Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnicy emeryci walczą o ekwiwalent węglowy

Artur Szałkowski
Ministerstwo ustala wysokość ekwiwalentu na podstawie ubiegłorocznych cen węgla, które są znacznie niższe od aktualnie obowiązujących
Ministerstwo ustala wysokość ekwiwalentu na podstawie ubiegłorocznych cen węgla, które są znacznie niższe od aktualnie obowiązujących Piotr Krzyżanowski
Byłym górnikom zabrano węgiel i dano pieniądze. Okazało się to niekorzystne dla gwarków.

Aleksy Marian Topka, mieszkaniec Boguszowa-Gorców, przepracował 20 lat w wałbrzyskiej kopalni Victoria. Dlatego ma prawo do ekwiwalentu pieniężnego, który stanowi równowartość 2,5 tony węgla. Co miesiąc więc do emerytury byłego górnika Zakład Ubezpieczeń Społecznych dokłada w ramach ekwiwalentu około 60 złotych.
- Jak łatwo obliczyć, po zsumowaniu tej kwoty i przy obecnie obowiązujących cenach węgla, wystarcza mi na zakup nieco ponad tony węgla - opowiada rozżalony Aleksy Marian Topka. - A jest ustawa, która wyraźnie mówi, że należy mi się równowartość finansowa za 2,5 tony węgla. Dlaczego więc dostaję mniej pieniędzy niż powinienem?

Podobne pytanie zadaje kilka tysięcy byłych górników ze zlikwidowanych wałbrzyskich kopalń. Ich adresatem jest Ministerstwo Gospodarki, które wprowadziło niekorzystny sposób naliczania wysokości ekwiwalentu. Ministerstwo ustala jego wysokość na podstawie ubiegłorocznych cen węgla, które są znacznie niższe od aktualnie obowiązujących.
- Na moje pisma wysyłane do ministerstwa otrzymuję jedynie odpowiedzi, że takie obowiązują przepisy - mówi były górnik. - Dodają również, że każdy z nas świadomie i dobrowolnie podpisywał oświadczenie, że wyraża zgodę na ekwiwalent pieniężny. Nikt z nas jednak nie podejrzewał, że podpisując taki dokument, zostanie oszukany i pozbawiony blisko tony węgla.

Bardziej przezorni byli pracownicy kopalń z Nowej Rudy. Cztery lata temu im również chciano zabrać deputat w naturze i wypłacać jego ekwiwalent pieniężny. Górnicy zaczęli jednak protestować. Związkowcy zorganizowali spotkanie z Januszem Siemieńcem, ówczesnym szefem Spółki Restrukturyzacji Kopalń, wcześniej dyrektorem KWK Nowa Ruda. Dzięki temu udało się przedłużyć wydawanie deputatów w naturze do 2015 roku.

W sprawie niesprawiedliwego traktowania byłych wałbrzyskich górników interweniowała w ministerstwie posłanka z Wałbrzycha Katarzyna Mrzygłocka.
- Niestety ministerstwo nie rozpatrzyło pozytywnie prośby byłych wałbrzyskich górników, aby ponownie zamiast pieniędzy dostawali węgiel - wyjaśnia posłanka Katarzyna Mrzygłocka. - Są również problemy, aby przekwalifikować sposób naliczania ekwiwalentu za węgiel droższy, bo wyższej jakości. Przeszkodą są zapisy w układzie zbiorowym nieistniejących już wałbrzyskich kopalń.
Ministerstwo Gospodarki zapewnia jednak, że niekorzystny obecnie sposób naliczania ekwiwalentu ulegnie od przyszłego roku poprawie. Ma się do tego przyczynić ustawa z 7 września 2007 roku o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego w latach 2008-2015.
- Począwszy od początku tego roku, przy ustalaniu średniej cen za węgiel brana będzie pod uwagę jego wartość z IV kwartału roku poprzedniego - wyjaśnia Mariusz Kozłowski z biura prasowego Ministerstwa Gospodarki. - Pod koniec roku popyt na surowiec jest najwyższy i rosną też jego ceny.

Problem deputatu węglowego nie jest, niestety, tylko wałbrzyską specjalnością. O ekwiwalent walczą również byli górnicy z zagłębia miedziowego.
Lucjan Studzienny, były sztygar Zakładu Robót Górniczych w Lubinie, zmobilizował około stu dawnych kolegów do walki o ekwiwalent za węgiel. Poszli do sądu i przegrali, bo okazało się, że ich firma nie figuruje w wykazie przedsiębiorstw górniczych, które objęła ustawa z 6 lipca 2007 roku.

Sądy odrzucają też napisane przez nich apelacje od wyroku. Sytuacja byłych pracowników ZRG w Lubinie jest skomplikowana, bo w ramach restrukturyzacji w 1997 roku włączono ich firmę do spółki PeBeKa. Ze względu na trudną sytuację ekonomiczną PeBeKa związkowcy zgodzili się wówczas na zbiorowy układ pracy, który znosił ekwiwalent za węgiel dla emerytów. Rekompensatę miało stanowić 30-40 zł doliczanych do emerytury i nieco wyższa nagroda barbórkowa.

Mimo niekorzystnych wyroków, Lucjan Studzienny uważa, że nie wolno się poddawać.
- Złożymy wnioski o kasację, a jak trzeba będzie, to zwrócimy się do prezydenta i Trybunału Konstytucyjnego - zapowiada emerytowany sztygar. - Ustawa narusza artykuł 32 konstytucji, który zakazuje dyskryminacji. Tymczasem górników rud miedzi traktuje gorzej niż naszych kolegów z węgla.

Współpraca: PIEL, PEKA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska