Marcin Świetlicki i Edward Pasewicz napisali raczej z miłości. Obaj ujawnili, że w stolicy Dolnego Śląska mieli niegdyś miłosno-seksualne przygody. - Ani o Krakowie, w którym mieszkam, ani o Warszawie, w której spotkałem miłość swojego życia, ani o Lublinie, w którym się urodziłem, nie umiałbym napisać miłosnego opowiadania. Ale już o Sopocie jak najbardziej, a Wrocław ma u mnie numer 2 - wyjaśnił Świetlicki, współautor kryminalno-miłosnego opowiadania pt. "Sample".
Pasewicz dodał, że jego rodzinny Poznań też mu się zbyt uczuciowo nie kojarzy, zwłaszcza odkąd prezydent Grobelny z dumą oświadczył, że na jednego mieszkańca przypada tam tysiąc metrów kwadratowych powierzchni galerii handlowych. - Moje germańsko-gejowskie opowiadanie o Wrocławiu toczy się wokół oprowadzania niemieckich wycieczek, a zrodziło się w Mleczarni, gdzie obserwowałem końskie zaloty dwóch chłopaków - intrygował Edward Pasewicz.
Dodał, że dotąd był święcie przekonany, że w utworze Pawła Mykietyna pt. "Krzyki" chodzi o... krzyk. - A gdy pisałem opowiadanie pod tym samym tytułem, pojechałem zobaczyć dzielnicę Wrocławia, która inspirowała kompozytora.
Do księgarń trafiła antologia opowiadań pt. "Miłość we Wrocławiu". Z tej okazji 7 z 15 autorów (Stefan Chwin, Inga Iwasiów, Ignacy Karpowicz, Wojciech Kuczok, Maciej Malicki, Łukasz Orbitowski, Joanna Pachla, Edward Pasewicz, Andrzej Pilipiuk, Marta Syrwid, Irek Grin, Gaja Grzegorzewska, Marcin Świetlicki, Krzysztof Varga, Andrzej Ziemiański) spotkało się z czytelnikami. I opowiedzieli o opowiadaniach. Choć Orbitowski zastrzegał, że nie ma nic nudniejszego niż pisarz mówiący o pisaniu, nudno nie było. Sam przyznał, że już raz napisał powieść o Wrocławiu, ale tym razem przed pisaniem przeczytał "Mikrokosmos" Normana Daviesa, przestudiował relacje z powodzi 1997 r. i konsultował się z wrocławianami.
- Ponieważ jestem jedynym z dwojga wrocławian w tym gronie, mój bohater... nie zna Wrocławia - mówił Andrzej Ziemiański, autor "7 schodów".
"Miłość we Wrocławiu" to 13 różnorodnych stylowo i fabularnie, często znakomitych historii. Ani Wrocław, ani miłość nie wypadają w nich banalnie. Już na pierwszej stronie jedna z rzeźb przechodniów ze skrzyżowania Piłsudskiego i Świdnickiej ożywa i idzie do Rynku. W innym opowiadaniu autor cytuje "Echo Miasta", że to we Wrocławiu powstał pierwszy klub doggingu, czyli osób umawiających się na seks w miejscach publicznych. Jak widać, miłość we Wrocławiu zawsze jest niekonwencjonalna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?