Śląsk wygra, bo...
1. Jest na fali. Wrocławianie zwyciężyli w siedmiu z ostatnich dziewięciu meczów TBL. Dzięki temu są bardzo pewni siebie, a atmosfera w zespole jest wyśmienita. Tzw. team spirit unosi się w szatni gęsto i wysoko. Widać to było choćby po spontanicznych reakcjach każdego z graczy w trakcie spotkania z Zastalem. Śląsk tworzy dziś zespół pełną gębą, a jeszcze kilka tygodni temu można było powątpiewać, czy jeden poszedłby za drugiem w ogień.
2. Każdy z zawodników jest potrzebny drużynie. Na początku sezonu gra Śląska opierała się główie na Robercie Skibniewskim i Aleksandarze Mladenoviciu. Dziś istotne role pełnią także Akselis Vairogs, Slavisa Bogavac, Qa'rraan Cal-houn, Paul Graham czy Bartosz Diduszko. Trener Miodrag Rajković potrafił dla każdego znaleźć swoje miejsce i zadania do wykonania.
3. Ma w składzie Roberta Skibniewskiego. Niby każdy już wie, że aby wygrać ze Śląskiem, to "Skibę" trzeba wyłączyć z gry. Tyle tylko, że tak naprawdę niewielu zespołom to dotychczas się udawało. 28-letni rozgrywający pod względem umiejętności i zmysłu gry należy do absolutnego topu TBL. Jest nieprzewidywalny i posiada szeroki wachlarz możliwości. Potrafi obsłużyć kolegów znakomitymi podaniami, a jednocześnie jego obrońca nigdy nie może mieć pewności, czy "Skiba" nie skończy akcji rzutem z dystansu czy wejściem pod kosz.
4. Jest bardziej wypoczęty. Zgorzelczanie praktycznie od początku sezonu grają dwa razy w ciągu tygodnia, a na domiar złego występy w Europie odbiły im się czkawką. Dowód? Z pięciu ostatnich spotkań na krajowym podwórku aż cztery kończyły się porażką PGE Turowa. Za to Śląsk, nie dość, że gra tylko raz na siedem dni, to w ostatnim czasie miał dwutygodniową przerwę z uwagi na pauzę w jednej z kolejek.
5. Po ponadmiesięcznej przerwie znów zagra w Orbicie. Wrocławianie są głodni występów przed swoimi kibicami, których doping może ich tylko dodatkowo uskrzydlić. Presja? Z nią chłopcy Rajkovicia radzili sobie doskonale, zwłaszcza w zaciętych końcówkach wyjazdowych meczów. Poza tym Śląsk w ostatnim czasie częściej trenował w Orbicie, tak że problemów z obrzucaniem koszy nie będzie.
PGE Turów wygra, bo...
1. Ma za sobą statystyki, które dla Śląska nie są łaskawe. We Wrocławiu "czarno-zieloni" w ostatnich latach grali z WKS-em w sumie aż dziewięć razy. Wygrali sześć pojedynków, w tym wszystkie najważniejsze, bo w półfinałach play-off ekstraklasy w sezonach 2006/07 oraz 2007/08.
2. Celuje w kolejny finał play-off, a ostatnio nie ma passy do pozazdroszczenia. Na więcej porażek nie może sobie zatem pozwolić. PGE Turów jest rozdrażniony ostatnimi niepowodzeniami w Tauron Basket Lidze (m.in. przegrane z Energą Czarnymi Słupsk, PBG Basket Poznań oraz Kotwicą Kołobrzeg) i EuroPucharze, z którego odpadł w miniony wtorek. Wygrana we Wrocławiu pomoże graczom trenera Jacka Winnickiego poprawić atmosferę i wrócić na właściwe tory.
3. Ma szerszy i bardziej wyrównany skład, w którym każdy z koszykarzy może wziąć ciężar gry na swoje barki, zastępując tym samym słabiej dysponowanego kolegę. Nie zmienia tego fakt, że trener Jacek Winnicki nie będzie mógł skorzystać z wciąż leczącego kontuzję Michała Gabińskiego.
4. Śląsk nie udźwignie presji. Wrocławianie to młoda drużyna, która na domiar złego we własnej hali rozegrała tylko cztery mecze o stawkę. Ostatni z nich miał miejsce 9 listopada z Energą Czarnymi Słupsk. Śląsk wygrał, ale w jaki sposób gracze trenera Miodraga Rajkovicia tego dokonali? Wrocławianie mieli czas, by o tym zapomnieć.
5. PGE Turów ma w swoich szeregach graczy, którzy w poprzednim sezonie byli bliscy zdobycia złotych medali, a w drodze do ostatecznego wicemistrzostwa wygrali w obcych halach wiele trudnych spotkań. Ronald Moore jest w wybornej formie. Amerykanin już nie tylko szuka na parkiecie kolegów, ale gdy tylko nadarza się okazja, sam decyduje się oddawać rzuty do kosza. W ostatnim ligowym meczu z PBG Basketem Poznań zdobył 16 punktów, a we wtorek w EuroPucharze przeciw KK Buducnost aż 22, w tym wiele po efektownych i widowiskowych akcjach. Gdy się zmęczy, godnie jest w stanie zastąpić go Giedrius Gustas, co Roberta Skibniewskiego, podstawową "jedynkę" Śląska, postawi w nie najlepszym położeniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?