Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent na pół etatu

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas, zastępca redaktora naczelnego
Arkadiusz Franas, zastępca redaktora naczelnego Paweł Relikowski
Gdy kilkanaście tygodni temu namawiałem wrocławian do dyskusji pod hasłem "Czy Dutkiewicz musi odejść?" nie sądziłem, że sam zainteresowany tak szybko zabierze głos.

Sobotnie wypowiedzi Rafała Dutkiewicza które pojawiły się po powołaniu do życia nowej partii politycznej (choć sami założyciele asekurują się, że to jedynie ruch społeczny), to wyraźna deklaracja że nie tyle "musi odejść" ale "chciałby".

Rafał Dutkiewicz do skoku na wielką politykę przygotowuje się od końca pierwszej kadencji rządów we Wrocławiu. Pierwszym takim sygnałem było wydanie książki "Nowe horyzonty". Tym, co nie czytali wyjaśnię, że pisze tam nie tylko o kłopotach stolicy Dolnego Śląska, ale i ogólnopolskich problemach.

Dlaczego więc tylko "chciałby" a nie "chce"? Po pierwsze, pomysł z Polską XXI podszyty jest asekuranctwem - coś by zrobili, ale może jeszcze nie teraz, może później, gdy zobaczą, jak ich przyjmą. Po drugie, Rafał Dutkiewicz co najmniej dwukrotnie sparzył się na przygodzie z wielką polityką. Dwa razy, w 1991 i 1993 roku, nie dostał się do parlamentu.

Po trzecie, przewodzi ugrupowaniu, czy jak sam woli to nazywać - ruchowi, w którym sam gra pierwsze skrzypce, ale pozostali liderzy to ludzie, mający na koncie więcej klęsk niż zwycięstw. Wystarczy, że wymienię Kazimierza Michała Ujazdowskiego, praktycznie co kadencję, jeżeli nie częściej, zmieniającego barwy polityczne, czy Jerzego Polaczka, najbardziej krytykowanego ministra IV RP.

A przypomnijmy, że Dutkiewicz we Wrocławiu miał jak w raju. W 2002 roku po raz pierwszy został prezydentem, bo czarną robotę związaną z kampanią wykonali za niego Bogdan Zdrojewski i Stanisław Huskowski. W stolicy Dolnego Śląska może spokojnie liczyć na poparcie rzędu 70 procent, natomiast w kraju na nie więcej niż 1-2 procenty.

Oczywiście pewną nadzieję może pokładać w tak zwanym efekcie Tymińskiego, gdy ten nieznany nikomu przybysz z Kanady przebił się do drugiej rundy wyborów prezydenckich w 1990 roku. Tylko, że wtedy stało się to dzięki konfliktowi obozu Mazowieckiego ze zwolennikami Wałęsy. Teraz skłóceni Tusk i Kaczyński już sobie raczej nie pozwolą na odebranie wielkiego finału w 2010.

I to są problemy przed którymi pewnie staje Rafał Dutkiewicz. Ale jest jeszcze rzecz najważniejsza. Od soboty oficjalnie wiemy, że prezydent stolicy Dolnego Śląska zamierza zająć się wielką polityką. I OK. Ale co z tym Wrocławiem?

Nie można być prezydentem ponad półmilionowego miasta na pół etatu. Nie da się rządzić tak wielkim organizmem między jednym a drugim zebraniem partyjnym.
Panie Prezydencie! Ma pan prawo realizować swoje ambicje polityczne. Na tym polega słodycz demokracji. Ale nie można zostawić Wrocławia bez gospodarza. Dlatego czas na odważniejszą deklarację, bo "chciałby" a "chce" robi wielką różnicę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska