Prawdziwy dolnośląski sport zgromadził się we wtorek przy ul. Przesmyckiego - na zaproszenie marszałka Marka Łapińskiego, Regionalnej Rady Olimpijskiej i Uniwersytetu Wrocławskiego.
Poolimpijska gala była okazją do spotkania starych gwiazd z nowszą generacją. Z góry przepraszamy tych niewymienionych. Szpalty jednak nie z gumy, a od wielkich gwiazd aż się wczoraj roiło. Były łobuzy od Papy Stamma - Artur Olech i Józef Grzesiak, był też pierwszy mistrz Polski z Sudetów w skokach narciarskich (1963), olimpijczyk z Innsbrucku (1964) i Grenoble (1968) - Ryszard Witke. Wciąż w świetnej formie.
- Myślałem, że ta nowa skocznia w Wiśle otrzyma imię Dzidka Hryniewieckiego. Tam przecież miał tragiczny wypadek. No, ale Małysz to większa siła przebicia - zauważył skoczek.
Nie zabrakło też, rzecz jasna, Renaty Mauer-Różańskiej, która znalazła sobie nowy cel w życiu (Londyn 2012). I dobrze. Wciąż widać błysk w jej oku. Był też spec od rzutków, Mirosław Rzepkowski. Sylwetkę łowczego niedawno przybliżaliśmy, bo jakoś część świata o nim zapomniała. Nasz olimpizm to także, albo przede wszystkim, trzy krążki Józefa Tracza. Do grona gwiazd dołączył również paraolimpijczyk Paweł Piotrowski (srebro i brąz w Pekinie - pchnięcie kulą i rzut oszczepem). No i ci na topie, jak Paweł Rańda i Maja Włoszczowska. Więcej takich spędów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?