Okazało się, że 362 dzieci, czyli co ósmy uczeń, ma nadwagę lub nawet otyłość. Najczęściej jest gruby, bo rodzice też jedzą za dużo i nie to, co powinni. - Dzieci za rzadko jedzą warzywa, a zbyt często słodycze i słodzone jogurty - mówi prof. Anna Noczyńska, kierownik Katedry i Kliniki Endokrynologii i Diabetologii Wieku Rozwojowego Akademii Medycznej we Wrocławiu.
Małemu grubasowi grozi nadciśnienie, a nawet zawał serca. Nie mówiąc o tym, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym przez całe dorosłe życie będzie trąciła. Ze złych nawyków żywieniowych wyjść trudno.
Do rodziców wszystkich 362 uczniów Anna Szarycz, dyrektor wydziału zdrowia w ratuszu, wysłała list z propozycją dalszych bezpłatnych konsultacji w klinice prof. Noczyńskiej przy ul. Hoene-Wrońskiego. Rodzice do lekarza, dietetyka, rehabilitanta i psychologa przyprowadzili tylko 45 dzieci.
U żadnego z nich nie stwierdzono nadciśnienia. Większość miała otyłych rodziców lub dziadków, chorujących na cukrzycę typu drugiego. Czworo dzieci leczyło się na niedoczynność tarczycy. Troje dostało skierowanie do endokrynologa.
Rehabilitant stwierdził: dużo badanych dzieci korzystało z zajęć fizycznych w szkole i poza nią. Kilkoro z nich, mimo nawet 7 godzin ruchu tygodniowo, miało nadwagę. Kilkoro innych było w ogóle zwolnionych z takich zajęć. Część rodziców nie chciała, by dziecko więcej ćwiczyło z braku czasu i chęci... malucha.
Więcej na ten temat dziś w papierowym wydaniu Gazety Wrocławskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?