Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie one, jeden on. Recenzja spektaklu "Spotkanie"

Małgorzata Matuszewska
Paweł Relikowski
Dwie kobiety spotykają się w niecodziennych okolicznościach. Zdradzana przez ćwierć wieku żona przyjeżdża do kochanki męża. Trudno pojąć, po co prosiła o spotkanie. Sęk w tym, że mężczyzna porzucił je obie i podobno związał się z młodszą. Madeleine (Joanna Szczepkowska) pracowała kiedyś w muzeum, była zupełnie niezależna, sama podejmowała zawodowe i prywatne decyzje. Jest wierna sobie, nie przepada za ludźmi, woli stare przedmioty, którymi zajmuje się na co dzień. Mieszka samotnie na wyspie, ze stałym lądem łączy ją prom, nie ma dzieci i najwyraźniej nie ma też nikogo bliskiego.

Frances (Dorota Landowska) mieszka w dużym mieście, jest pisarką, ale jej powieści to tzw. literatura popularna, nic ambitnego. Frances wychowała dzieci, które już poszły w świat, więc ma teraz mniej zajęć, a z życiowych opowieści wynika, że mąż nie był dla niej nigdy oparciem. A teraz wyjechał do Seattle i mieszka z trzecią, młodszą kobietą. Frances zasypia w domu Madeleine i spóźnia się na powrotny prom, rozmowa obu pań jest coraz dłuższa, a dzięki niej poznajemy ich sekrety. Na przykład ten, że Madeleine lubi filmy pornograficzne i kiedyś oglądała je razem z kochankiem.

Sztuka Davida Hare'a niestety trąci banałem. Bo zdrada - nawet trwająca wiele lat - w dzisiejszych czasach spotykana na każdym kroku, stała się już banalna. Ale "Spotkanie" warto zobaczyć dla trafnej konfrontacji obu aktorek. Dorota Landowska prezentuje brytyjski chłód i brak emocji. Bo tylko kulturową innością i dystansem, z którego słyną Brytyjczycy (David Hare jest brytyjskim dramatopisarzem), mogę wytłumaczyć opanowanie aktorki grającej zdradzoną żonę. Jej Frances nie histeryzuje, nie płacze, nie epatuje nieszczęściem. Jest chłodna i opanowana. Od początku nie rozumiemy, dlaczego właściwie spotkała się z kochanką męża. Być może własna trudna historia ma posłużyć jej jako kanwa następnego "czytadła"?

Naprawdę poruszający jest moment, kiedy Madeleine wybucha rozpaczliwym płaczem. Płacze nie dlatego, że Martin zostawił ją, ale dlatego, że zostawił je obie. Płacze, bo chciała w życiu dostać "wszystko", a dostała tylko namiastkę prawdziwego życia.

Co obie zrobiły nie tak, że Martin je zostawił? I co w sobie ma mężczyzna, skoro zafascynował co najmniej trzy kobiety?
Sama w sobie piękna, jazzowa, ilustracyjna muzyka Jarosława Śmietany w niedzielny wieczór była zbyt donośna, spektakl wyraźnie dzielił się na ciche rozmowy i dzielącą je za głośną muzykę.

David Hare, "Spotkanie", reż. i obsada: Joanna Szczepkowska, Dorota Landowska, Centrum Sztuki Impart we Wrocławiu. Premiera: 4 lutego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dwie one, jeden on. Recenzja spektaklu "Spotkanie" - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska