Zawody w krytej ujeżdżalni zorganizowano na prośbę Polskiego Związku Jeździeckiego. Bierze w nich udział 40 par z całego świata. To ostatnia szansa na zarobienie punktów rankingowych przed zbliżającymi się igrzyskami letniej olimpiady w Londynie.
Gdy sportowe wierzchowce pojawiły się na Partynicach, konie strażników miejskich musiały opuścić ciepłe, murowane budynki. "Zaparkowano" je w drewnianych boksach, używanych tylko latem.
Monika Słowik z Toru Wyścigów Konnych przekonuje, że nic złego się nie stało. - Zwierzętom nie przeszkadza mróz, konie wytrzymują niskie temperatury - twierdzi Słowik.
Sprawa nie wszystkim się podoba. Anonimowy telefon z prośbą o interwencję dostał powiatowy lekarz weterynarii. - Zaleciłem przeprowadzenie zwierząt do tymczasowych namiotów, postawionych na czas imprezy. Dla tych zaś koni, które zostaną w barakach, uszczelnienie i ocieplenie stajni. Konie dobrze znoszą mróz, ale większym problemem jest dla nich wiatr - mówi lek. wet. Krzysztof Niementowski.
Problemu nie widzi Sławomir Chełchowski, rzecznik straży miejskiej we Wrocławiu, który tłumaczy, że wszystko przebiega pod kontrolą powiatowego lekarza weterynarii.
Innego zdania są pracownicy straży miejskiej, którzy opiekują się wierzchowcami. Według nich letnie klatki nie były dobrze przygotowane. Strażnicy uszczelniali je na własną rękę, w kraty wsadzali wykładziny, a zwierzęta ubrali w podwójne derki.
- Nasze konie zostały potraktowane po macoszemu - przyznaje pragnący zachować anonimowość strażnik. - Wszystko dlatego, że Partynice dostały "nagle" zlecenie na organizację zawodów, a nas nikt wcześniej nie uprzedził. Tor nie jest przygotowany na takie przypadki - uważa strażnik.
Dla koni strażników ustawiono namioty, gdzie miały przeczekać czas zawodów. Zdaniem strażników panujące w nich warunki są jednak gorsze niż te w stajni letniej. - Tylko dzięki naszej interwencji zwierzęta mają w miarę przyzwoite warunki - mówi nasz rozmówca.
Monika Słowik z Partynic tłumaczy, że tor nie mógł postąpić inaczej. - Wierzchowce sportowe są warte setki tysięcy złotych. To standard, że przebywają w murowanych budynkach podczas zawodów organizowanych zimą. Poza tym chodzi o kwestie sportowe: zmarznięte wierzchowce nie byłyby w stanie intensywnie trenować i gorzej wypadłyby w zawodach - przekonuje Słowik.
Z drewnianych stajni zrezygnowali prywatni właściciele, którzy na czas imprezy wywieźli swe zwierzęta do innych obiektów. Zapłacą mniej za wynajem stajni przy Torze Wyścigów Konnych. Wierzchowce straży miejskiej pozostaną w drewnianych barakach do końca zawodów, czyli do niedzieli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?