Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ola Kwaśniewska śpiewa folk

Marta Wróbel
Ola Kwaśniewska - ale nie córka prezydenta, tylko eksportowa nadzieja polskiego popu
Ola Kwaśniewska - ale nie córka prezydenta, tylko eksportowa nadzieja polskiego popu Blackbrooch
Piosenek dziewczyny z Bielawy słuchają Brytyjczycy.

Folkowo-jazzowa płyta Aleksandry Kwaśniewskiej "Island Girl" ukaże się w piątek nie tylko w Polsce, ale także w Wielkiej Brytanii, a potem w innych europejskich krajach. Nie chodzi jednak o córkę byłego prezydenta, tylko o młodą wokalistkę z Dolnego Śląska, która dzięki własnej determinacji spełniła swoje marzenia.

O to, czego dokonała pochodząca z Bielawy debiutantka, zabiegają największe gwiazdy polskiej muzyki. Na palcach jednej ręki można policzyć krajowych artystów, którym w ostatnich latach udało się wydać płytę za granicą. W kilku państwach wyszły co prawda albumy Anny Marii Jopek, Kayah i Bregovića czy Edyty Górniak, ale w Wielkiej Brytanii, gdzie znajduje się największy muzyczny europejski rynek, nie ukazała się do tej pory płyta żadnego polskiego popowego artysty. Owszem, metalowy Vader czy elektroniczny Skalpel pojawili się na tym rynku, ale ich muzyka trafia raczej do niszowych odbiorców.

Z płytą Aleksandry Kwaśniewskiej jest inaczej - to zbiór ładnych, melodyjnych piosenek pop, przyprawionych modnym folkiem. Dla każdego.
Wszystko zaczęło się od jej wyjazdu do Belgii na stypendium magisterskie. Studiowała wtedy anglistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. W Gent (Ola nazywa to miasto belgijskim Krakowem) miała zostać trzy miesiące. Została trzy lata.

Skończyła tam szkołę muzyczną i poznała zespół Belgian Sweets i producenta Pedro De Bruyckere. W tamtym roku w ciągu trzech tygodni nagrali wspólnie debiutancki krążek. Wtedy Kwaśniewska mieszkała już w Londynie, gdzie założyła firmę, zajmującą się polsko-angielskimi tłumaczeniami. I właśnie w ramach swojej firmy postanowiła tę płytę wydać. Bez żadnych sponsorów.
"Island Girl" zawiera dziesięć kompozycji, na których delikatny folk miesza się z jazzowymi i popowymi brzmieniami.

Po folk sięga teraz sporo artystów, którzy do tej pory nie mieli z tym gatunkiem wiele wspólnego, choćby gwiazda elektro - grupa Goldfrapp. Wydaje się więc, że Kwaśniewska trafiła w doskonały czas ze swoją płytą. Ci, którzy lubią Annę Marię Jopek albo Bebel Gilberto, nie powinni być zawiedzeni.
- Na wydanie "Island Girl" poszła większość moich oszczędności. Ale jestem pewna, że gdybym mieszkała w Polsce, wcale nie mogłabym sobie na spełnienie marzenia pozwolić - przyznaje Kwaśniewska.

W listopadzie Ola wystąpi na prestiżowym festiwalu London Jazz.
Dystrybucją płyty w Europie zajęła się brytyjska wytwórnia 33 Jazz. Na albumie znalazły się nie kompozycje artystki, ale też tradycyjne melodie, jak "Cichy zapada zmrok" czy "Zachodźże słoneczko".
- Zaczerpnęłam je z repertuaru Mazowsza - mówi Kwaśniewska. - Sama nie sięgnęłabym po muzykę ludową, namówił mnie do tego producent. I dopiero wtedy odkryłam, że to naprawdę piękne utwory.
Kilka piosenek powstało do tekstów poetki Haliny Poświatowskiej. Jednak większość utworów wokalistka śpiewa po angielsku. Płyta jest bardzo spójnie zaaranżowana. Akurat na jesienne wieczory.

"Island Girl", polska dystrybucja Rockers Publishing, 34,99 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska