Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ministerstwo stworzy menu dla szkolnych sklepików?

Magdalena Kozioł
Dawid Stojanowski zamiast chipsów oferuje np. owoce i jogurty
Dawid Stojanowski zamiast chipsów oferuje np. owoce i jogurty Janusz Wójtowicz
Maciej Zieliński, wrocławski poseł Platformy Obywatelskiej, chce, by Ministerstwo Zdrowia stworzyło specjalny katalog produktów, które będzie można sprzedawać w szkolnych sklepikach.

- Pomysł pojawił się, kiedy zobaczyliśmy raport Najwyższej Izby Kontroli o otyłości dzieci i młodzieży - mówi Zieliński. Wspólnie z posłanką - snowboardzistką Jagną Marczułajtis-Walczak oraz posłem
- gimnastykiem Leszkiem Blanikiem stwierdzili, że sprawa wymaga pilnej interwencji. - Wiem - podkreśla Zieliński - że trudno będzie odgórnie narzucić, co sprzedawać, a co nie. Ale ten katalog byłby przynajmniej jakimś wstępem do zmian.

Dyrektorzy wrocławskich szkół przekonują, że zmiany już widać. - U nas niedostępne są na przykład napoje energetyczne - mówi Łucja Żyłka, dyrektor Gimnazjum nr 14 przy ul. Kołłątaja. Ale jednocześnie przyznaje, że w sklepiku uczniowie kupić mogą colę, słodkie bułki, ciastka. Choć do wyboru mają też owoce, soki, jogurty i sałatki jarzynowe.

Dawid Stojanowski, prowadzący sklepik szkolny w Szkole Podstawowej nr 63 przy ul. Menniczej, wprowadził do swojej oferty kanapki z szynką, a wysokokaloryczne chipsy (nie życzyli ich sobie rodzice) zastąpił chrupkami kukurydzianymi.

- Sami ustalamy, jakich produktów tutaj być nie może - tłumaczy Halina Plewniak-Wiśniewska, kierująca placówką przy Menniczej. Chodzi właśnie o colę, pepsi, sztucznie barwione słodycze czy produkty zawierające konserwanty.

Konserwanty i tak do szkół trafiają, bo dzieci batony, słodkie lody i słodzone napoje przynoszą z domu albo ze sklepu obok. - Jabłka i soki kupują głównie dziewczynki w gimnazjach, młodsze dzieci wszystko to, co kolorowe i słodkie - przyznaje nieoficjalnie jeden z handlowców.

Nawyki żywieniowe dzieci próbowano zmieniać, organizując różne akcje inicjowane przez magistrat, m.in. "Smak zdrowia". Efekt w wielu wrocławskich szkołach jest słabo widoczny.

Wrocławscy uczniowie najchętniej kupują produkty, które są dla nich niezdrowe:
chipsy - to one w sklepikach szkolnych są numerem jeden,
paluszki słone i z sezamem,
cola (ale tam, gdzie jest jeszcze dostępna),
żelki,
czekoladowe batony (zwłaszcza marsy, snickersy, czyli batony z orzeszków ziemnych, karmelu polanych mleczną czekoladą),
lizaki,
słodkie bułki.
wafle z nadzieniem kakaowym,
ciastka markizy,
ciepłe lody w polewie czekoladowej.

NIK, która badała sklepiki, oceniła, że podejmowane przez gminy i szkoły próby propagowanie zdrowego stylu życia są niespójne, przypadkowe, doraźne i dlatego nieskuteczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ministerstwo stworzy menu dla szkolnych sklepików? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska