Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławska firma ściga polskich uciekinierów z Irlandii

Marcin Moneta
Paweł Relikowski
Rodacy na Wyspach Brytyjskich okazali się zbyt przebiegli dla tamtejszych instytucji finansowych, dlatego sięgają one po pomoc firmy z Polski, a konkretnie z Wrocławia.

Największe banki z Irlandii podpisały właśnie kontrakt z wrocławską firmą Casus Finanse. Chodzi o odzyskanie pieniędzy od rodaków, którzy przed zadłużeniem uciekli do kraju. Dotyczy to nawet o 60 tys. osób. Zadłużenie, które za sobą pozostawili może wynosić nawet miliard złotych. Ściąganie długów rozpocznie się jeszcze w pierwszej połowie tego roku, a do akcji wkroczą wynajęci detektywi gospodarczy.

- Nie wszyscy Polacy na Wyspach świadomie uciekli przed długiem do kraju. Są też tacy, którzy nie mają pojęcia, że wyjeżdżając pozostawili dług - tłumaczy Piotr Gałan z Casus Finanse.

- Typowy przykład, to osoba, która przed wyjazdem nie zamknęła konta w banku. Dług zaczął rosnąć od małej kwoty, np. braku opłaty za prowadzenie konta, przez lata kwota rosła i były naliczane odsetki. Znamy przynajmniej kilka takich osób, które w ten prosty sposób mają do spłacenia teraz już długi w tysiącach złotych - podkreśla Gałan.

Większość zadłużonych Polaków jednak świadomie próbowało uciec do kraju, licząc, że długi "nie przyjadą" za nimi. Eksperci podkreślają, że nasi rodacy na wyspach okazali się mistrzami w naciąganiu instytucji finansowych. - Nigdy wcześniej na taką skalę tamtejsze banki nie spotkały się z tak dużą liczbą "przekrętów" - mówi detektyw gospodarczy, Marcin Rudzki. - Dlatego zdecydowały się sięgnąć po pomoc firm z Polski. Nie znają naszej mentalności, nie umiały wyegzekwować pieniędzy.

Typowy przykład "przekrętu" stosowanego na wyspach, to "numer" z czekami. - Polak pracodawca dogadywał się z Polakiem pracownikiem. Jeden wypisywał drugiemu czek. Kiedy pierwszy realizował czek i pobierał pieniądze, drugi w tym samym czasie anulował go w innym oddziale banku, wykorzystywano okres "zapadalności" czeku. Po anulowaniu wystawiający nie tracił pieniędzy z konta, mimo, że wypłata została przecież dokonana. Banki musiały żądać zwrotu kwoty od osoby, która czek realizowała, ale najczęściej taki delikwent był "nieosiągalny", np. wrócił już do kraju - tłumaczy detektyw.

Warto jednak wiedzieć, że przed zagranicznym długiem nie ma ucieczki. Na terenie całej Unii Europejskiej obowiązuje tzw. europejski nakaz zapłaty. Firmy windykacyjne mogą z nakazem zwrócić się bezpośrednio do komornika w Polsce i rozpocząć całą procedurę. Oczywiście takiego dłużnika należy "namierzyć" w kraju i to zadanie stoli przed detektywami gospodarczymi.
Często nie jest to trudne. Detektywom pomagają choćby portale społecznościowe.

- Wielu rodaków się tam pojawia, niektórzy nawet chwalą się zakupami dokonanymi za pieniądze z kredytu zagranicznego - zdradza detektyw Marcin Rudzki.

Polacy za granicą najczęściej zadłużają się poprzez karty kredytowe, częste są też długi wobec firm telekomunikacyjnych.
- Niestety wielu nie wie w jaki sposób korzystać z karty kredytowej. Dla Brytyjczyków karta jest nie tylko "źródłem", z którego czerpią gotówkę, ale też "dowodem" który świadczy o tzw. historii kredytowej. Tam tzw. credit score jest budowany głównie i na podstawie karty kredytowej. Polacy tymczasem z reguły zadłużają się "ile wlezie" a potem powoli spłacają, często robią debety, zapominają o terminowych spłatach. Tak rodzą się długi , które rosną później bardzo szybko - podkreśla Piotr Gałan z Casus Finanse.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławska firma ściga polskich uciekinierów z Irlandii - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska