Tak orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. To już drugi wyrok korzystny dla rodziny wyeksmitowanej z terenu, na którym dziś znajduje się parking i końcowy przystanek nowej linii Tramwaju Plus.
Jeśli Naczelny Sąd Administracyjny utrzyma wyrok w mocy - a wiele na to wskazuje - może się okazać, że Krzywdom należeć się będzie odszkodowanie za bezprawne pozbawienie ich własności. Może chodzić o miliony złotych, niezależnie od zapłaty za samą nieruchomość.
Krzywdowie byli właścicielami ziemi z domem, zabudowaniami gospodarczymi i szklarnią. Zostali wywłaszczeni w oparciu o przepisy spec-ustawy o Euro 2012. Do pozbawienia człowieka własności na podstawie tej ustawy nie potrzeba skomplikowanej procedury wywłaszczeniowej.
Wystarczy decyzja wojewody o lokalizacji inwestycji na Euro. Decyzja taka pozbawia własności i jest natychmiast wykonalna. Ewentualne protesty i odwołania nie wstrzymują konieczności oddania gruntu.
Tak też się stało. Krzywdowie w październiku 2010 r. oddali ziemię, szklarnie i budynki. W kilka tygodni wszystko zrównano z ziemią. Od początku mówili jednak, że z decyzją się nie zgadzają i będą walczyć o jej zmianę.
- Wyrok jest dla nas korzystny i cieszymy się - mówi "Gazecie Wrocławskiej" Kacper Krzywda. Problem w tym, że postępowanie może potrwać jeszcze wiele miesięcy.
Co więcej, do dziś byli właściciele nie dostali pełnej zapłaty za zabraną im ziemię. Zgodnie z prawem, najdalej w ciągu trzech miesięcy od oddania nieruchomości powinni uzyskać zapłatę. Tak mówi specustawa o Euro 2012. W tym przypadku termin ten minął rok temu.
Tymczasem pieniędzy ciągle nie widać. Postępowanie w tej sprawie Dolnośląski Urząd Wojewódzki prowadzi już przeszło rok. O przeciągającej się procedurze pisaliśmy kilka miesięcy temu. Urzędnicy wojewody przekonywali nas wtedy, że termin opisany w ustawie jest nierealny do wypełnienia. Co więcej, ich zdaniem to tzw. "termin instrukcyjny", czyli taki, którego urząd przestrzegać nie musi.
Dlaczego wszystko się tak bardzo przeciąga?
Najpierw - zaraz po wywłaszczeniu - prowadzono negocjacje między Krzywdami a wrocławskim magistratem. To miasto przejęło bowiem na własność grunt przy stadionie. Rozmowy utknęły w martwym punkcie. Wtedy - zgodnie z prawem - sprawę przejął wojewoda.
Urząd Miejski wypłacił - choć prawo nie nakazywało mu tego - 2 miliony złotych (ekspert wojewody wycenił jednak grunt na 5,3 mln zł, a specjalista zatrudniony przez Krzywdów - na 9 mln).
Wojewoda najpierw musiał wyznaczyć w przetargu eks-perta do wyceny gruntu. Później ekspert sporządził swoją wycenę, a Krzywdowie złożyli do niej zastrzeżenia. Tak procedura przeciągała się o kolejne miesiące.
Ile to wszystko jeszcze potrwa, nie wiadomo. Albo obie strony dojdą do porozumienia, albo wojewoda wyda decyzję, którą znów będzie można zaskarżyć.
- To bezprawie . Teoretycznie ustawy nakazują szybkie załatwienie całej sprawy. Ale tak naprawdę tego nie gwarantują - komentuje Kacper Krzywda.
Przypomnijmy, że to niejedyny spór o tereny na stadionie i wokół niego. Krzywdowie i inni byli właściciele domagają się zwrotu gruntów, na których dziś stoi arena. Postępowanie w tej sprawie wciąż trwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?