Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inwigilacja, wolność i sprawy wielkie jak Sky Tower

Krzysztof Zuber
Piotr Wojnarowicz
Z adwokatem Krzysztofem Zuberem, specjalizującym się w prawie autorskim, rozmawia Jacek Antczak

Czy na ulicach Wrocławia i całej Polski demonstrowały ostatnio tysiące młodych złodziei, czy obrońców wolności?
Przede wszystkim na ulice wyszli ludzie, którzy domyślają się, jakie niebezpieczeństwa niesie z sobą ACTA, i są oburzeni tym, jak potraktowała ich władza, potajemnie podpisując międzynarodową umowę. Byli również ci, którzy chcą wolności nieograniczonej, i - jak zwykle w takich sytuacjach - ludzie wkurzeni nie tylko na rząd, ale w ogóle na życie. Mieli okazję to zademonstrować.

Protestujący mają rację? O co chodzi w tym sporze?
O to, że ACTA może pozwolić na to, by władza, działając w imieniu tych, których prawa autorskie trzeba chronić, mogła jednocześnie ingerować w życie obywateli. Pod pretekstem ochrony własności intelektualnej byłaby możliwość inwigilacji i śledzenia ludzi. Różne instytucje władzy mogłyby śledzić, co robimy, co nas pasjonuje, jakimi treściami wymieniamy się w internecie. To bardzo niebezpieczne, mnie to również zaniepokoiło.

Trochę mnie Pan zaskoczył. Przecież zajmuje się Pan m.in. przypadkami naruszenia praw autorskich...
Przede wszystkim jestem za wolnością słowa. Choć jednocześnie także za ochroną praw autorskich, bo każdy, kto cokolwiek stworzył, słusznie oczekuje, że prawo będzie go chroniło i pilnowało, by nikt go nie okradał.

Można stać jednocześnie po dwóch stronach barykady?
Jedno nie wyklucza drugiego. Jestem prawnikiem, ale wiele lat byłem też twórcą, reżyserem i szefem teatru, a większość moich spektakli opowiadała o wolności i zniewoleniu. Stoję więc zdecydowanie po stronie twórców. Ale obawiam się, że w ACTA chodzi nie tylko o ochronę ich utworów i własności intelektualnej, ale też o ingerencję w prywatność i naruszanie wolności ludzi, którzy korzystają z takich środków jak internet.

A jak korzystają w ten sposób, że oglądają filmy przed ich premierą i nie płacą za piosenki?
To kradną. Opinia, że bezkarnie można korzystać z wszystkiego, co jest w internecie, jest wielkim nieporozumieniem. Ludzie, którzy chcą, by wszystko było za darmo, po prostu wskrzeszają idee komunistyczne. Zapewniam, że jeśli któryś z tych młodych ludzi stworzy program komputerowy, skomponuje muzykę, nakręci amatorski teledysk czy napisze powieść, to będzie chciał to chronić i na tym zarabiać. I jeśli ktoś to ściągnie, to pierwszy nazwie to kradzieżą. Tylko margines młodych tworzy wyłącznie dla sławy.

Dużo spraw o łamanie praw autorskich prowadzi Pana kancelaria?
Dużo. Twórcy traktują to, co stworzyli - niezależnie, czy to jest zdjęcie, wiersz, czy symfonia - dosłownie jak swoje najukochańsze dziecko i słusznie domagają się jego ochrony. Mam na przykład wiele spraw dotyczących fotografii czy tekstów, które w internecie są powielane i wykorzystywane w celach zarobkowych, jakby nie miały swoich autorów.

A przepisy prawa są teraz niewystarczące, by ich chronić?
Są wystarczające, i to bez ACTA, tylko powinny być stosowane. Sądy są akurat dobrze przygotowane, ale często się zdarza, że policja czy prokuratura lekceważą takie sprawy lub nawet nie wiedzą, że kradzież własności intelektualnej to przestępstwo.

Może to tak małe sprawy, że trudno je dostrzec?
Często są wielkie jak Sky Tower. Od około dwóch lat prowadzimy sprawę o ochronę praw autorskich projektu architektonicznego tego budynku i ciągle musimy przekonywać organy ścigania, że to przestępstwo. Mam nadzieję, że już samo nagłośnienie sporu o ACTA sprawi, iż teraz sprawy własności intelektualnej nie będą traktowane marginalnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska