty kolęd, muzykę poważną, sławne arie, występując ze znanymi solistami i solistkami operowymi i operetkowymi. Jak nasza orkiestra gra opracowane specjalnie dla nas przez pana Kuropatnickiego "Opowieści lasku wiedeńskiego" Straussa, to słyszy się głos każdego ptaka, leśne strumienie, szum drzew i podmuchy wiatru. Od 2004 roku składamy do wydziału kultury osobne projekty na każdy koncert. Zatwierdzają nam tylko dwa: na rocznicę 3 Maja i na 11 listopada. Gramy więc oficjalnie dwa razy w roku, ale cały rok są próby, powstają nowe aranżacje i na to trzeba zarobić. Ciągle nam brakowało pieniędzy na systematyczne ćwiczenia, na dojazdy, ale nie poddawaliśmy się. Maestro pracował nad aranżacjami utworów Chopina i Ravela, których żadna orkiestra dęta na świecie nie grała; jak to przepięknie brzmi!
- Bolero Ravela też?
- Też. Maestro zdążył opracować wspaniałą aranżację tego utworu na orkiestrę dętą i jego prapremierowe wykonanie odbyło się podczas koncertu z okazji rocznicy Konstytucji 3 Maja. Ostatni, uroczysty koncert z udziałem Maestro odbył się w kościele Jezusa Chrystusa we Wrocławiu z okazji siedemdziesięciolecia pracy artystycznej Bolesława Kuropatnickiego. W programie było opracowane przez Maestro Bolero Ravela. Dyrygował on sam, kończył wtedy 91 lat. To wykonanie zauroczyło nas samych i wszystkich słuchaczy - najpierw najcichsza muzyka, która zbliża się, a potem rośnie w siłę i znów - łagodność, to oddalanie, zanikanie… On nad tym utworem kilka lat pracował w domu, a na próbach długo męczył orkiestrę, żeby w sposób idealny to Bolero wykonać.
- Udało się?
- Tak. Tym wykonaniem orkiestra swemu Maestro oddała hołd. Pan Tadeusz Mroczek przejął w drugiej części koncertu batutę, co też było takim symbolicznym przekazaniem przez Maestro reprezentacyjnej orkiestry nowemu dyrygentowi.
- Kiedy pożegnaliście Maestro?
- W Wielki Piątek 2008 roku. W strugach deszczu odbył się jego pogrzeb. Instrumentów było stanowczo za dużo, dublowane, ale kto by je w takiej chwili ograniczał.
Maestro zmarł, ale stworzona przez niego Reprezentacyjna Orkiestra Dęta Miasta Wrocławia gra nadal.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska