Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bibrzycka: Koszykówka to droga mojego życia

Paweł Kucharski
fot. tomasz bołt
Z Agnieszką Bibrzycką, koszykarką CCC Polkowice, rozmawia Paweł Kucharski.

Jak chowa się córeczka? Wstawanie w środku nocy nie daje się we znaki?
Gosia to złote dziecko! Niedawno skończyła cztery miesiące. Jest uśmiechnięta od ucha do ucha. Nie mamy z nią żadnych problemów, rzadko kiedy trzeba wstawać w nocy, kiedy płacze. A jak czasem się to zdarzy, to nie jest to uciążliwe. Przyzwyczaiłam się.

60 centymetrów wzrostu i 4070 gramów wagi to nieprzeciętne parametry jak na noworodka. Rośnie nam następczyni mistrzyni?
A czego się spodziewaliście (śmiech)? Ja mam 185 centymetrów wzrostu, a mój Bartek (narzeczony Agnieszki Bibrzyckiej - dop. PK) 195. Było wiadomo, że Gosia nie będzie małym dzieckiem. Ma predyspozycje do tego, żeby była wysoka. Najważniejsze jednak, żeby była zdrowa. A ile urośnie, czy będzie gruba, czy będzie chuda, to się dopiero okaże. Ja wychowywałam się w sali, bo moja mama też grała w kosza. Przez to, że ja gram, wspomnienia Gosi z dzieciństwa będą pewnie takie jak moje. Ale to, jaką wybierze drogę w przyszłości, zależy od niej samej.

Wybór imienia dla córki ma jakiś związek ze śmiercią Małgorzaty Dydek? Chciała Pani oddać cześć "Margo"?
Wiadomo, że gdy się wybiera imię dla dziecka, to zawsze ma się jakieś skojarzenia. Mnie imię Gosia zawsze będzie się kojarzyć z Małgosią Dydek. To była wspaniała osoba, przede wszystkim prywatnie, poza parkietem. Mam równie wspaniałą babcię, która też nazywa się Małgorzata. Z tym imieniem mam same dobre skojarzenia i po prostu podoba mi się. Także Bartkowi i całej rodzinie.
Nie jest tajemnicą, że Pani nazwisko znajdowało się na liście życzeń wielu europejskich klubów.

Czym zatem przekonali Panią działacze CCC do podpisania kontraktu?
Z perspektywy czasu trochę się z tego śmieję, bo pierwsze luźne rozmowy z CCC odbyły się zaraz po tym, jak zaszłam w ciążę. To było w lutym, podczas Meczu Gwiazd, który komentowałam w telewizji. Podeszli do mnie przedstawiciele klubu i powiedzieli, żebym o nich pamiętała, jak będę wracać do gry. Przyjęłam to trochę z niedowierzaniem. Pomyślałam sobie: dopiero co zaszłam w ciążę, a wy mi już kontrakt proponujecie (śmiech)? A tu proszę, minął rok i jestem w Polkowicach. Wybrałam CCC, bo zależało mi przede wszystkim na komforcie gry. Myślę, że przydam się drużynie, ale i ja na tym skorzystam. Warunki, jakie stworzono mi w Polkowicach, są znakomite. Istotne znaczenie miało także to, że nie mam daleko do Krakowa, gdzie mamy dom. Nie chciałam też na siłę wyjeżdżać za granicę, dlatego jestem tutaj.

Na jakim etapie odbudowywania formy po urlopie macierzyńskim jest Pani w tym momencie? Dużo jeszcze brakuje do optimum?
Tak naprawdę to sama nie wiem. To się dopiero okaże. Do tej pory trenowałam indywidualnie na tyle, ile tylko mogłam - chodziłam na salę i na siłownię. Przez dwa i pół miesiąca ćwiczyłam pod okiem trenera, który już wcześniej mną kierował i który ma doświadczenie w pracy z koszykarkami po urlopach macierzyńskich. Kilka dni trenowałam też w Rzeszowie, gdzie gra moja młodsza siostra. Najbardziej brakuje mi jeszcze szybkości i dynamiki. Myślę jednak, że to tylko kwestia czasu, żebym doszła do optymalnej formy, a potem zgrała się z nowym zespołem.

A ciężko jest zmusić głowę i organizm do ciężkiej harówki po tak długim rozbracie ze sportem?
Nie ukrywam, że ciężko. Bardzo mi brakowało koszykówki, bo nie grałam przez rok, ale zmusić się do tego, żeby pójść na trening i dać z siebie wszystko, nie było łatwo. Tym bardziej że później trzeba wrócić do domu i zajmować się dzieckiem. To duże wyzwanie, dodatkowy stres, ale ja się bardzo cieszę, że Gosia jest ze mną i zawsze z uśmiechem na ustach do niej wracam.

Na europejskich parkietach osiągnęła Pani praktycznie wszystko. Jakie jeszcze cele stawia Pani przed sobą? Sukces z reprezentacją?
Tak, to takie moje niespełnione marzenie - sukces z reprezentacją Polski na mistrzostwach Europy, mistrzostwach świata, a nie mówiąc już o igrzyskach olimpijskich. Może jeszcze nie wszystko jest stracone. Koszykówka to droga mojego życia, a ja czuję się na siłach, żeby nadal grać na wysokim poziomie.

A ponowne występy w WNBA chodzą po głowie?
Nie, nie myślę o tym. To już raczej temat zamknięty.
Powrót do reprezentacji nastąpi szybciej niż chyba sama Pani się spodziewała. Nowy selekcjoner Jacek Winnicki powołał Panią na Mecz Gwiazd. To jasny sygnał, że będzie na Panią stawiał.
Dla mnie to trochę abstrakcja, bo nie zaczęłam nawet trenować z CCC Polkowice. Myślę, że to powołanie jest trochę na wyrost, ale i tak chętnie pojadę na ten mecz i spotkam się z dziewczynami, poznam z nowym trenerem i jego współpracownikami. Trzeba powoli na nowo budować tę reprezentację.

Kiedy zacznie Pani treningi z CCC Polkowice?
Mój kontrakt obowiązuje od środy, ale chciałam przyjechać do Polkowic trochę wcześniej, żeby ogarnąć sprawy mieszkaniowe. Powoli będę wchodzić w treningi z całym zespołem, choć na początku będę raczej się z boku przyglądała, jak dziewczyny pracują.

Kilkanaście dni temu przyglądała się Pani grze polkowiczanek w euroligowym meczu z Sopronem (83:50). Jakie wrażenia? CCC stać na wielkie rzeczy w Europie?
Po takim meczu mogę mówić o CCC w samych superlatywach. Dziewczynom wszystko wychodziło, a przede wszystkim świetnie broniły. Później jednak przytrafiła się porażka z Artego Bydgoszcz. Różnie to bywa, są mecze lepsze i gorsze. Euroliga mocno daje w kość. Po takich meczach jak ten z Sopronem ciężko zmobilizować się na ligę krajową. Naszym celem jest zdobycie mistrzostwa Polski. Mam nadzieję, że w finale spotkamy się z Wisłą Kraków i powalczymy. A jeśli chodzi o Euroligę to trzeba wygrać tyle, ile się da. Rozmawiał Paweł Kucharski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska