Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz raport o cenach w sklepach osiedlowych

Małgorzata Kaczmar
Choć przybywa marketów, małe sklepiki nadal mają klientów
Choć przybywa marketów, małe sklepiki nadal mają klientów Tomasz Hołod
Sprawdziliśmy ceny we wrocławskich sklepach. Najtańsze zakupy zrobisz na Kleczkowie. Oszczędni powinni omijać Gaj i Zacisze.

Tylko 9 zł za opakowanie popularnej kawy płacą w osiedlowych sklepach mieszkańcy wrocławskiego Kleczkowa. Robiący zakupy na Gaju czy Zaciszu muszą na identyczny towar wyciągnąć z portfela 12 zł. Miłośnicy kiełbasy krakowskiej robiący sprawunki na Sępolnie wydają 30 zł za kilogram tej wędliny. Na Szczepinie jest o 10 złotych tańsza.

Nasi dziennikarze sprawdzili to w środę. W całym Wrocławiu jest 2500 sklepów spożywczych. Odwiedzenie ich wszystkich nie byłoby możliwe. Odwiedziliśmy więc te na szesnastu wybranych osiedlach naszego miasta. Na każdym z nich sprawdzaliśmy ceny w trzech losowo wytypowanych placówkach.

Wyniki? Kwota, jaką wydajemy na codzienne sprawunki, zależy nie tylko od tego, czy robimy je w wielkim centrum handlowym, czy małym sklepiku pod domem. Ceny bardzo różnią się też na poszczególnych wrocławskich osiedlach.

Do naszego raportu wybraliśmy trzynaście podstawowych produktów spożywczych - tych, bez których nie obejdzie się domowa gospodyni. Do torby na zakupy wrzuciliśmy chleb, mleko, wodę mineralną, jajka, jogurt, sery, kiełbasę, herbatę, kawę, sok pomarańczowy i pomidory, a dla osłody - czekoladę.

- Ceny zależą przede wszystkim od zamożności społeczeństwa mieszkającego w danej okolicy - uważa Jerzy Jurczyk, dyrektor wrocławskiej delegatury Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - W dzielnicach, gdzie stoją szeregówki i domki jednorodzinne, ceny będą wyższe. A tam, gdzie mamy mieszkania komunalne, niższe - tłumaczy.

Jurczyk wymienia również szereg innych przyczyn tak wielkiej różnicy w cenach na poszczególnych wrocławskich osiedlach - marże, czynsz, sąsiedztwo innych małych sklepików i dużych supermarketów.

Anna Kołodziej, emerytka, która mieszka w okolicach pl. Grunwaldzkiego, skarży się:
- Często muszę prosić córkę, żeby zawiozła mnie do hipermarketu kilka kilometrów dalej, bo przez te ceny na osiedlu poszłabym z torbami. Lubię przyjacielską atmosferę w osiedlowych sklepikach w centrum, ale czasem mnie po prostu na nie nie stać - wyjaśnia.

Sklepikarze są zgodni - ceny kształtuje rynek. Towary w ich sklepach kosztują dokładnie tyle, ile są w stanie zapłacić ich klienci. Właściciele marketów z dzielnic, gdzie ceny są najniższe, nie ukrywają, że nie mogą narzucać tak wysokich marż jak we wrocławskich dzielnicach willowych, np. na Zaciszu. Wolą zarobić mniej, nie tracąc przy tym stałych klientów.

- To swoisty kompromis między klientami a właścicielami - tłumaczy Jerzy Jurczyk.- Wilk syty i owca cała. Sklepikarze po prostu dostosowują się do warunków we własnej dzielnicy. Zarobią mniej, ale i tak wyjdą na swoje. Gdyby narzucili wysokie marże, po prostu poszliby z torbami - podsumowuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska