Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: O wyższości choinek nad palmami

Andrzej Górny
Polskie święta Bożego Narodzenia z ich niepowtarzalnym nastrojem, nie mają w świecie dorównującego im odpowiednika. Przynajmniej tak głosi fama oraz nasze narodowe zadufanie. Choć nie tylko, bo spotkałem również kilku cudzoziemców, którzy, zaproszeni u nas na wigilię, byli oczarowani, i to niezależnie od koloru skóry, wyznawanej religii i poglądów politycznych.

Ale coraz więcej rodowitych Polaków i to nie tylko orientacji artystycznej, celebryckiej lub palikockiej, świąteczny obyczaj lekceważy, deprecjonuje albo ośmiesza, uważając go za fałszywe i drobnomieszczańskie nudziarstwo.

Może nie mieli szczęśliwego dzieciństwa, a bliscy, wbrew pozorom, byli zbyt dalecy? Nie ośmielam się im współczuć, aby ich nie obrazić. Skoro nie mają poczucia, że coś ich omija, kąpiele morskie i słoneczne rzeczywiście mogą im służyć lepiej niż karp i barszcz z uszkami.

Paradoksalnie, ciepłe wspomnienia o świętach moje pokolenie być może zawdzięcza ateistycznej komunie i zawinionym przez nią trudnościom aprowizacyjnym. Bo skoro na co dzień trudno było zdobyć ochłap mięsiwa, to szynki, schaby, a czasem nawet pomarańcze "załatwiane" w grudniu przez radę zakładową, musiały pozostawić wrażenie uczty lukullusowej.

Któregoś roku tato dostał od kumpli myśliwych ustrzelonego bażanta i z tej okazji kupił mi pod choinkę pióropusz. Konsumując egzotyczną (wtedy) zwierzynę w indiańskim stroju na głowie, czułem się jak prawdziwy czerwonoskóry prosto z prerii. Nie zniechęciłem się nawet, gdy nadkruszył mi się ząb na śrutowej kulce, od której bażant poległ.

Spytałem swoją o ćwierć wieku młodszą córkę, kobietę dziś nadzwyczaj wyzwoloną i krytyczną wobec "staroci", czy święta kojarzą jej się mile, czy też faktycznie była to dla niej nudna katorga?
Rozczuliła się wspomnieniami na temat wspólnego strojenia żywej choinki, przysmaków przygotowywanych razem z babcią i dziadkiem, nocnych wypraw na Pasterkę. Przyznała się po latach, że przeznaczone dla niej prezenty potrafiła wcześniej wyszperać w najtajniejszych naszych skrytkach, więc niespodzianki nie było. Ale wyjmowała je spod choinki z radością wcale nie udawaną, naprawdę cieszyła się, że już ma je w rękach.

Taka dziecięca bezkrytyczna radość jest ważnym składnikiem świąt. Choć i dorośli potrafią się cieszyć jak dzieci, mimo że do pełnego zdziecinnienia zostało im jeszcze trochę czasu. Jako 10-latek obdarowałem Mamę przepięknym naszyjnikiem nabytym w kiosku Ruchu za całe 12 złotych. Bardzo się cieszyła i dziękowała. Dopiero znacznie później, gdy dziwiłem się, że ozdoby nie nosi, wyjaśniła mi oględnie, że prawdziwej biżuterii nie dostanie się ani w kiosku ani za tę cenę.
Statystyki głoszą, że w tym roku 93 proc. Polaków spędzi święta przy choince. Zdrowy to objaw szacunku do tradycji. I sygnał, że większości z nas byle palma nie odbije.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Z polskiego na nasze: O wyższości choinek nad palmami - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska