Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trafił przed sąd, bo jego kilkuletnie dzieci hałasowały

Paulina Czarnota
Sąsiedzi orzekli, że dzieci państwa Cichych są stanowczo zbyt głośne
Sąsiedzi orzekli, że dzieci państwa Cichych są stanowczo zbyt głośne Piotr Warczak
Trójka dzieci: 7-letni Szymon, 4-letnia Hania i 2-letnia Ida bawiły się w czerwcu na tarasie mieszkania przy ul. Chorwackiej 2c we Wrocławiu. Sąsiad, który mieszka piętro wyżej, zawiadomił straż miejską i policję. Jego zdaniem dzieci tak głośno krzyczały i piszczały, że zakłócały spokój i nie mógł z żoną odpocząć. Ojciec dzieci, Dariusz Cichy, którego nie było w tym czasie w domu, trafił przed sąd.

W listopadzie była pierwsza rozprawa. - Policja zebrała zeznania od sąsiadów, którzy mówili, że notorycznie nas upominają za hałasy, a my nie reagujemy - opowiada Patrycja Cichy, mama dzieci.
Na rozprawie zjawił się sąsiad, który zawiadomił policję. Sąd wysłuchał też sąsiadki, która zeznała, że dzieci ciągle hałasują. Ale przyznała, że nigdy osobiście nie zwracała uwagi ich rodzicom. Słyszała, że inni sąsiedzi się skarżyli.

Sąd orzekł, że pan Dariusz jest winny tego, że jego dzieci zakłócały spokój sąsiadom. Dostał naganę.
- Odwołałem się, bo dlaczego mam ponosić karę za to, że moje dzieci się po prostu bawią? - pyta pan Dariusz.

- Mąż jest nauczycielem. Bałam się, że może stracić pracę - mówi pani Patrycja. - Nawet jeśli sąd potraktował sprawę jako wybryk, to mąż został niesprawiedliwie ukarany - dodaje.

Państwo Cichy mają żal do sąsiada, że wcześniej nie dał im znać, iż dzieci zachowują się za głośno.
- Byliśmy zaskoczeni, kiedy straż miejska, a następnego dnia policja zapukały do naszych drzwi. Takie sprawy przecież można załatwić przez rozmowę - mówią państwo Cichy. - Zdziwiło nas to tym bardziej, że sąsiad i jego żona zawsze się z nami witali - opowiada pani Patrycja.

Zdaniem sąsiada, dzieci zakłócają spokój już od trzech lat. Tymczasem państwo Cichy mieszkają przy ul. Chorwackiej 2c dopiero od dwóch lat.

W poniedziałek odbyła się druga rozprawa. Tym razem sędzia wysłuchał innych świadków, a także obwinionego. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że dzieci zachowują się odpowiednio do swojego wieku.
- Są wesołe, żywe, jak to dzieci. Zawsze słuchają się rodziców - mówi Bogumiła Sobkowicz, która mieszka w tym samym budynku, co państwo Cichy.

Również Krystyna Janik, która zna dzieci od urodzenia, nie rozumie, dlaczego sprawa trafiła do sądu. - Mój syn miał ADHD i wiem, jak się zachowuje dziecko nadpobudliwe. Zawsze udawało mi się z moimi sąsiadami dogadać. To nie do pomyślenia, że taka sprawa trafiła do sądu - mówi pani Krystyna.

Wczoraj sąd zdecydował, że pan Dariusz jest niewinny. Uznał, że dzieci zachowywały się odpowiednio do swojego wieku. Koszty postępowania poniesie Skarb Państwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Trafił przed sąd, bo jego kilkuletnie dzieci hałasowały - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska