Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy ktokolwiek panuje nad budową stadionu?

Marcin Rybak
Paweł Relikowski
Nikt nie potrafi powiedzieć, kiedy stadion na Pilczycach będzie gotowy. "W styczniu ma być w pełni zakończony i basta " - niecały miesiąc temu mówił w radiowym wywiadzie prezydent Rafał Dutkiewicz. Było to po tym, jak ujawniliśmy w gazecie, że budująca arenę firma mówi o końcu marca jako realnym terminie zakończenia robót.

- Od ośmiu do dwunastu tygodni - taki termin zakończenia prac podał we wtorek wiceprezydent Michał Janicki. Wczoraj w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" przyznał, że w ostatnich tygodniach tempo niektórych prac na budowie zwolniło. Jego zdaniem, do zakończenia została część robót instalatorskich, iluminacja elewacji, mała architektura i parkingi.

Nie wiadomo więc, kiedy wreszcie poznamy ostateczny termin zakończenia prac. Nie wiemy, ile będą one kosztować. Czy wykonawca zapłaci kary umowne za spóźnienie, czy też zostaną mu one odpuszczone. Czy wreszcie miasto uzna, że należy zapłacić kolejne miliony złotych za dodatkowe prace, nieprzewidziane wcześniejszymi umowami.

Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że wartość dodatkowych prac - których konieczność wynikła już w trakcie budowy - to co najmniej 13 milionów złotych.

Nadzorująca budowę areny miejska spółka Wrocław 2012 już w lipcu alarmowała władze miasta, że ona takich pieniędzy nie ma, bo gotówka z bankowego kredytu na budowę stadionu jest już rozdysponowana na inne prace.

Wiceprezydent Michał Janicki mówi, że negocjacje z generalnym wykonawcą, firmą Max Bögl, mają się zakończyć ustaleniami, które odpowiedzą na wszystkie nasze pytania. Zapewnia też, że - gdyby zaszła potrzeba - znajdą się pieniądze na dodatkowe prace na budowie stadionu.

Tymczasem pytania się mnożą. W ubiegłym tygodniu z budowy stadionu wyrzucona została gdańska firma CES. Była częścią skomplikowanego łańcucha wykonawców i podwykonawców, którzy pracowali przy montażu instalacji - głównie elektrycznych. Generalny wykonawca stadionu, firma Max Bögl, do prac instalacyjnych wynajęła Imtech Polska. Imtech zatrudnił CES, a CES małe, lokalne firmy.

Od kilkunastu dni podwykonawcy spółki CES protestują, że nie dostają pieniędzy za swoje prace. W piątek Imtech rozwiązał kontrakt ze spółką CES. Rzecznik Imtechu Robert Nowak zapewnia, że jego firma - razem z miastem i generalnym wykonawcą, firmą Max Bögl - robią wszystko, żeby prace in-stalacyjne wykonać oraz by rozwiązać problem podwykonawców CES i ich należności. Ale szczegółów w tych deklaracjach nie ma żadnych.

Jeden z podwykonawców: firma ANP Rybak, złożył do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Jej szefowie przekonują w doniesieniu, że padli ofiarą oszustwa ze strony CES-u.
Firma CES - która nie pracuje już na budowie - miała zamówić i wykonać m.in. oświetlenie elewacji wrocławskiego stadionu. Teraz będzie to musiał zrobić ktoś inny.

Kto? Kiedy arena na Pilczycach będzie wreszcie wyglądać jak chiński lampion - tak jak obiecywano nam jeszcze kilka lat temu? To kolejne pytanie bez odpowiedzi.
Gdyby prokuratura wszczęła śledztwo z doniesienia spółki ANP Rybak, byłaby to już druga sprawa dotycząca problemów na budowie areny. W ubiegłym roku z placu robót uciekła firma, która nie zapłaciła pieniędzy podwykonawcom. Jej właściciel jest wciąż poszukiwany listem gończym, zaś kontrahenci do dziś nie dostali pieniędzy za swoje prace.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czy ktokolwiek panuje nad budową stadionu? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska