Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Czubaszek do Cichopek, czyli o Środzie, która zdarzyła się w środę

Jacek Antczak
Jacek Antczak
Jacek Antczak
Wprawdzie jedną z moich ulubionych opowieści reporterskich jest książka pt. "Niedziela, która zdarzyła się w środę", to jednak za środą nie przepadam. Bo po środowych felietonach czasem dowiaduję się, że jestem dziennikarzyną, pismakiem i takie tam mniej delikatne. A po dzisiejszym usłyszę, że jestem "ekspozyturą", a powinienem być "narzędziem".

A wszystko przez Środę. Profesor Środę. Popisała się ostatnio ładnym bon motem: - Ludzie znani myślą, że to, iż są znani, upoważnia ich do czegoś więcej niż bycie znanym - stwierdziła ta filozofka, etyczka, feministka, a więc osoba znana z tego, że nie tylko jest znana. I chyba pewna tego, iż upoważnia ją to do wyzłośliwiania się wobec "znanych", którzy nie są feministycznymi filozofkami czy też etycznymi feministkami, a mimo to próbują wygłaszać opinie.

Z tym, że profesor Środa wcale nie miała na myśli Jacykowa czy Dody. Zresztą o Dodę nie mogło chodzić, gdyż nie jest ona znana ze znaności, tylko z tego, że pisze poezję (śpiewaną) i zajmuje się krytyką literacką (ostatnio recenzowała Biblię, a właściwie stan psychofizyczny jej autorów). Środa wspomniała za to o Kasi Cichopek, co zresztą było nie fair, gdyż akurat Sexy Mama z "M jak miłość" od niedawna jest znana inaczej. Czyli jako autorka bestsellerów, które Polki pasjami pożerają, po czym chudną i cieszą się sobą
Ale tak naprawdę feministka Środa uderzyła tą Kasią Cichopek w dziennikarkę Katarzynę Kolendę-Zaleską, autorkę książki "Zrozumieć papieża" i świetnego dokumentu o Wisławie Szymborskiej (poetce znanej też jako Wisłocka, jak napisła o niej inna feministka - posłanka Wanda Nowicka). Magdalena Środa dołożyła też Kolendzie porównaniem do Joli Kwaśniewskiej.
Poszło o emocjonalną rozmowę reporterki z detektywem Rutkowskim, a przede wszystkim skrytykowanie przez nią wyznań Marii Czubaszek o aborcjach.

Zdaniem znanej z obiektywności pani profesor to skandal, gdyż dziennikarka powinna być "narzędziem" (informacji), a nie "ekspozyturą jakiegoś światopoglądu". A już na pewno nie powinna moralizować niczym ks. Adam Boniecki ani się na niego powoływać.
Nie wiem, czy ksiądz Boniecki jest, zdaniem prof. Środy, znany z tego, że jest znany, czy z tego, że jest księdzem, ale to dziwaczny argument. Ks. Boniecki też jest przecież dziennikarzem. I to z powołaniem. Dlaczego więc nie wolno się na niego powoływać? Zakon marianów wprawdzie zakazał mu wyściubiać nosa poza "Tygodnik Powszechny", ale profesor Środa na zakonnicę (a tym bardziej na członkinię hierarchii jakiegokolwiek zakonu) mi nie wygląda. Przynajmniej dotąd z tego nie była znana.

Jako "narzędzie", a nie "ekspozytura", nie powinienem polemizować z profesor Środą. W Polsce dziennikarze - ci znani, mniej znani i zupełnie nieznani feministkom - w ogóle nie powinni mieć poglądów, zwłaszcza na temat kobiet. Dziennikarz nie może też ujawniać emocji, nie wolno mu się oburzać, tym bardziej płakać - czy to po papieżu, czy po Szymborskiej. A Kolenda, która przyjaźniła się z poetką, miała łzy w oczach, co ją pewnie... w oczach Środy zupełnie dyskwalifikuje. I choć chłopaki nie płaczą, ja też się czuję dyskwalifikowany. Zwłaszcza w środy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Od Czubaszek do Cichopek, czyli o Środzie, która zdarzyła się w środę - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska