Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do apteki z legitymacją, RMUA lub wyciągiem

Anna Gabińska
Agata Sławin: - Nie jestem w stanie ustalić, czy pacjent zapłacił składkę ubezpieczeniową
Agata Sławin: - Nie jestem w stanie ustalić, czy pacjent zapłacił składkę ubezpieczeniową Dariusz Gdesz
Lek na refundację we Wrocławiu bez problemu wykupią teraz osoby na emeryturze bądź rencie. Większość aptekarzy jako dowód tego, że ich klienci są ubezpieczeni, honorują jedynie - przynajmniej na razie - legitymacje Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Gdy na recepcie brakuje identyfikatora oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, czyli lekarz nie chce potwierdzić, że pacjent pracujący jest ubezpieczony, aptekarzowi trzeba pokazać podbitą legitymację ubezpieczeniową, ostatni druk RMUA z zakładu pracy.

- Może być nawet wyciąg z banku na dowód, że składka ubezpieczeniowa została uregulowana - mówi Joanna Mierzwińska, rzeczniczka dolnośląskiego oddziału NFZ we Wrocławiu.

Na razie jednak w naszym mieście panuje zamieszanie. Aptekarze do końca soboty wypełniali formularze i stali w kolejkach na poczcie, by wysłać do końca grudnia wnioski na podpisanie umów z NFZ. Wczoraj do południa dolnośląski NFZ miał już wnioski 830 na tysiąc aptek z całego Dolnego Śląska. To oznacza, że w większości placówek można już kupić leki refundowane.

Ale lekarze zrzeszeni w Federacji Porozumienie Zielonogórskie nie wypełniają recept tak, jak nakazuje im nowa ustawa refundacyjna. Zamiast identyfikatora oddziału NFZ i litery R lub B, potwierdzającej chorobę przewlekłą, lekarze stawiają pieczątkę "Refundacja do decyzji NFZ".

Agata Sławin, lekarz rodzinny z podwrocławskiego Kiełczowa, przyjęła w poniedziałek niewiele ponad 40 osób (normalny limit dzienny jej pacjentów to około 60). Recept z pieczątką na leki refundowane wystawiła 23.

- Przyszli do mnie tylko ci, którzy musieli: przeziębieni z rozwiniętą infekcją albo tacy, którzy zapomnieli o przedłużeniu leków na nadciśnienie - opowiada pani doktor. I tłumaczy, że nie protestuje przeciw ustawie refundacyjnej, która wprowadza jednakowe ceny leków refundowanych w każdej aptece. - Wymaga się ode mnie, bym na recepcie stwierdziła, że pacjent jest ubezpieczony, podczas gdy nie ma w Polsce realnego dokumentu, który to stwierdza - tłumaczy.

ZOBACZ TEŻ:UZUPEŁNIONA LISTA LEKÓW REFUNDOWANYCH

Pieczątkę w legitymacji ubezpieczeniowej pracownika można łatwo podrobić, zakład pracy może wystawić druk RMUA i nie odprowadzić składki ubezpieczeniowej do ZUS. A jeśli nawet to zrobi, to w samym ZUS-ie składka też może zaginąć, jak to się zdarza. - Tymczasem ja przez kontrolerów z NFZ będę mogła zostać pociągnięta do odpowiedzialności finansowej w każdej chwili, aż pięć lat wstecz - mówi doktor Sławin. - I miałabym zwrócić różnicę między lekiem refundowanym a ceną bez zniżki. Nie mogę brać na siebie takiej odpowiedzialności - podkreśla.

Protestuje też z powodu nieprecyzyjnego zapisu w ustawie, że lekarz może być ukarany za wypisanie leku refundowanego, jeśli "udokumentowane względy medyczne" okażą się być niedostateczne w opinii kontrolera NFZ.

Zobacz, jak trudno zrealizować receptę (LIST INTERNAUTY)

Wrocławscy aptekarze wczoraj już zobaczyli recepty z pieczątką protestujących lekarzy. - W przypadku emerytów i rencistów wydawaliśmy leki na refundację - mówi Irena Knabel-Krzyszowska, właścicielka apteki Pod Słońcem przy ul. Traugutta. - Inni mogli albo kupić lek bez zniżki, albo ustalić w NFZ, czy są ubezpieczeni.

Joanna Mierzwińska z NFZ zapewnia, że nikt wczoraj nie przyszedł, by dostać zaświadczenie o ubezpieczeniu. - Odebraliśmy kilka telefonów - przyznaje. Radzi, by szukać apteki, która uzna dowód ubezpieczenia.

Nowa ustawa refundacyjna nakłada odpowiedzialność finansową ws. leków refundowanych nie tylko na aptekarza, ale i lekarza. Lekarz, wypisując lek na refundację, musi wpisać: identyfikator oddziału NFZ (w ten sposób poświadcza, że pacjent jest ubezpieczony) i wysokość refundacji: B (bezpłatne), R (ryczałt), 30 proc., 50 proc. Jeśli poświadczy, że pacjent jest ubezpieczony, a nie był, i wpisze niewłaściwą stawkę refundacji, w razie kontroli NFZ będzie musiał zwrócić różnicę między refundacją a ceną leku nierefundowanego. To nowość. Aptekarz dalej podlega odpowiedzialności finansowej, jeśli przyjmie receptę błędną pod względem merytorycznym lub formalnym. Pacjent musi pokazywać u lekarza i w aptece dowód ubezpieczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Do apteki z legitymacją, RMUA lub wyciągiem - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska