Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedni gonią po szczytach, inni robią szybkie randki, a Wałęsa kocha

Janusz Michalczyk
Paweł Relikowski/ Gazeta Wrocławska
Przekleństwem naszych czasów jest ciągła gonitwa za nowymi wrażeniami. Kiedyś nudzili się tylko obrzydliwi w swym bogactwie arystokraci, a teraz miliony cierpią z powodu niezaspokojenia. Tak się składa, że we wczorajszym numerze naszej gazety znalazły się dwie informacje, które nie mają ze sobą pozornie nic wspólnego. Pierwsza - grupa wrocławskich studentów geografii zamierza w sto dni wejść na 46 szczytów Europy, z czego wynika, że co dwa dni będą zaliczać kolejną górkę. Druga - do Wrocławia przywędrowała moda na tzw. szybkie randki, co polega na tym, że w ciągu godziny uczestnicy zabawy flirtują z kilkunastoma osobami płci przeciwnej. Dla mnie wspólny mianownik tych dwóch wydarzeń jest taki: jak najszybciej, jak najwięcej.

Oczywiście, studenci mają bardzo dobre uzasadnienie dla swojego pomysłu. Słusznie zwracają uwagę na to, że nikt przed nimi jeszcze tego nie zrobił. A któż w naszej cywilizacji, bijącej pokłony przed bożkiem sukcesu, nie chciałby poczuć się choćby przez moment kimś wyjątkowym? Dlatego nie dziwi mnie to, że studenci na niektóre szczyty będą wjeżdżać kolejką górską lub autobusem, zupełnie jak zwykli turyści. Dla wszystkich musi być jasne, że nikomu nie uda się w tydzień obejść najwyższych wierzchołków w Himalajach. Jeszcze kręcicie nosem? No dobrze, słynny Fileas Fogg też niekiedy szedł na skróty, by okrążyć kulę ziemską w rekordowe 80 dni.

Z szybkimi randkami jest inny kłopot. Ten pomysł wziął się chyba z wiary w miłość od pierwszego spojrzenia. Po co godzinami męczyć się konwersacją, skoro już po trzech minutach możemy nabrać pewności, że indywiduum siedzące naprzeciwko nie jest naszą metafizyczną drugą połówką. I wcale nie musi przeszkadzać nam fakt, że każdy z uczestników tej randkowej masówki próbuje pokazać się z jak najlepszej strony, maskując przy tym rozpaczliwie wszelkie rzeczywiste i urojone niedostatki. Wydaje się, że ta metoda poszukiwania idealnego partnera da się obronić, ale, pod warunkiem że prawdziwa okaże się teoria alternatywnych wszechświatów, według której wszystko, co tylko da się pomyśleć, faktycznie się zdarza w nieskończonej liczbie wersji ludzkiej historii. Trafi swój na swego, bo w nieskończonej liczbie wszechświatów każdy facet spotyka się z każdą babką chodzącą po tej ziemi. A więc za którymś razem musi trafić na swoją idealną partnerkę.

Przyznajmy, nawet w wersji bezalternatywnej świat jest coraz bardziej skomplikowany, więc gubią się nie tylko młodzi, lecz nawet starzy. Dobrym przykładem jest małżeństwo Wałęsów. Dopiero gdy Danuta napisała swoją biografię, dotarło do niej, że Lech przez całe życie uważał się za pępek świata, jej zostawiając trudy wychowania ośmiorga dzieci. I proszę, ta wzorcowa matka Polka skrytykowała postawę słynnego męża, a nawet się zastanawia, czy ją przez te wszystkie lata naprawdę kochał. Czyżby tradycyjny model polskiej rodziny walił się na naszych oczach w gruzy? Lech zrozumiał grozę sytuacji. Na początku trochę się boczył na to pranie brudów, ale po urlopie spędzonym samotnie na Florydzie zapewnił: kochałem, kocham i będę kochał. Może nawet wdrapie się na swój kolejny życiowy szczyt i zaprosi żonę na randkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska