W października mija rok od premiery "Sztuczek" Andrzeja Jakimowskiego. Główną rolę w filmie obsypanym ponad 30 nagrodami na festiwalach na całym świecie i nominowanym do Oscara zagrał Damian Ul, 11-latek z Wałbrzycha. Chłopiec spisał się świetnie. Wychwalano go za wyjątkowy talent aktorski.
Za rolę małego Stefka, próbującego sztuczkami odwrócić zły los, Damian dostał nawet indywidualną nagrodę na festiwalu filmowym w Tokio. Każda kolejna nagroda dla filmu, jest promocją dla miasta i przynosi chwałę producentowi i reżyserowi, bo bez Damiana nie byłoby sukcesów.
- Sam Andrzej Wajda powiedział kiedyś, że syn ma duży talent - mówi Ewa Ul, mama małego aktora.
Chłopak wstaje codziennie o 6 rano i pędzi na przystanek, by dojechać autobusem na godz. 8 do szkoły na drugim końcu miasta. Mama przyznaje, że nauka nie idzie mu najlepiej. Damian jest dyslektykiem, ma problemy z językiem polski i angielskim. I potrzebuje dodatkowych zajęć i pomocy specjalistów.
Indywidualne lekcje jednak kosztują, a matkę i ojczyma chłopca na nie nie stać. Zarabiają przeciętnie, a oprócz Damiana mają jeszcze dwoje dzieci.
- Nie jest bardzo złym uczniem, przechodzi z klasy do klasy. Trzeba jednak popracować z nim indywidualnie - przyznaje Małgorzata Rykowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 5. - Poza tym to prawdziwa perełka. Jest bardzo uzdolniony aktorsko i należy zrobić coś, by nie zmarnować tego talentu.
Rykowska wyjaśnia, że szkoła nie ma możliwości pomagania uzdolnionym dzieciom, a szkolne kółko teatralne to dla Damiana za mało. Dlatego dyrektorka załatwiła mu stypendium z fundacji Talent. Ul będzie dostawał przez pół roku po 250 zł miesięcznie.
- Ale to kropla w morzu jego potrzeb - nie kryje.
- Na życie nam wystarcza, ale na specjalne lekcje dla Damiana już nie. Dobrze, że dzięki szkole dostał pieniądze z fundacji. Będą na lekcje angielskiego - przyznaje Ewa Ul.
Pomóc Damianowi mogłoby miasto. To jednak, oprócz statuetki, którą dało chłopcu, nie zrobiło nic i nie interesuje się małym aktorem, dzięki któremu o Wałbrzychu usłyszał cały świat.
- Śledzimy karierę Damiana i jesteśmy zachwyceni tym, co robi - zapewnia jednak Andrzej Rąkowski, rzecznik urzędu miasta. - Nasza ewentualna pomoc jest bardzo prawdopodobna - dodaje w rozmowie z nami.
- Trzeba to szybko zrobić - mówi Andrzej Jakimowski, reżyser "Sztuczek". - Damianowi nie jest teraz potrzebne zamieszanie, robienie na siłę kariery. On potrzebuje spokoju, poświęcenia mu uwagi. To zdolny chłopiec i powinien skupić się na nauce, a wtedy na aktorstwo przyjdzie czas - dodaje reżyser, który jest w stałym kontakcie telefonicznym z Damianem.
A dyrektorka szkoły, do której chodzi chłopiec, podkreśla:
- Tak nie powinno być, że brakuje możliwości pomocy zdolnym dzieciom, które mają ograniczone możliwości rozwoju.
Wrócił po 20 latach jako Edi
W wieku 12 lat trafił do filmu "naturszczyk" Henryk Gołębiewski. W latach siedemdziesiątych zagrał m.in. w filmach: "Wakacje z duchami", "Podróż za jeden uśmiech" i "Stawiam na Tolka Banana". Gołębiewskiego wypatrzył Janusz Nasfeter na castingu do filmu "Abel twój brat". Później ze Stanisławem Jędryką dosłownie wyrywali sobie z rąk nastoletniego Heńka.
W 1977 roku Gołębiewski zniknął jednak z ekranów na dwadzieścia lat. Po skończeniu zawodówki i odbyciu służby wojskowej pracował w brygadach remontowo-budowlanych. Wrócił do filmu dopiero pod koniec lat 90., a w 2002 roku znakomicie zagrał tytułowego Ediego - zbieracza złomu w obrazie Piotra Trzaskalskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?